Tego dnia...

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 17 sty 2021, 16:07

17.01.1723 r.
Ukazała się pierwsza konstytucja masońska opracowana przez Jamesa Andersona.

Wolnomularstwo, inaczej masoneria lub sztuka królewska - to międzynarodowy tajny ruch społeczny, mający na celu duchowe doskonalenie człowieka i braterstwa ludzi różnych religii, narodowości i poglądów. Masoneria to także zespół bractw o charakterze dyskretnym. Inną cechą wolnomularstwa są legendy i teorie spiskowe na jego temat. James Anderson był wolnomularzem, Wielkim Dozorcą Wielkiej Loży Londynu i Westminsteru. We wrześniu 1721 roku Wielka Loża Londynu zleciła mu kodyfikację zasad organizacyjnych i podstaw ideowych (zreorganizowanego przed 4 laty) stowarzyszenia. Stare przepisy obowiązywały w różnych wersjach w poszczególnych lożach i wymagały ponownego rozpatrzenia.


Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 17 sty 2021, 16:08

16.01.1556 r.
Cesarz Niemiec i król Hiszpanii Karol V Habsburg abdykował z tronu hiszpańskiego na rzecz swego syna Filipa II.

To była może najsłynniejsza abdykacja w historii - jeden z największych mocarzy w dziejach, władca państwa, w którym słońce nie zachodziło, cesarz niemiecki, król hiszpański, monarcha, który kontrolował pół Włoch, Niderlandy i rozległe zamorskie posiadłości hiszpańskie i który latami trząsł Europą, postanowił przejść na emeryturę.
Urodził się 24 II 1500 w Gandawie. Był synem Filipa I Pięknego i Joanny Szalonej.
Po dziadkach - cesarzu Maksymilianie I i Marii Burgundzkiej oraz Ferdynandzie II Katolickim i Izabeli I Katolickiej, był spadkobiercą 3 dynastii i ich ogromnych posiadłości: niemieckich ziem Habsburgów, dziedzictwa dynastii burgundzkiej (głównie Niderlandy i Franche-Comté) oraz Kastylii i Aragonii z posiadłościami włoskimi (Neapol, Sycylia, Sardynia). Dzieciństwo spędził w Brukseli na dworze ciotki, Małgorzaty Austriackiej, namiestniczki Niderlandów, gdzie jego wychowaniem religijnym (w duchu devotio moderna) kierował Adrian z Utrechtu (późniejszy papież Hadrian VI), świeckim zaś — G. de Croy, pan de Chièvres. W 1515 objął rządy w Niderlandach, 1516 odziedziczył Hiszpanię, 1519 został wybrany przez elektorów na cesarza. W 1517 przybył po raz pierwszy do Hiszpanii; wychowany w tradycji burgundzkiej, za Pirenejami czuł się źle; najwyższe urzędy powierzył swym niderlandzkim współpracownikom, jak de Chièvres, M. Gattinara, Adrian z Utrechtu. Gdy 1520 wyjechał objąć władzę w Cesarstwie, jego nieobecność w Hiszpanii, rządy obcych doradców i ponawiane żądania podatków (na opłacenie polityki cesarskiej) — doprowadziły do wybuchu buntu comunidades w Kastylii; złamanie go (a także stłumienie ruchu Germanies w Walencji i na Majorce) umocniło władzę królewską w Hiszpanii.
Imperium Karola V:
Imperium Karola było konglomeratem terytoriów połączonych jedynie osobą monarchy — w poszczególnych krajach panował on jako cesarz, król czy książę. Każda część imperium miała własny system ustrojowy, prawny i administracyjny; nie powstała ani jedna instytucja, która byłaby wspólna dla całego imperium; nie miało ono jednego ośrodka stołecznego, a Karol często przenosił się wraz z dworem: w sumie 16 lat spędził w Hiszpanii, 12 w Niderlandach, 9 w Niemczech. Nie mogąc wszędzie sprawować rządów osobiście, powoływał regentów, wicekrólów i namiestników; na mocy układów 1521 i 1522 powierzył bratu, Ferdynandowi, rządy nad habsburskimi krajami dziedzicznymi w Niemczech. Dwór cesarski, na którym działali Flamandowie, Hiszpanie, Niemcy i Włosi, był miejscem, gdzie ścierały się idee i koncepcje polityczne; do 1532 dominowała grupa kanclerza Gattinary, która skupiała wybitnych erazmian z A. de Valdesem (był z nią związany poseł polski, J. Dantyszek); później coraz większy wpływ uzyskali Hiszpanie (F. de los Cobos) i Burgundczyk N. Perrenot de Granvelle.
Wielka ekspansja kolonialna:
Dla Hiszpanii panowanie Karola stało się okresem wielkiej ekspansji kolonialnej i budowy imperium w Ameryce; konkwistadorzy hiszpańscy zajęli Meksyk 1519–21 (H. Cortés), Jukatan, Gwatemalę, Peru 1531–35 (F. Pizarro) i część Chile; rozpoczęto kolonizację ziem u ujścia La Platy; prowadzono eksplorację Florydy. Zdobytymi ziemiami cesarz zarządzał za pośrednictwem Rady Indii i Casa de Contratación de las Indias. Po wyprawie F. Magellana i J.S. Elcano 1519–22 Hiszpania rozpoczęła eksplorację i ekspansję w południowo-wschodniej Azji (głównie Filipiny). Karol dążył do utrzymania przyjaznych stosunków z drugą potęgą kolonialną i zachodnią sąsiadką Kastylii — Portugalią, i związania jej z Kastylią; 1526 poślubił infantkę portugalską, Izabelę; w celu usunięcia wszelkich nieporozumień w relacjach z Portugalią 1529 zrzekł się praw do bogatych w korzenie Moluków.
Wojny z Francją i Turcją:
Na przebieg panowania Karola silny wpływ wywarł konflikt z Francją. Porażka króla francuskiego, Franciszka I w rywalizacji z Karolem o koronę cesarską i wzrost potęgi Habsburgów, panujących w krajach otaczających Francję, szybko doprowadziły do walki. W toku 4 wojen włoskich (1521–26, 1526–29, 1532–38, 1542–44) Karol, mimo znacznych sukcesów, nie zdołał złamać oporu Francji i narzucić jej hegemonii habsburskiej; 1525 pokonał Franciszka I pod Pawią i wziął go do niewoli; rozbił zawiązaną 1526 ligę antyhabsburską (Francja, papiestwo, Mediolan, Wenecja, Florencja); 1527 wojska cesarskie spustoszyły Rzym (sacco di Roma), a 1529 pokój w Cambrai umocnił hiszpańską dominację we Włoszech. 23 II 1530 Karol odbył w Bolonii koronację cesarską; 1535 zajął Mediolan.
Uważał, że godność cesarza zobowiązuje go do zabiegania o jedność chrześcijan wobec ekspansji tureckiej w Europie i północnej Afryce. Swoje działania militarne skupił jednak tylko w zachodniej części Morza Śródziemnego; 1535 dowodził wyprawą morską, podczas której zdobyto Tunis; natomiast 1541 poniósł klęskę pod Algierem.
Obrona jedności religijnej Cesarstwa:
Drugim, obok francuskich, kompleksem spraw, które zaważyły na jego panowaniu, było szybkie rozprzestrzenianie się w Niemczech reformacji po wystąpieniu 1517 M. Lutra i jej polityczne konsekwencje. Karol uważał za swój obowiązek obronę religijnych i politycznych jedności Cesarstwa. Początkowo wystąpił ostro przeciw Lutrowi (wormacki edykt 1521); rozwiązania sporu nie przyniosły ani sejmy w Spirze 1526 i 1529, ani w Augsburgu 1530, gdzie protestanci ogłosili Augsburskie wyznanie wiary; powołanie przez nich 1531 związku szmalkaldzkiego zagroziło jedności Cesarstwa; jednak ze względu na niebezpieczeństwo ze strony Turcji Karol był zmuszony 1532 zawrzeć z protestantami pokój religijny w Norymberdze. Wierzył, że rozwiązanie problemów może przynieść sobór powszechny, do którego wskutek zatargu z papiestwem doszło dopiero 1545 (sobór trydencki). Pokój z Francją 1544 (w Crépy) i rozejm z Turcją 1545 pozwoliły Karolowi na wystąpienie przeciw protestantom; po zwycięstwie 1547 pod Mühlbergiem narzucił im 1548 tzw. augsburskie interim, które zawierając jednak pewne ustępstwa na rzecz protestantów, nie zadowoliło żadnej ze stron; 1552 doszło do buntu książąt niemieckich pod wodzą księcia Maurycego saskiego, wspartych przez Francję, która zajęła biskupstwa: Metz, Toul i Verdun (walki z Francją zakończył jego syn, Filip II, pokojem 1559 w Le Cateau-Cambrésis). Osamotniony i zgnębiony niepowodzeniami, Karol zgodził się 1555 na augsburski pokój religijny w Niemczech, który zrównał wyznanie luterańskie z katolickie, wprowadził zasadę, że wyznanie księcia miało przesądzać o wyznaniu poddanych (cuius regio, eius religio) i faktycznie umocnił niezależność książąt.
Abdykacja, ocena panowania:
W 1556 Karol abdykował, przekazując dziedzictwo hiszpańskie (z koloniami), włoskie i niderlandzkie synowi, Filipowi II, a posiadłości w Niemczech bratu, Ferdynandowi I, który 1558 uzyskał też koronę cesarską. Karol resztę życia spędził w klasztorze w Yuste w Hiszpanii. Olbrzymie koszty wojen, finansowanych złotem i srebrem z Ameryki, podatkami z Kastylii i pożyczkami u bankierów, głównie niemieckich (Fuggerowie, Welserowie) i genueńskich, spowodowały, że Hiszpania w ostatnich latach jego panowania znalazła się na skraju bankructwa. Zmarł 21 IX 1558 w Yuste (Estremadura).
Idee i program polityczny Karola stały się przedmiotem wielu analiz i dyskusji; historycy niemieccy (P. Rassow, K. Brandi) wskazywali, że cesarz pod wpływem Gattinary dążył do utworzenia monarchii uniwersalnej; natomiast badacze hiszpańscy (R. Menéndez Pidal, V. Vives) podkreślali, że realizował on idee jedności chrześcijańskiej (universitas christiana) w myśl hasła: „pokój wśród chrześcijan i wojna z niewiernymi”, ale jego głównym celem politycznym była obrona i utrzymanie całości dziedzictwa i potęgi dynastii.

Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 17 sty 2021, 16:09

Atrybutem polskiego szlachcica, przez długi okres czasu, pozostawała broń biała określana terminem „Szabla”. Ciekawostką jest, iż np. w okresie późnego średniowiecza zakazywano używanie tej broni przez stan szlachecki w Rzeczypospolitej! Egzotyczna broń o orientalnych korzeniach, jako atrybut sarmackości, pojawiła się na dobrą sprawę dopiero w czasach nowożytnych. Na pewno był to proces etapowy.
Szabla [węg.], broń sieczna o wygiętej, jednosiecznej głowni, przeznaczona do cięcia, używana od starożytności do XX w.; najwcześniej sz. pojawiła się na Wschodzie; głownie sz. były najczęściej wykonywane ze stali damasceńskiej; różne typy: pers., turecki, arab., kaukaski; w Polsce sz. rozpowszechniła się w XVI w., stając się podstawowym uzbrojeniem szlachty; w XVII w. powstały pol. typy sz. bojowych, także sz. ozdobne(…)”
Szabla we wczesnym średniowieczu (VI-IX w.):
Pierwsze wzmianki o szabli pochodzą z VI w. n.e. Szabla swoje konotacje ma w tym przypadku z Awarami, ludem wędrownym, który przybył do Europy z Dalekiego Wschodu. Dokładnie zajęli oni Panonię i utworzyli na tym terenie własne państwo określane mianem Kaganatu Awarskiego. W starożytności Panonia – łac. Pannonia – była prowincją rzymską, a jej położenie mieściło się między rzekami Sawa i Dunaj; obecnie są to zachodnie tereny Węgier, wschodniej Austrii, północnej Chorwacji, Słowenii i północno-zachodniej Serbii. Awarowie atakowali Europę Zachodnią oraz Bizancjum, stąd wiemy dzisiaj o użytkowaniu przez nich szabli m.in. z wykopalisk z tego okresu. Po klęskach zadanych przez Karola Wielkiego, Awarowie stracili na znaczeniu. Na przełomie VIII i IX w. przestali istnieć w źródłach. Ciekawostką pozostaje fakt, iż potomkami Awarów mogą być dzisiaj Węgrzy oraz członkowie narodów zaliczanych do tzw. południowych Słowian. Po upadku Kaganatu, wielu Awarów uległo hungaryzacji (madziaryzacji) – wpływom węgierskim, łączyli się także z ludami słowiańskiego pochodzenia na Bałkanach. W ten sposób wtapiali się oni w inną kulturę tracąc swoją własną. Archeolodzy z tego okresu szable wydobyli z grobów awarskich na terenie współczesnych Węgier oraz we wschodnich rejonach Alp.
Tytułowa broń biała dzierżona była przez inne ludy wczesnośredniowieczne. Dowodzą na to wykopaliska z terenów np. współczesnej wschodniej polski. Przykładem tu szabla z IX w., odnaleziona w powiecie kaniowskim w 1894 r. przez Józefa Choynowskiego. Pochodziła ona z grobu wodza Waregów. To ostatnie pozostaje określeniem skandynawskich wikingów, pochodzących głównie z terenów dzisiejszej Szwecji i Danii, którzy w VIII i IX w. działali w rejonach współczesnej Europy Środkowo-Wschodniej.
Ponownie szabla odnotowana została w dziejach w IX w., kiedy pojawili się Węgrzy w Europie. Plemiona węgierskie osiedliły się na Nizinie Naddunajskiej. W broń tą uzbrojeni byli jeźdźcy węgierscy. W wyniku kontaktu z uzbrojeniem zachodnim szabla zniknęła pośród Węgrów w średniowieczu na jakiś czas – została zamieniona na miecze.
Ponowne pojawienie się szabli w Europie (XIV-XVI w.):
W Europie szabla kolejny raz pojawiła się wraz z turecką ekspansją. Oprócz Turcji pojawiła się początkowo na Węgrzech, a potem jej wpływy dotarły do Polski. Konsekwencją wojen węgiersko-tureckich w XIV w. było przepływanie się orientalnej broni, w tym i szabli. Miało to ułatwić walkę Węgrów z najeźdźcą. Od tego momentu w dziejach mówić można o ewolucji szabli bez orientalnych wpływów w Europie. Ewolucja rozpoczęła się na Węgrzech, a jej kontynuacja przeniosła się na tereny Rzeczypospolitej.
Tak zwana „Wczesna Szabla Węgierska” charakteryzowała się głownią o niewielkiej krzywiźnie, piórem z młotkiem, rękojeścią otwartą o krótkim prostym jelcu wraz z trzonem wygiętym w kierunku ostrej krawędzi. Pochodziły one z XV i początku XVI w. Zachowało się ich niewiele. Wiek XVI to czas ewolucji tzw. Szabli Węgierskiej. Nie różniła się zbytnio od swej poprzedniczki. Przykładem tu pióro z charakterystycznym młotkiem oraz długi prosty jelec z wydłużonymi prostymi wąsami, co odróżnia dwie te gatunki szabli.
Szabla trafia do Rzeczypospolitej (XVI-XVIII w.):
Tak jak było wspomniane na początku artykułu, w Polsce szabla pozostawała bronią zakazaną dla szlachty, zwłaszcza jako atrybut szlachectwa. Na jej miejscu pozostawał miecz. Zmieniło się to w Rzeczypospolitej na dobrą sprawę dopiero za panowania Stefana Batorego (1576-1586). Zapoczątkowało to rozwojem Szabli Węgiersko-Polskiej, w konsekwencji doprowadziło to m.in. do powstania polskiej Szabli Husarskiej. Warto podkreślić, iż oręż ten zdominował kulturę szlachecką i istniał, aż do czasów rozbiorów i jeszcze dalej.
W tym wątku dojść można do kolejnych przyczynowo-skutkowych rozważań na temat szabli w Rzeczypospolitej. Otóż pojawienie się tej broni spowodowane było zmianą sposobu walki. Kiedy nastał renesans i barok to na Zachodzie dominowała piechota na polu walki, a w Rzeczypospolitej nadal pozostało przywiązanie do etosu rycerstwa i jazdy. Kierunek ten rozwijał się dalej i kontynuowano go na Litwie i w Polsce. Zmienił się przeciwnik: na bardziej mobilnego w postaci chociażby Tatarów. Uległ przedawnieniu teren potyczek, gdzie w konsekwencji armie musiały przemierzać większe odległości chociażby na Kresach w walce z Moskalami. Z tego powodu musiała się pojawić inna broń lżejsza od miecza i tutaj pojawiła się szabla.
Tak zwane „Szable Węgiersko-Polskie” to najstarsze szable odnotowane w Polsce. Pojawiły się głównie za czasów Stefana Batorego. Ich budowa opierała się na szabli węgierskiej oraz na szablach orientalnych. Grzbiet tego typu szabli posiadał jedną lub kilka strudzin. Posiadały płaskie, grube i szerokie o niewielkiej krzywiźnie głownie. Ponadto często posiadały ornamenty z napisami. Szabla z portretem Stefana Batorego potocznie określa się terminem „Batorówki”. Szable węgiersko-polskie to typowo broń bojowa, najczęściej. Uzbrojone w nią były oddziały węgierskie w służbie polskiej, jak i rdzenne oddziały z terenów Rzeczypospolitej.
W II poł. XVII w. pojawiła się typowa Szabla Husarska. Wyewoluowała z wcześniej wspomnianej Szabli Węgiersko-Polskiej. Stanowiła uzbrojenie chorągwi husarskich, oddziałów lekkiej jazdy Rzeczypospolitej, a w niej: pancernych, kozaków oraz petyhorców. Szabla husarska to rdzennie polski produkt kultury. Uznawana jest za szczytowe osiągnięcie w rozwoju broni siecznej w tym okresie. Różniła się od swojego protoplasty, szabli polsko-węgierskiej. Warto w tym wątku przejść do szerszej budowy szabli husarskiej.
Szabla Husarska:
Szabla Husarska miała rękojeść na ogół zamkniętą kabłąkiem niepowiązanym konstrukcyjnie z głowicą. Głownia posiadała umiarkowaną krzywiznę. Strzałka krzywizny mieściła się pomiędzy 60, a 80 mm. Głownie miały wklęsłe płazy. Zdarzało się też tak, że były żłobkowane. Jeśli chodzi o strudziny wahały się w liczbie od 2 do 8, na obydwu płazach. Istniały takie rodzaje szabel husarskich, gdzie istniały dwa szerokie zbrocza albo jeden płaz płaski, a na drugim wąskie strudziny. Pióra tego gatunku szabli najczęściej obosieczne. Nie istniało tutaj wyodrębnienia młotka. Sztych pozwalał zadawać ciosy kłujące. Zamknięta metalowa rękojeść, ze stalowym lub mosiężnym jelcem kabłąkowatym, wyposażonym w wąsy z zamocowanym do wewnętrznego wąsa paluchem, to kolejna cecha charakterystyczna omawianej w tym akapicie broni. Warto przejść szerzej do kwestii rękojeści. Kobłąk czołowy odchodził od odcinka poziomego jelca pod kątem rozwartym. Wahał się on od około 100 do 105 stopnia nachylenia. Łuk opisywanego kąta łączył w ten sposób z głowicą, ale nie na stałe w konstrukcji. Taki sposób montażu kabłąka sprężynował np. przy uderzeniu bronią w przeciwnika. Grzbietowe ramię jelca było spłaszczone. Uchwyt powstawał z drewnianego materiału, karbowany albo gładki, pokryty najczęściej czarną skórą i owinięty drutem. Głowica posiadała płaski kształt migdałowy o wymiarach 35 na 50 mm, nakryta kapturkiem stalowym z mosiężnym lub srebrnym warkoczem. Trzon mocowany do trzpienia za pomocą nitowania. Pochwa szabli husarskiej konstruowano z drewna, kryta czarną skórą, gdzie występowały 3 albo 4 okucia ze stali lub mosiądzu. Trzewik pochwy zakończony był płasko lub wypukło.
Szabla husarska to typowa broń bojowa, więc nie istniała w niej zbytnia ornamentyka. Inaczej szable husarską określano mianem szabli czarnej. Elementy tej broni wykonywano ze stali oksydowanej. Istniały też takie gatunki szabli husarskiej, które posiadały ornamentykę ze złota lub srebra. Wtedy taką broń określano mianem szabli złotej albo srebrnej. Używano je w walce jak i również w formie ozdoby stroju zamożnych dowódców lub żołnierzy.
Karabela jako część sarmackiej kultury:
W następnych wiekach na teren Rzeczypospolitej przybył inny rodzaj szabli określany Karabelą: głowica otwartej rękojeści z wizerunkiem głowy drapieżnego ptaka, orła lub sokoła. Wywodzi się ona z terenów Morza Śródziemnego z XVI i XVII w. W Polsce miała zastosowanie bojowe, jak i zdobne. Karabela stanowiła typowe uzupełnienie narodowego stroju szlacheckiego. Pierwsze karabele trafiały do Polski m.in. jako zdobycz po spahisach i janczarach. Zaistniały w latach ’70 XVII w. na terenie Rzeczypospolitej, a jej rozpowszechnienie przypada na wiek XVIII. Stosowano ją również w późniejszym okresie.
Ciekawym pozostaje geneza nazewnictwa tej broni. Jedni badacze wiążą ją z irackim miastem Kerbela (Zygmunt Gloger), drudzy z miejscowością Karabel w pobliżu Izmiru w Turcji (Z. Żygulski). Trzecia teza mówi, iż nazwa ta pochodzi od połączenia włoskich słów „cara” po polsku „drogocenna” i „bella” po polsku „piękna”. Czwarta kwestia to powiązanie nazwy tej szabli od nazwiska niejakiego Karbela, który wprowadzić miał tą szablę na polski dwór królewski. (Erazm Ciołek). Ostatnia rzecz to powiązanie ze słowami… arab i nadbudowa słowotwórcza: „arab” -> „arabski” -> k-arabela”. Pomimo tych wszystkich tez, teorii i hipotez, faktem pozostaje, iż szabla ta ma pochodzenie zagraniczne i stała się ważnym czynnikiem kultury sarmackiej, dosłownie znakiem przynależności do stanu szlacheckiego i nierozerwalnym symbolem stroju tej grupy społecznej w nowożytnej Rzeczypospolitej. Warto podkreślić, iż Karabele produkowane były np. przez Ignacego Höfelmajera podczas Powstania Styczniowego dla partyzantów.
Karabele dzieli się na trzy grupy:
1. Karabele Bojowe. Zastosowanie tylko do walki. Wytypować tu można dwa typy: do walki dla jazdy jak i do walk pieszych.
2. Karabele Bojowo-Paradne. Jednocześnie można było nimi walczyć i nosić je przy stroju szlacheckim.
3. Karabele Paradne. Zastosowanie tylko do stroju, nie do walki.
Egzotyk w Rzeczypospolitej – tzw. szabla Ormianka:
Inną grupą szabli, z czasów sarmackich, pozostają potocznie określane terminem „Ormianki”. Wytwarzano je w rejonie Lwowa przez rzemieślników, którzy byli Ormianami, stąd określenie tej broni. Określano je również „Czeczugami”, „Ordynkami” oraz „Smyczkami”. Każda z tych nazw to również podgatunek szabli określanej w historii zbiorczą nazwą Ormianek.
Omawiana szabla w tym wątku była popularna w Rzeczypospolitej w XVII i XVIII w., na równi z wcześniej wspomnianą karabelą. Ormianki oprawiano w bogate srebro wraz z jaszczurzą skórą. Podobnie jak karabela, Ormianka mogła być elementem stroju szlacheckiego. Charakterystyczną cechą tej szabli pozostawała głownia z niewielką krzywizną ostrza. Do gatunku szabli zalicza się kilka jej rodzajów.
Pierwszym z nich to Czeczuga, inaczej Szabla Kirgiska (to ostatnie określenie pochodzi od ludu Kirgizów; dzisiejszy Kirgistan to dawna Republika wchodząca w skład ZSRR, która odzyskała niepodległość po rozpadzie tego państwa). Broń ta posiadała niewielki jelec w kształcie krzyża. Oprócz tego istniała tutaj otwarta zdobiona rękojeść. Występował tutaj charakterystyczny kapturek (zakończenie rękojeści) wygięty pod kątem 45/60 stopni. Kapturek pełnił tutaj formę naparstka.
Drugi to tzw. Smyczek. Od Czeczugi różnił się jedynie wąskim sztychem, który podobny był do koncerza (broń biała wywodząca się od miecza, inna nazwa używana w Polsce to Granat).
Trzeci typ Ormianki to Szabla Tatarska. Inne określenie tej broni to tzw. Ordynka. Posiadała ona ciężką głownie i masywny jelec. Rękojeść była podobna jak w Czeczugach. Istniały tutaj mniejsze ilości zdobień. Pozostawała ona bronią jazdy na przełomie XVII i XVIII w.
Czwarty podgatunek Ormianki to tzw. Karabela Ormiańska. Konotacje tej szabli były typowo tureckie, choć produkowano ją w Polsce. Bogato zdobiona, ramiona jelca proste lub wygięte od rękojeści. Sporadycznie używane jako oręż, częściej służyły one jako element paradnego stroju szlacheckiego. Mówić tutaj trzeba o okresie do XVIII w. Z wyglądu przypominała Karabelę – rękojeść – i Czeczugę – słabo zakrzywione ostrze.
Na sam koniec omawiania Ormianek pozostaje jeszcze jedna bardzo ważna kwestia. Wszelkie nazwy przytoczone mają tylko i wyłącznie konotacje umowne, ponieważ Ormianie i Kirgizi nigdy nie posiadali ani nie wyrabiali szabel jako wytwór własnej kultury.
Europa budzi się w posługiwaniu szablą (XVIII w.):
W XVII w. w Europie Środkowo-Wschodniej szabla stała się dominantem w zakresie broni lekkiej kawalerii. Przykładem jednostki węgierskich huzarów, porzucające w XVII w. ciężkie zbroje prowadząc podobne działania jak polska husaria. Huzarzy węgierscy to późniejszy wzór podobnych formacji w całej Europie w kolejnych wiekach, zwłaszcza dla Habsburskiej Austrii.
Dla Europy XVIII w. to okres, kiedy nastał wzrost nacisku ekonomicznego na wojsko i czasy dominacji ustroju absolutyzmu. Nie można zapominać o pojawieniu się na szerszą skalę manufaktur. Te ostatnie wykorzystywano do produkcji podobnych broni na ilość, w tym i szabli. Wzór narzucany był przez władców, wojskowych czy dowódców. Stwierdzić można, iż w XVIII w. ogólny typ szabli charakteryzował się z zamkniętym kabłąkiem, kabłąkowym jelcem z wąsami, zgodnie z węgierskimi i polskimi odpowiednikami, ale bez palucha. Dojść można do wniosku, iż szabla na terenie współczesnych Niemiec rozprzestrzeniła się ze względu na konotację z Saksonią, w końcu mieliśmy dwóch władców w Rzeczypospolitej z Dynastii Sasów: Augusta II i III. W Rzeczypospolitej w tym czasie sytuacja odwróciła się o 180 stopni, co w konsekwencji spowodowało rozpad tego państwa podczas okresu rozbiorów.
Kościuszkówka – kolejna polska szabla w historii:
W XVIII w. na terenie Rzeczypospolitej następuje dominacja szabli o nazwie potocznej „Kościuszkówka”. Opisywana broń biała to rozwój wcześniejszej Szabli Husarskiej. Kościuszkówka charakteryzowała się tym, iż posiadała stalowe elementy rękojeści. Mówić tu trzeba o zanikaniu palucha i ewolucji w pierścień. W II poł. XVIII w. ten typ szabli używany był przez wiele formacji polskich np. przez Kawalerię Narodową czy milicję miejską. Produkcja szabel tego typu miała miejsce m.in. w Michałowie, Staszowie, Suchedniowie oraz w Warszawie na Mokotowie. Mówić tu trzeba o produkcji wobec jednego wzoru, często na masową skalę. Szable tego typu miały różne pochodzenie produkcyjne, dlatego też można spotkać egzemplarze o różnych krzywiznach, długościach oraz innych parametrach.
Broń ta kojarzona jest głównie z insurekcją kościuszkowską, jednak egzemplarze tej broni pojawiały się znacznie wcześniej. Nazewnictwo tej broni związane jest ze znaczącym faktem powszechnego używania jej podczas okresu wcześniej wspomnianego powstania. Warto podkreślić, iż szabla ta widoczna jest na obrazach, którą dzierży Tadeusz Kościuszko.
Szabla w XIX w.
Szabla rozwijała się dalej, nawet po upadku Rzeczypospolitej. Jako broń biała zdominowała ona Europę w XIX w. i wyparła np. przestarzały miecz. Jej schyłek oszacować można do okresu II wojny światowej, jako broni białej w użytku. W Austrii dla przykładu regulaminowych wzorów broni siecznej w XVIII i XIX w. szacuje się na około 60 podtypów. Podobne sytuacje istniały w innych państwach europejskich z tego okresu. Wpływ na tzw. „Wojskowe Szable Europejskie” miała „Szabla Węgiersko-Polska” oraz Szabla Husarska. Szabla jako taka została rozprzestrzeniona szerzej w Europie w I poł. XIX w., głównie przez wojny napoleońskie. Mówić tu trzeba już o francuskich powielanych wzorach. Przez cały wiek XIX w. zauważalne było zmniejszanie ciężaru szabli i staraniu się tworzenia jej całej z elementów metalowych.
XX w., a szabla:
Szabla znalazła zastosowanie również w XX w. Dla przykładu podczas I wojny światowej używana była przez kawalerię Legionów Polskich po stronie Austro-Węgier. Oczywiście mówić tu trzeba o szabli austriackiej wz. 1861, 1869 oraz 1877. Po stronie polskich formacji, z 20 lecia korzystano z innych wzorów jak np. szabli francuskiej wz. 1822.
Za pierwszą polską szablę wojskową uznaje się szable tzw. „wz. 1917”, która powstała jeszcze podczas I wojny światowej. Charakterystyczna tutaj pozostawała rękojeść. Według przepisów wojskowych mocowano ją do głowni różnych rodzajów, głównie – austriackich. Po odzyskaniu niepodległości montowano ją już do polskich komponentów.
Projekt omawianej szabli powstał w I Brygadzie Legionów Polskich, podczas stacjonowania na Wołyniu. Miało to miejsce dokładnie w II poł. 1916 r. Prototyp szabli wykonany został w Zakładach Zieleniewskiego w Krakowie. Omawiany egzemplarz został podarowany w prezencie od współpracowników Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego dla jego szefa, Władysława Sikorskiego. (Ten sam wojskowy polski, co zginął w katastrofie na Gibraltarze podczas II wojny światowej). Innym prezentem podobnego prototypu szabli wz. 1917 pozostawała szabla wręczona płk Edwardowi Rydzemu-Śmigłemu od oficerów 3. Batalionu Legionów Polskich. (Ten sam, co został ostatnim marszałkiem II RP). Wręczona została mu także w 1916 r.
W późniejszym czasie można m.in. wyróżnić dwa typy szabli wz 1917:
– Oficerska szabla piechoty wzór 1917;
– Oficerska szabla kawalerii wzór 1917.
Warto w tym akapicie wymienić i inne wojskowe szable polskie z XX w. W późniejszym okresie powstała szabla wzór 1921, dokładnie po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej. W czasie 20-lecia powstała Kawaleryjska szabla bojowa wz. 1934. W czasach PRL istniała szabla paradna wzór 1971 czy oficerska szabla paradna wzór 1976.
Słowo końcowe i podsumowanie
Jak wynika z przedstawionej powyższej przekrojowej historii szabli, początkowo miała ona korzenie egzotyczne i orientalne. Swoje konotacje wczesnośredniowieczne miała z ludami wędrownymi. Chodzi dokładnie o Awarów (VI-IX w.) i Węgrów (IX w.) Następnie została zapomniana i wyparta w późniejszych wiekach na terenie Europy. Jej miejsce zastąpił miecz. (X w.- XV w.). Pojawiła się ponownie w związku z ekspansją Imperium Osmańskiego (XV w.), gdzie przywędrowała przez Turków znów na tereny współczesnych Węgier. Stąd przedostała się do Rzeczypospolitej, gdzie rozwijała się, tworząc zlepek sarmackiej kultury. (XV-XVIII). Następnie szabla przedostała się na całą Europę w XVIII, na masową skalę, w postaci podstawowego oręża dla ówczesnego wojska w starciu bezpośrednim. Głównie mówić tu trzeba o kawalerii. Szerszym rozpowszechnieniem tej broni stały się wojny napoleońskie. (I poł. XIX w.) Szabla przedostała się również poza kontynent Europejski. Widoczna była np. we Wschodniej Kompanii Indyjskiej, a przez kolonie przedostała się m.in. do Ameryki i Afryki. Używana była również jako broń biała podczas wojny o Niepodległość Stanów Zjednoczonych, również dzierżona przez Polaków – Tadeusza Kościuszkę i Kazimierza Puławskiego. W XX w. szabla także była używana przez wojsko: podczas I wojny światowej m.in. przez Legiony Polskie pod dowództwem komendanta Józefa Piłsudskiego, zwłaszcza w kawalerii.
Używana była również podczas jednej z największych bitew kawaleryjskich XX wieku, podczas wojny polsko-bolszewickiej. Chodzi dokładnie o bitwę pod Komarowem, z dnia 31 sierpnia 1920 r. Opisywana bitwa toczyła się pomiędzy bolszewicką 1 Armią Konną, a polską 1 Dywizją Jazdy. Stała się momentem zwrotnym tego konfliktu. Warto podkreślić, iż opisy tej bitwy wskazują, że jednocześnie oprócz szabli żołnierze jednej i drugiej strony wykorzystywali broń palną np. w jednej ręce trzymając szablę, a w drugiej rewolwer. Drugą formacją wartą uwagi z tego okresu to tzw. Huzarzy Śmierci. Polska formacja odwołująca się do wcześniej wspomnianych Huzarów Węgierskich, powstałych w XVII w. W czasie 20-lecia szabla przeżywała swój renesans jako ozdoba, część narodowego stroju, już nie przy szlacheckim kontuszu, ale przy oficerskim mundurze. Używana była również podczas II wojny światowej przez polską kawalerię podczas kampanii wrześniowej. Oczywiście obalić tu trzeba haniebny mit i niemiecką propagandę, jakoby Polska Kawaleria miała atakować niemieckie czołgi „szabelkami”. Kawaleria w tym czasie traktowana była jako mobilna piechota, do transportowania np. działek 37 mm przeciwko czołgom. Podobne zastosowanie w tym czasie miała kawaleria również niemiecka, jak i sowiecka. Owszem podczas kampanii wrześniowej używano szabel, ale tylko w trakcie starć bezpośrednich z Wermachtem. Po II wojnie światowej, w czasie PRLu szabla uzyskała już status broni z minionej epoki. Stała się atrybutem wojskowych z Ludowego Wojska Polskiego, miała zastosowanie już tylko paradne. W obecnych czasach szabla jest nadal dodatkiem paradnym do stroju wyjściowego, zwłaszcza oficerów. Wydaje się jednak, że oprócz tego, odnieść można wrażenie, iż pośród polskiej świadomości narodowej narasta myślenie, aby ten oręż traktować jako spuściznę przodków oraz część polskiej kultury – w tym przypadku kultury szlacheckiej i sarmackiej.

Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 17 sty 2021, 16:11

18.05.1565 r.
Rozpoczęło się tureckie Wielkie Oblężenie Malty.

"Nie ma nic słynniejszego niż oblężenie Malty" - pisał Wolter. Co prawda zdanie słynnego Francuza zdążyło wyjść z użycia, jednak trwające od 19 maja do 8 września 1565 roku oblężenie wciąż uznawane jest przez historyków za jeden z przełomowych momentów w historii. To właśnie oblężenie Malty oraz przegrana w bitwie morskiej pod Lepanto sześć lat później położyło kres wielkiemu imperium rządzonemu przez sułtana Sulejmana Wspaniałego.
Był rok 1564. Władca osmańskiego imperium, Sulejman, dla licznych zalet zwany Wspaniałym, zbliżał się powoli do kresu swych dni. Miał lat 69, rządził od 44. Nie tylko we własnym mniemaniu miał prawo używać tytułów „Króla Królów, Władcy Wszystkich Wiernych i Niewiernych, Cienia Bożego na Ziemi, Cesarza Wschodu i Zachodu, Pana Całego Świata…”.
Jego panowanie wypełniał szereg wielkich zwycięstw, osoba wzbudzała szacunek i strach. Ojciec Sulejmana, Selim I na łożu śmierci nakazał mu kontynuowanie podbojów ziem należących do chrześcijan (czy raczej bezprawnie zajętych przez niewiernych). Młody władca ojcowskie przykazanie realizował konsekwentnie i z wielkim talentem – w drugiej swojej zwycięskiej kampanii zdobył wyspę Rodos (1523), należącą dotąd do Zakonu Rycerzy Szpitala Jerozolimskiego Św. Jana Chrzciciela – znanego też pod nazwami Joannitów i Szpitalników. Sulejman nierosądnie – jak się później miało okazać – zaproponował pobitym rycerzom, wśród których był młody Jean Parisot de la Valette, honorowe warunki, i pozwolił im opuścić wyspę.
Kawalerowie maltańscy:
Nową siedzibą Zakonu stała się Malta, podarowana rycerzom przez cesarza Karola V. Wysepka mała, kamienista, niemal jałowa, różna we wszystkim od przypominającej rajski ogród Rodos, lecz mająca większe znaczenie strategiczne. Dzięki swemu położeniu Malta panowała nad szlakami morskimi ze wschodniej do zachodniej części basenu Morza Śródziemnego. Co więcej, jej naturalne porty mogły stanowić bazę dla dowolnie wielkiej floty. Po objęciu wyspy w posiadanie (1530) Joannici, którzy już na Rodos stali się wyśmienitymi żeglarzami, zaczęli – ku rosnącej irytacji Sulejmana – bezwzględnie zwalczać morski handel Osmanów (atakując zarówno kupców tureckich, jak i tych chrześcijańskich, którzy nie chcieli przestrzegać embarga nałożonego na sprzedaż Turcji materiałów wojennych).
Jesienią 1564 r. na dwór padyszacha dotarły wiadomości o kolejnej napaści Joannitów – płynący z Wenecji do Konstantynopola wielki statek handlowy wielce wpływowego eunucha Kustir Agi, został zdobyty i uprowadzony na Maltę wraz z załogą, pasażerami i ładunkiem o wartości 80 tys. dukatów. Strata była tym trudniejsza do zniesienia, że statek eskortowało 20 tureckich galer, które zostały pokonane w bitwie morskiej przez zaledwie 7 galer rycerzy, dowodzonych przez najbieglejszego żeglarza spośród Joannitów, kawalera Romegasa. To wydarzenie spełniło rolę zapalnika. Dywan, doradcze ciało złożone z najważniejszych dostojników imperium, opowiedziało się za inwazją na Maltę i ostatecznym zniszczeniem Zakonu. Sułtan wyraził zgodę.
Sulejman wyznaczył dwóch dowódców, którzy mieli pokierować armią i flotą. Pierwszym z nich był Lala Mustafa Pasza, doświadczony generał, religijny fanatyk, człowiek o wielkiej osobistej odwadze, nawet jak na ówczesne tureckie standardy niezwykle brutalny i okrutny. Miał on dowodzić wszystkimi siłami lądowymi. Dowództwo nad flotą powierzono Mahmetowi Piali Paszy, zaledwie 35-letniemu admirałowi, który już zdążył okryć się chwałą, pokonując zjednoczoną flotę chrześcijan bitwie pod Djerbą (1560 r.). Sułtan świadomie podjął decyzję o rozdzieleniu kompetencji dowódców, co więcej – żadnego z nich nie wyznaczył na naczelnego wodza wyprawy, co miało mieć fatalne skutki w przyszłości. Zalecił jedynie, by obaj słuchali rad Draguta, najsłynniejszego z żyjących muzułmańskich korsarzy.
Turecka armada:
Przygotowania rozpoczęto natychmiast – rozkazano wyremontować wszystkie dostępne galery i wybudować wiele nowych, zgromadzono wielką ilość materiałów wojennych. Szczególnie zadbano o doskonałą turecką artylerię. Nie wiemy dokładnie, ile dział liczył korpus artyleryjski, ale kronikarz oblężenia, Francisco Balbi di Correggio napisał, że znalazły się wśród nich: dziewięciotonowy bazyliszek strzelający kulami o wadze 160 funtów (ponad 70 kg), dwa działa strzelające pociskami 80-funtowymi (ok. 36 kg) i cztery wystrzeliwujący kule 60-funtowe (ok. 27 kg), oraz wiele mniejszych dział. Zapas amunicji to ponad 100000 żelaznych kul armatnich różnych kalibrów i 750 ton prochu.
Flota składała się ze 130 galer wojennych, 30 galeotów (mniejszych niż galery), 9 barek, 9 dużych statków handlowych i około 200 mniejszych jednostek należących do kupców, handlarzy niewolników i wszystkich tych, którzy mieli nadzieję wzbogacić się na wojnie. Zaokrętowano 6300 Janczarów – wyselekcjonowanych na tę okazję z tego i tak elitarnego korpusu, uzbrojonych w większości w długie muszkiety; 9000 Spahisów (choć zwykle służyli jako jazda, na Malcie w większości walczyli jako ciężka piechota); 4000 ochotników – religijnych fanatyków, których zielone turbany świadczyły, że traktują wyprawę jak pielgrzymkę do Mekki i ponad 6000 korsarzy i żeglarzy. Zdaniem Balbiego, całość tureckiego korpusu liczyła 48000 ludzi (współcześni historycy obliczają jego liczebność na około 30000) – siły aż zbyt potężne, by ujarzmić jedną małą i dość słabo ufortyfikowaną wysepkę. Bo też nie ona była głównym celem Sulejmana.
Malta miała stanowić zaledwie pierwszy krok w planie zadania chrześcijaństwu śmiertelnego ciosu. Po zdobyciu wyspy i jej cennych portów, padyszach zamierzał zaatakować Sycylię, by następnie dokonać inwazji na Półwysep Apeniński i uderzyć w samo serce zachodniego świata. Ten śmiały plan miał wszelkie szanse powodzenia – półwysep wielokrotnie i skutecznie atakowali muzułmańscy piraci i korsarze, nadbrzeżna miasta i prowincje w przeszłości okupowały tureckie oddziały. Jednak niezbędnym warunkiem powodzenia całego przedsięwzięcia było pokonanie Joannitów. Wszystkie przygotowania ukończono wiosną 1565 r. 29 marca flota wyruszyła w drogę.
Architectura militaris:
Joannici cieszyli się zasłużoną opinią prawdziwych mistrzów wojny oblężniczej. Ich poprzednia, rodyjska siedziba należała do najpotężniejszych twierdz chrześcijaństwa. Biegłość w zakresie wznoszenia i obrony fortyfikacji była dla zakonu kwestią życia lub śmierci – w nieustających krwawych zmaganiach z potężnymi muzułmańskimi armiami zamki stanowiły ostatnią linię obrony. Ich budowy w Ziemi Świętej rycerze uczyli się od Bizantyjczyków, później pilnie studiowali prace włoskich inżynierów, którzy jako pierwsi dostrzegli konieczność przystosowania architektury militarnej do wymogów epoki prochu.
Jednak przed Wielkim Oblężeniem Malty w 1565 r. Szpitalnicy, choć przebywali na wyspie już ćwierć wieku, nie zdołali jej w wystarczający sposób ufortyfikować. Na intensywne prace brakowało pieniędzy, na przeszkodzie stanęły też wewnętrzne walki pomiędzy frakcjami zakonu.
Joannici zastali na wyspie dwie twierdze (na sąsiedniej wysepce Gozo stała mała cytadela) – maltańska stolica Mdina otoczona była słabymi murami, zaś na jednym z dwóch półwyspów wrzynających się w wody Wielkiego Portu wznosiła się średniowieczna forteca. Wszystkie te umocnienia pochodziły z epoki artylerii mechanicznej i nie mogłyby wytrzymać intensywnego ostrzału z oblężniczych dział. Mury Mdiny zostały wzmocnione, a portową fortecę zamieniono w potężny fort nazwany imieniem Św. Anioła, a na miejscu leżącej za nim wioski rybackiej Birgu wybudowano miasto – główną na Malcie siedzibę rycerzy. Drugi półwysep Wielkiego Portu również otoczono wałem o nowoczesnym, bastionowym narysie. Rozpoczęto budowę jeszcze jednej fortyfikacji – na wysuniętym końcu półwyspu Sciberras, oddzielającym zatokę Marsamuscetto od Wielkiego Portu, wzniesiono niewielki fort, którego działa miały panować na wejściami do obu zatok. Fort nazwano imieniem patrona marynarzy – św. Elma.
Ogromna mobilizacja armii i floty tureckiej nie uszła uwadze doskonałej siatki szpiegowskiej Joannitów. Już jesienią Wielki Mistrz Jean Parisot de La Valette otrzymał wiadomości o pracach w osmańskich stoczniach i arsenałach. Mimo że cel wyprawy starano się utrzymać w ścisłej tajemnicy, La Vallete odgadł, że będzie nim Malta i natychmiast podjął energiczne przygotowania. Wezwał rycerzy zakonu z całej Europy do stawienia się wiosną na wyspie, rozkazał zaciągać najemników (których w XVI-wiecznych Włoszech nie brakowało), gromadzić broń, prochy, zapasy i, nade wszystko, wzmacniać wciąż jeszcze słabe fortyfikacje. Tuż przed inwazją siły Joannitów składały się z 500 rycerzy i zbrojnych serwientów (braci, którzy nie mogli wylegitymować się tak znakomitym pochodzeniem, by zostać pełnoprawnymi członkami zakonu), 400 żołnierzy doskonałej hiszpańskiej piechoty i dalszych 500 z załóg galer, 800 włoskich najemników, i kilku tysięcy słabo uzbrojonych i wyszkolonych Maltańczyków. Łącznie, siły którymi dysponował La Valette nie przekraczały 8000-9000 ludzi, z których mniej niż połowę można by określić mianem żołnierzy. Wojska osmańskie były co najmniej trzy razy liczniejsze.
Wielki błąd:
18 maja strażnik stojący na murach St. Elmo dostrzegł turecką flotę. Armada nadpłynęła od południowego wschodu, szykując się do wysadzenia desantu w dużej i bezpiecznej zatoce Marsasirocco. Działa Joannitów wystrzeliły dwa razy – był to umówiony sygnał dla dowódców garnizonów w Mdinie i na Gozo. Zaalarmowana ludność zaczęła pośpieszną ewakuację do wnętrza fortyfikacji – Maltańczycy wiedzieli, że pod turecką okupacją nikt nie będzie bezpieczny. Ponieważ duży oddział jazdy zakonu czekał w pobliżu zatoki, Turcy popłynęli dalej wzdłuż południowego wybrzeża wyspy, by wysadzić zwiadowcze oddziały. Tam schwytali pierwszego jeńca – francuskiego rycerza La Riviere, pod którym w trakcie małej potyczki ubito konia. Główne siły tureckie, już nieniepokojone przez Joannitów, wylądowały w Marsasirocco. O losie nieszczęsnego La Riviere opowiadają dwie, sprzeczne relacje. Według di Correggia, torturowany rycerz uraczył swoich prześladowców przemową o niewzruszonej woli i wierze obrońców wyspy; w innej wersji Francuz wskazał najsłabszy (pozornie) punkt umocnień – mury Birgu.
21 maja właśnie pod Birgu podeszły pierwsze tureckie oddziały, przeprowadzające „rozpoznanie bojem”. La Valette rozkazał rozwinąć sztandary i wyprowadzić przed wały 600 uzbrojonych w arkebuzy piechurów osłanianych przez kawalerzystów. Po pięciogodzinnej bitwie zwycięscy Maltańczycy wrócili za mury z zatkniętymi na piki głowami pokonanych. Następnego dnia żołnierze Mustafy Paszy spróbowali ataku na fort Św. Michała – z tym samym skutkiem. To torturowany La Riviere świadomie wysłał Turków pod najsilniejszy bastion. Zaraz po bitwie dzielny rycerz został zatłuczony przez katów.
Zaraz po porażce w tureckim obozie zwołano radę wojenną, w trakcie której zdecydował się los oblężonej wyspy. Rozdrażniony pierwszymi niepowodzeniami Lala Mustafa Pasza postanowił przejąć dowodzenie nad całością sił. Zaproponował, by 10.000 spieszonych marynarzy wyposażonych w 10 armat z galer zablokowało Mdinę. W tym samym czasie główne siły pod jego dowództwem miały rozpocząć ostrzeliwanie najsilniejszych pozycji Szpitalników – Birgu i fortu Św. Michała. Doświadczony w wielu kampaniach generał wiedział, że przy takiej przewadze sił zamknięcie przeciwnika w murach i równoczesne bombardowanie wszystkich fortyfikacji doprowadzi do zniszczenia Joannitów. Co więcej, zdawał sobie sprawę z kluczowego znaczenia Mdiny – tylko tamtędy mogły przybyć oczekiwane przez wielkiego mistrza sycylijskie posiłki.
Gdyby plan został wprowadzony w życie, Malta najprawdopodobniej zostałaby zdobyta, a zakon ostatecznie zniszczony. Ale, jak napisał Balbi, „Bóg okazał się miłosierny”. Nieoczekiwany opór stawił ambitny młody admirał Piali Pasza. Z pewnością nie podobała mu się wyznaczona rola pomocnika, ale miał też mocniejszy argument – to jemu sułtan powierzył bezpieczeństwo floty, która miała posłużyć do ataku na Sycylię. Bez niej ewentualne zwycięstwo na Malcie nie miałoby większego znaczenia. Dlatego Piali zażądał, by w pierwszej kolejności zdobyć bezpieczne kotwicowisko dla jego kruchych, drogocennych galer.
Dopiero po spełnieniu tego warunku jego ludzie mieli wziąć udział w działaniach na lądzie. W grę wchodzić mogła tylko głęboka zatoka Marsamuscetto, do której dostępu strzegł fort Św. Elma. Mustafa zgodził się niechętnie, nie przewidywał jednak większych trudności.
Wieść o tej decyzji dotarła do wielkiego mistrza dzięki zbiegłemu z tureckiego obozu renegatowi (przez całe oblężenie liczni dezerterzy informowali obie strony). La Valette, stary i doświadczony żołnierz, wnet zrozumiał, jak poważny błąd popełnili Turcy. I postanowił bezwzględnie go wykorzystać.
Najsłabsze ogniwo?
Fort św. Elma został zaprojektowany przez włoskiego inżyniera Pietro Pardo w 1551 r. Miał on kształt czteroramiennej gwiazdy, której ramiona-bastiony umożliwiały załodze wzięcie przeciwnika w krzyżowy ogień z dział i arkebuzów. Była to budowla nowoczesna, ale zbyt mała, by móc stawiać poważny opór w razie ataku od strony lądu. O słabości fortu decydował nie tylko jego rozmiar, ale też materiał, z jakiego został zbudowany (piaskowiec i wapień zdecydowanie zbyt słabe na to, by długo opierać się armatnim kulom). Nie zdążono też wyposażyć go w wewnętrzne transzeje i kryte chodniki, umożliwiające załodze bezpieczne przemieszczanie się pod ostrzałem. Jednak największą wadą St. Elmo było jego położenie na najdalej wysuniętym i najniższym fragmencie półwyspu – każda wroga bateria usytuowana na wzgórzach Sciberras mogła prowadzić ogień bezpośrednio do jego wnętrza. Dla wzmocnienia pozycji od strony morza dodano kawalierę (wysoką wieżę wyposażoną w działa), zaś tuż przed samym oblężeniem od strony Sciberras i zatoki Marsamuscetto wzniesiono rawelin (ziemny-drewniany wał chroniący kurtynę, czyli mur fortecy przed bezpośrednim ostrzałem). Mimo tych udoskonaleń, fort Św. Elma był najsłabszym elementem obrony Malty. W czasie oblężenia dowodzić miał nim sędziwy rycerz Luigi Broglia, szarżę nad rezerwami otrzymał Juan de Guaras, kawalierę obsadził Geronimo Sagra.
Najpierw oblegający musieli wybudować stanowiska dla dział, wykuć transzeje (podłoże było litą skałą) dla osłaniających działa strzelców, wreszcie przetransportować wielkie armaty. Dzięki wielkiej liczbie zaangażowanych robotników (w tym chrześcijańskich niewolników z galer) i doświadczeniu osmańskich saperów prace postępowały szybko. Już w nocy 27 maja artyleryjska platforma została ukończona.
Rankiem 28 maja tureckie armaty rozpoczęły skuteczny ostrzał z góry Sciberras; strzelcy, wyposażeni w doskonałe, długie muszkiety bez trudu likwidowali każdego obrońcę, który ośmielił się wystawić głowę ponad parapet muru. Turcy strzelali dzień i noc, nie dając obrońcom chwili wytchnienia. Joannici byli niewzruszeni – każdej nocy łodzie wywoziły rannych do infirmerii (szpitala) w Birgu, każdej nocy przypływali żołnierze mający zastąpić poległych towarzyszy.
Przybycie Draguta:
2 czerwca do tureckiego obozu przybył Dragut – 80-letni starzec, wielki wojownik, najsłynniejszy z żyjących muzułmańskich korsarzy, artylerzysta i pogromca twierdz, fanatycznie nienawidzący chrześcijan, nazywany przez współwyznawców „wzniesionym mieczem islamu”.
Dragut swym autorytetem i doświadczeniem przewyższał obu paszów. W lot zrozumiał, jak wielki błąd popełnili tureccy dowódcy, jednak pierwsza krew została przelana – nie można już było odstąpić od murów Św. Elma. Korsarz nakazał budowę baterii po drugiej stronie Marsamuscetto, tak, by wziąć fort w dwa ognie, rozkazał też skupić ogień na rawelinie – dopóki znajdował się on w rękach Joannitów, fort nie mógł być zdobyty. Życzenie Draguta miało się spełnić już następnego dnia.
Wczesnym rankiem 3 czerwca grupa tureckich inżynierów podeszła w pobliże fortu, chcąc ocenić skutki ostrzału. Ku ich zdziwieniu, nikt z załogi rawelinu nie otworzył ognia. Najprawdopodobniej wartownicy zostali zabici przez snajperów, a reszta żołnierzy spała, korzystając z krótkiej chwili wytchnienia. Szybko zawiadomiono Mustafę, który natychmiast wezwał Janczarów. Atak był zupełnym zaskoczeniem – nieliczna załoga rawelinu musiała wycofać się do fortu. Janczarzy, podnieceni sukcesem, ruszyli do ataku na mury. Z drugiej strony, zaalarmowani obrońcy wypadli z fortu, by spróbować odbić utraconą pozycję. „To była prawdziwa bitwa” – napisał z uznaniem kronikarz oblężenia. W toczonej na krótkim dystansie walcze wręcz opancerzeni rycerze z długimi mieczami mieli przewagę nad lekko uzbrojonymi Turkami. Po pięciu godzinach krwawej walki obrońcy musieli cofnąć się za mury. Zginęło 500 Janczarów, po stronie Joannitów straty wyniosły 80 zabitych, w tym 20 rycerzy. Broglia i de Guaras, obaj ranni, odmówili opuszczenia fortu.
Noc w płomieniach:
Utrata rawelinu była dla Joannitów prawdziwym nieszczęściem. Oblegający szybko podwyższyli budowlę tak, że parapet zrównał się z wysokością murów. Po wciągnięciu dwóch dział i obsadzeniu pozycji strzelcami, mogli bezpośrednim ogniem razić każdy cel wewnątrz fortu – nigdzie nie było już bezpiecznego schronienia. Zaczęły pojawiać się opinie, że pozycji nie da się dłużej bronić, jednak La Valette był nieugięty. Łodzie znów dowiozły posiłki.
Wielki mistrz był człowiekiem z żelaza, ale nie bez serca. Ten siedemdziesięcioletni rycerz, który całe życie poświęcił Zakonowi, nie wymagał od swoich współbraci niczego, czego sam by nie uczynił. Miał opinię doskonałego wodza, był też głęboko wierzącym katolikiem (mówiono o nim, że wolałby nawrócić jednego protestanta, niż otrzymać królestwo). Rozumiał jednak, że jeśli Malta padnie, Zakon zostanie ostatecznie zniszczony. Św. Elmo darował Joannitom czas, który la Valette postanowił wykorzystać do wzmocnienia obrony głównych pozycji. W Birgu i forcie Św. Michała dzień i noc trwała budowa nowych fortyfikacji – wznoszono wewnętrzne mury, wzmacniano bastiony, przygotowywano platformy dla dział. Co więcej, każdy dzień oporu Św. Elma zwiększał szanse Joannitów na doczekanie obiecanej przez cesarza odsieczy. Poza tym, stosunek strat był dla Szpitalników bardzo korzystny.
Bunt:
Przez kolejne cztery dni trwało nieustanne bombardowanie. 8 czerwca zrozpaczeni Joannici wysłali list do wielkiego mistrza, prosząc go o pozwolenie wyjścia z fortu i stoczenia otwartej bitwy z Turkami o rawelin. La Valette odmówił. Wkrótce po wysłaniu posłańca, Turcy przeprowadzili potężny szturm. Na czele szli oszołomieni haszyszem fanatycy, za nimi atakowali Janczarzy. W siedmiogodzinnej bitwie zginęło 500 z nich, straty Joannitów wyniosły 40 ludzi.
Zaniepokojony La Valette wysłał nocą trzech rycerzy, którzy mieli ocenić stan fortu i załogi. Jeden z nich, Don Constantino Castriota, wyraził wprost opinię, że nie ma żadnego powodu, by opuszczać Św. Elma. Pewność Castrioty doprowadziła żołnierzy do furii – zamknęli oni wszystkie bramy i zapowiedzieli, że nie wypuszczą wizytatorów, dopóki nie spędzą oni w forcie całego dnia pod ogniem tureckich dział. Kryzys zażegnał de Guaras, który kazał ogłosić alarm – załoga natychmiast ruszyła na stanowiska, co pozwoliło wysłannikom wielkiego mistrza powrócić do Birgu. Nie zrażony zachowaniem żołnierzy Castriota zgłosił swoją kandydaturę na nowego dowódcę – zaczęto nawet zaciąg ochotników, którzy mieli zluzować załogę fortu. W wielką konfuzję wprawiły La Valette’a dwa kolejne listy z fortu – w pierwszym zawiadamiano, że pozycji nie da się dłużej utrzymać, w drugim – że mimo wszystko pozostaną i będą walczyć. W odpowiedzi wielki mistrz przypomniał buntownikom przysięgę, którą złożyli wstępując w szeregi rycerzy zakonu. Kapitan Miranda i de Guaras przemówili do rycerzy i żołnierzy prosząc, by nie okrywali hańbą siebie i towarzyszy. Ich argumenty poskutkowały – załoga odmówiła wpuszczenia do fortu Castrioty i ślubowała bronić murów Św. Elma aż do śmierci. Bunt się zakończył.
10 czerwca Turcy dwa razy ruszyli do szturmu. Pierwszy atak został odparty, obie strony poniosły ciężkie straty. Jednak tym razem obrońcom nie dane było odpocząć po walce. Nocą, w czasie „trzeciej straży” zostali zaatakowani znowu. Była to jedna z najstraszniejszych bitew, jakie do tej pory stoczyły obie strony. I Turcy, i Joannici zużyli tak wielką ilość środków zapalających, że obserwatorzy z fortu Św. Anioła (położonego po drugiej stronie Wielkiego Portu) widzieli szturm tak wyraźnie jak w biały dzień. Do walki zastosowano bowiem tajemniczą – kleistą, zapalającą substancję, zwaną „greckim ogniem”
Grecki ogień:
Sposób jej wyrobu Joannici posiedli jeszcze w czasie krucjat, wykradając ją Bizantyjczykom. Skład formuły był ściśle strzeżoną tajemnicą (do dziś nie znamy dokładnej receptury). Wykorzystywano go w różny sposób: rzucano na przeciwnika szklane lub gliniane butelki z lontem lub wystrzeliwano je, używano też „trąb ognistych” – pełniących rolę dzisiejszych miotaczy płomieni podłużnych blaszanych pojemników, z których wyrzucano „płynny ogień” wprost na przeciwnika. W trakcie oblężenia Malty pojawił się nowy wynalazek – nasączona substancją zapalającą obręcz, która umiejętnie rzucona mogła „schwytać” kilku żołnierzy.
Joannici w swoich zbrojach i skórzanych kaftanach byli znacznie lepiej chronieni. Ale Turcy, w swych przewiewnych, długich szatach, raz trafieni płynnym ogniem palili się żywcem. W nocnej bitwie oblegający znów zostali odparci.
Ukochani synowie sułtana: Janczarzy
Kolejne niepowodzenia stały się przyczyną niepokojów w tureckim obozie. Janczarzy, trzon armii Mustafy, zaczęli się buntować, oskarżając nieudolnych artylerzystów – chyba niesłusznie, bo w tym czasie chyba nigdzie na świecie nie było lepszych niż oni. Generał znalazł się w trudnym położeniu – elitarny korpus „ukochanych synów sułtana” miał w państwie Osmanów zbyt silną pozycję, by zwykłymi dla tureckiej armii metodami dało się przywrócić w nim dyscyplinę. Przez dwa kolejne dni artyleria bombardowała fort – chodziło o to, by zniszczony mur rozsypał się na zewnątrz, tworząc z gruzów ścieżkę, po której atakujący dostaliby się do wewnątrz.
Wreszcie, 16 czerwca rozpoczął się szturm generalny. O świcie tureckie oddziały z rozwiniętymi proporcami, zagrzewane do boju przez śpiew muezzinów i bicie w bębny, ruszyły do walki. Pierwszy zaatakował elitarny oddział 30 tureckich oficerów, którzy wspinając się po drabinach oblężniczych chcieli porwać za sobą żołnierzy. Zginęli co do jednego. Turcy użyli wielkiej ilości środków zapalających. Pechowo dla obrońców, poranna bryza spychała płomienie w ich stronę. Ponadto znajdujący się wewnątrz fortu magazyn „płynnego ognia” eksplodował, zabijając wielu z nich.
Przez siedem godzin trwała straszna bitwa na murach. Jeszcze raz okazało się, że nawet Janczarzy nie mogą się równać z uzbrojonymi w dwuręczne miecze, opancerzonymi Joannitami.
Balbi w swym dzienniku napisał, że gdyby tego dnia pasza wysłał do walki jeszcze jedną falę, Św. Elmo musiałby paść. Ale Mustafa zarządził odwrót. Straty atakujących wyniosły 1000 ludzi, w większości z najlepszych tureckich oddziałów. Po stronie obrońców zginęło 150 ludzi. Natychmiast na ich miejsce przysłano kolejnych. Zadziwiające, że nawet w takim momencie la Valette nie miał problemu ze znajdowaniem ochotników, niektórym z nich nawet musiał odmawiać.
Dragut w końcu zrozumiał, że dopóki komunikacja pomiędzy fortem Św. Elma a główną twierdzą Joannitów nie zostanie przecięta, pozycji nie da się zdobyć. 18 czerwca ustawiona na brzegu Wielkiego Portu bateria otworzyła ogień do łodzi z posiłkami i zaopatrzeniem. Od tego dnia nikomu (poza doskonałymi maltańskimi pływakami, którzy nocą pokonywali zatokę) nie udało się już przedostać do fortu. Upadek Św. Elma był już przesądzony. Mimo tego, załoga nie zamierzała się poddać. Być może pociechą była wiadomość o ranie, jaką otrzymał Dragut – kula wystrzelona z fortu Św. Anioła wybiła skalny odłamek, który ugodził w głowę starego korsarza (podobno Dragut żył dość długo, by usłyszeć wiadomość o upadku fortu).
22 czerwca Turcy przypuścili najpotężniejszy z dotychczasowych szturmów. Najbardziej zaciekły bój toczył się wokół drewnianego mostu prowadzącego na mury. Joannici wyczerpali już wszelkie zapasy amunicji. Jedyne pociski, których mogli użyć, to kamienie wyrwane z murów. Walczyli więc wręcz, przygnieceni ogniem dział i muszkietów prowadzonym z każdego kierunku. Bitwa trwała sześć godzin, zginęło 500 obrońców – żywych zostało zaledwie 60, wśród nich nie było ani jednego, który nie odniósłby rany. Ale mimo to Św. Elmo nie został zdobyty.
Następnego dnia garstka Joannitów znów stawiła opór – tym razem daremny. Po krótkiej walce Janczarzy wdarli się do wnętrza fortu. Prośba rannego Mirandy o pardon dla garstki ocalałych nie została wysłuchana. Zaledwie kilku rannych rycerzy zabrali jako łup korsarze (żaden z nich nie został nigdy uwolniony), kilku Maltańczykom udało się przepłynąć zatokę, resztę jeńców wyrżnięto. Mała grupka, która schroniła się w kaplicy widząc, jaki los spotkał ich towarzyszy, wypadła z bronią na zewnątrz, by „drogo sprzedać swe życie”. Głowy zabitych rycerzy zostały odcięte, a ich ciała przybite do krzyży puszczono na wody zatoki. La Valette znalazł stosowną odpowiedź – głowy tureckich jeńców wystrzelono z dział w stronę osmańskiego obozu.
Zwycięstwo pokonanych oraz Gran Soccorso el Tercios przybywa:
Mustafa Pasza patrząc na zdobyty fort miał zapłakać: „Ileż będą kosztować nas rodzice, skoro tyle zapłaciliśmy za to małe dziecię”. I rzeczywiście, było to zbyt drogie zwycięstwo. Tureccy inżynierowie, których opinii przed atakiem zasięgnął Mustafa, stwierdzili, że forteczka padnie w ciągu najdalej 9-12 dni. Padła po blisko miesiącu.
Mistrz La Valette wykorzystał dany mu czas – obrona głównych pozycji została w tym czasie tak wzmocniona, że oblegającym aż do września nie udało się zdobyć ani jednego bastionu. Tylko z powodu tego małego fortu zginęło ponad 6000 tureckich żołnierzy, w tym duża część korpusu Janczarów, nie wspominając już o 18000 wystrzelonych pocisków, zużyciu wielkiej ilości prochu i rozkalibrowanych działach. Jednak największą stratą był upadek tureckiego ducha, osłabianego zresztą przez kolejne porażki i nieskuteczne szturmy.
Joannici przeciwnie – choć stracili 1500 ludzi (w tym 89 rycerzy) i dużą część swojej ciężkiej artylerii, zarażeni przykładem załogi Św. Elma dokonywali w czasie reszty oblężenia cudów waleczności.
Kiedy 7 września na Malcie wylądowała wreszcie obiecana odsiecz, turecka armia, choć wciąż liczniejsza od zsumowanych sił Joannitów i Hiszpanów, rzuciła się do panicznej ucieczki po krótkiej bitwie z połączonymi oddziałami Joannitów oraz Hiszpanów. Malta została uratowana, a Joannici – ci ostatni z krzyżowców, którym wielu wieszczyło już kres – dokonali niemożliwego. Zatrzymali niepokonaną dotąd osmańską armię. Sześć lat później pod Lepanto (1571), zjednoczone na krótko morskie siły chrześcijańskich państw, przy udziale Joannitów, zadały decydującą klęskę tureckiej flocie. Śródziemnomorska Europa, bezpieczna przed turecką ekspansją, mogła znów oddać się swoim jałowym sporom.




Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 17 sty 2021, 16:11

16.01.1605 r.
Została wydana pierwsza część powieści Don Kichot Miguela de Cervantesa.

Ukazała się drukiem pierwsza część Don Kichote’a z La Manchy, powieści o szlachcicu, który popadł w obłęd i pod wpływem romansów rycerskich ruszył w świat, by jako błędny rycerz pomagać ludziom i bronić słabych. Miguel de Cervantes (1547-1616) twierdził, że napisał tę powieść, aby skrytykować i obśmiać modną wówczas w Hiszpanii literaturę sławiącą średniowieczne rycerstwo. Część wątków „Don Kichota” stanowią parodie utworów tego typu. Przed publikacją tekst krążył w odpisach i wówczas zapoznał się z nim sławny dramatopisarz Lope de Vega. Uznał, że jest tak głupi, iż nigdy nie znajdzie się człowiek, który by go pochwalił, ale prawda była taka, że de Vega nie cierpiał Cervantesa. W 1615 r. opublikowana została druga część książki należącej do najsłynniejszych dzieł literackich.

Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 17 sty 2021, 16:13

15.01.1559 r.
Elżbieta I Tudor została koronowana na królową Anglii.

Uroczystość nie wypadła tak okazałe, jak by mogła, ponieważ koronacji nie przewodniczył arcybiskup Canterbury. Reginald Pole (ostatni katolik na tym stanowisku) nie żył od 17 listopada 1558 r., a najważniejsi w hierarchii biskupi wykręcili się od tego zaszczytu. W przeciwieństwie do królowej Marii I Tudor, swej zmarłej także 17 listopada 1558 r. siostry przyrodniej, 25-letnia Elżbieta nie była katoliczką, lecz protestantką, i ostatecznie na królową namaścił ją Owen Oglethorpe, mało ważny biskup Carlise. Koronacja córki Henryka VIII i Anny Boleyn okazała się ostatnią w obrządku katolickim - następne były już prowadzone według zasad anglikańskich. Natomiast Elżbieta, która nigdy nie wyszła za mąż, panowała przez 44 lata i przeszła do historii jako jeden z najwybitniejszych władców Anglii. Nosi przydomek Wielka.

Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 17 sty 2021, 16:13

15.01.1582 r.
W Jamie Zapolskim zawarto rozejm polsko-rosyjski, który zakończył wojnę o Inflanty.

1577 roku car Iwan Groźny najechał i spustoszył Inflanty. Formalnie nie wypowiedział jednak Rzeczypospolitej wojny. Nie bacząc na to, król Stefan Batory rozpoczął przygotowania do wyprawy odwetowej. Podczas najbliższego sejmu przeforsował podatki, które umożliwiły mu zaciąg wojska. W zamian zgodził się na ustanowienie Trybunału Koronnego w Lublinie. W 1579 roku ruszyła wyprawa na Połock. Po krótkim oblężeniu twierdzę zdobyto. Pod wrażeniem sukcesu kolejny sejm również uchwalił dodatkowe podatki, dzięki którym możliwe było kontynuowanie wojny. Jesienią 1580 roku padła twierdza w Wielkich Łukach. Stefan Batory nie zamierzał jednak spocząć na laurach. Pragnął prowadzić wojnę aż do zniszczenia przeciwnika.
W tym czasie przeciw kontynuowaniu walk agitował poseł papieski, którego car łudził możliwością unii pomiędzy chrześcijaństwem wschodnim a zachodnim. Niechętni dalszym działaniom byli również niektórzy posłowie szlacheccy. Król wraz z kanclerzem Zamoyskim przekonali jednak sejm o konieczności kontynuowania wojny. Latem 1581 roku ruszyła więc kolejna wyprawa. Tym razem siły skierowano na potężną twierdzę w Pskowie. Rozpoczęło się długotrwałe oblężenie. Sytuacja cara była coraz gorsza, gdyż nadarzającą się okazję postanowili wykorzystać również Szwedzi i zaatakowali Inflanty, zdobywając wiele zamków. Rosjanie zostali odcięci od żeglugi narewskiej. Ich jedynym łącznikiem z Europą Zachodnią stał się port w Archangielsku. Car rozpoczął więc starania o rozejm. Rokowania toczyły się w Kiwerowej Horce, pomiędzy Jamem Zapolskim a Pskowem. Traktat podpisano 15 stycznia 1582 roku. Moskwa zrzekła się pretensji do Inflant oraz oddała Rzeczypospolitej ziemię połocką z niektórymi zamkami. Rozejm miał obowiązywać dziesięć lat.

Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 17 sty 2021, 16:14

14/15.01.1863 r.
W nocy z 14 na 15 stycznia przeprowadzono w Warszawie brankę, która przyspieszyła wybuch powstania styczniowego.

By sparaliżować działalność organizacji spiskowych, władze rosyjskie zarządziły w połowie stycznia 1863 roku niespodziewany pobór do wojska rosyjskiego tzw. brankę. Branka młodych polskich mężczyzn do wojska rosyjskiego w nocy z 14 na 15 stycznia 1863 w Warszawie odbyła się na podstawie imiennych list, a nie jak zwykle poprzez losowanie.
Branka miała przeciwdziałać wybuchowi powstania [nazywanego później styczniowym], ale przyspieszyła tylko jego wybuch. Mimo że utrzymywano pobór w tajemnicy, część młodzieży opuściła Warszawę i sformowała pierwsze oddziały. W celu zapobieżenia brance na prowincji wyznaczono termin wybuchu powstania na 22 stycznia 1863 roku.
Czym była służba w wojsku carskim i branka?
Pobór w Rosji odbywał się na podstawie ukazów cara Piotra I zapoczątkowanych w 1700 roku a zakończonych w 1705 ustawą o poborze. W wyniku tych reform dokonano całkowitej reorganizacji rosyjskiej armii.
System ten istniał aż do drugiej połowy XIXw.
W Rosji ustawa z 1705 roku określała, że szeregi armii będą uzupełniane przez rekrutów wydzielanych na zasadzie powołania zależnie od potrzeby po jednym z 10 - 20 zagród chłopskich. Wcielani oni byli do piechoty, dragonii i częściowo jazdy regularnej początkowo - później objęto to całość regularnych sił zbrojnych. Kadrę dowódczą, przynajmniej tę z niższego szczebla tworzono ze szlachty, szkolonej w szkołach utworzonych przez Piotra I.
Przeciwieństwie do systemu polskiego był on:
1) wyłącznym systemem uzupełniania wojsk regularnych, obowiązującym stale;
2) żołnierz powoływany był do służby dożywotniej;
3) koszty jego wyposażenia i utrzymania ponosiło państwo.
Na miejsce żołnierza zabitego, zmarłego lub zbiega (dezertera) dana liczba zagród, z której go wybrano, obowiązana była dostarczyć następnego rekruta. Rekrutów gromadzono w partie i stawiano przed specjalną komisją. Pobory ogłaszała rada senatu, nieraz kilkakrotnie w ciągu roku. Służbę wojskowa z dożywotniej na 25 letnią zmieniono w 1793 roku. W 1831 roku ustawą wprowadzono możliwość zwolnienia żołnierza po 15 latach "nieskazitelnej służby", ale rzadko stosowano to w praktyce.
Generalnie pobór przebiegał następująco:
Powinien obejmować wszystkich mieszkańców dóbr zarówno państwowych jak i prywatnych. Przy czym szlachta, kupcy, inteligencja, mieszczaństwo byli w zależności od okresu bądź całkowicie z niego zwolnieni, bądź też dawali zastępców.
W zależności od poboru szlachta w swoich dobrach, władze gminne w państwowych wyznaczały dowolnie rekrutów spośród mieszkańców płci męskiej w wieku od 20 do 35 lat, zabierały ich przemocą i stawiały przed komisją poborową, która badała ich przydatność pod względem zdrowotnym.
Służba trwała lat 25, a człowiek opuszczał swoją wieś z reguły na zawsze. Szlachta nie chciała się zgodzić na skrócenie służby, ponieważ odrywałoby to jej poddanych od pracy na roli w najbardziej produktywnym młodym wieku.
Cały ten proceder był powszechnie znienawidzony, a prowadzony zbyt często powodował bunty chłopskie. Dlatego prowadzono go nie periodycznie (dotyczy to XIX wieku), ale dopiero wtedy, gdy braki w oddziałach w wyniku śmiertelności czy też dezercji stawały się zbyt wielkie.
W 1831 roku ustawą poborową podzielono kraj na dwie części wschodnią i zachodnią. Pobory zaczęto przeprowadzać naprzemiennie w zachodniej i wschodniej części. W "zwykłe lata" pobór obejmował do 7 rekrutów z 1000 mieszkańców, w lata "wzmocnione" od 7 do 10 osób, natomiast w lata "nadzwyczajne" (wojny) powyżej 10 osób z 1000 obywateli. Przy ówczesnym ludzkim rezerwuarze Rosji 6,5 miliona poborowych pobory roczne wynosiły około 45 000 ludzi rocznie w zwykłe lata i ponad 65 000 w lata nadzwyczajne. Okres służby wojskowej od 1834 roku został skrócony z 25 lat do 20 lata (w gwardii z 22 do 20 lat), po zakończeniu, których żołnierze byli zwalniani na 5 lat w "бессрочный отпуск". Ci żołnierze ponownie mogli być powoływani w przypadku najwyższej konieczności. Od 1839 roku służba wynosiła 19 lat. Od 1854 roku służba wynosiła 15 lat.
W 1859 r. ukazała się Ustawa o powinności zaciągowej, która precyzowała wszelkie obowiązki administracji cywilnej wszystkich szczebli i wojskowych służb wyspecjalizowanych związane ze spisem i poborem. Ustawa bardzo dokładnie określała zasady przebiegu losowania, dbała by do wojska wcielani byli wyłącznie mężczyźni, którzy nie założyli rodziny, rozszerzała instytucje zastępstwa przez wprowadzenie zastępstwa rządowego oraz dawała możliwość wykupu. Ustawa wyłączała od poboru szlachtę rosyjską osiedloną w Królestwie po 1836r., polską szlachtę dziedziczną, która nabyła szlachectwo na podstawie ukazu z 1836r., szlachtę dziedziczną dawniejszą, przez 10 lat pełniącą służbę cywilną, duchownych wszystkich wyznań, służbę kościelną przy cerkwiach, cudzoziemców, mennonitów i braci morawskich oraz żydów, którzy przyjęli religię chrześcijańską przed ogłoszeniem poboru.
Zwolnienie od poboru na czas pełnienia funkcji bądź pracy zawodowej przysługiwało m.in. urzędnikom, lekarzom, przedstawicielom wolnych zawodów, a także rabinom zatwierdzanym przez rząd oraz żydom-rolnikom.
Wydawane w następnych latach manifesty carskie w zasadzie podtrzymywały postanowienia ustawy z tą zmianą, iż całkowity wykup od służby wojskowej można było uzyskać wpłacając do kasy gubernialnej kwotę 1 tys. rubli.
W latach 1832-1873 do wojska rosyjskiego wcielono blisko 309 tys.
poborowych z Królestwa Polskiego, z których ok. 75% zmarło. Tak wysoka śmiertelność wynikała przede wszystkim z powodu fatalnych warunków służby. Około 13% pozostało w Rosji, a tylko 12% wróciło do kraju.

Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 17 sty 2021, 16:15

24.02.1287 r.
III najazd mongolski na Polskę: armia mongolska pod wodzą Nogaja rozpoczęła oblężenie Krakowa.

"...Kiedy Henryk wkraczał do ziemi krakowskiej, dymiły jeszcze wypalone sadyby ludzkie po ostatnim straszliwym napadzie Tatarów. Nie zdobywali oni wówczas Sandomierza, w samą wigilię Bożego Narodzenia 1287 roku obiegli Kraków, spalili przedmieścia i wszystkie okoliczne wioski, dotarli do Alp Pannońskich (Tatr), zabrali taki jasyr, że kiedy pod Włodzimierzem Wołyńskim dzielono jeńców, samych tylko dziewic było 20 tysięcy, liczba ogromna na ówczesne czasy (Kraków cały liczył nie dużo więcej niż połowę tej liczby)..."

Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 17 sty 2021, 16:23

17.01.1626 r.
IV wojna polsko-szwedzka: zwycięstwo wojsk szwedzkich w bitwie pod Walmojzą (pierwsze w dziejach nad wojskami Rzeczypospolitej).


Wobec nieporozumień między litewskimi hetmanami armia litewska była podzielona. Król Szwecji Gustaw Adolf postanowił to wykorzystać i uderzyć na większe z litewskich ugrupowań, czyli stojące pod Walmojzą (połowa drogi między Kokenhausen a Bauska) siły hetmana wielkiego litewskiego Lwa Sapiehy. Dowodził nimi syn hetmana Jan Stanisław Sapieha marszałek wielki litewski. Gustaw Adolf 13 stycznia 1626 roku ruszył z Berzony i idąc przez Kokenhausen dotarł w okolice Walmojzy. Już w nocy z 16 stycznia na 17 stycznia awangarda armii szwedzkiej zbliżyła się do litewskiego obozu i widząc panujące w nim zamieszanie natychmiast zaatakowała. Wojska litewskie zdążyły jednak uporządkować swe szyki i rozwinąć się na okolicznych wydmach frontem długości 1 kilometra. Przybyła pod Walmojzę armia Gustawa Adolfa liczyła 4900 żołnierzy, w tym 2100 jazdy i 6 dział. Litwini mieli 2000 żołnierzy, głównie jazdy i 3 działa. Znajdujący się zbyt daleko hetman polny nie miał szans, by zdążyć z pomocą.

Wódz szwedzki w pierwszym rzucie umieścił niemal całą piechotę i znaczną część jazdy. Reszta jazdy szwedzkiej stanęła w drugim rzucie. Na skraj obu swych skrzydeł Gustaw Adolf wysłał po 200 muszkieterów, by ci obeszli lasem pozycje wojsk litewskich. Sapieha spodziewał się ataku frontalnego. Ponadto Litwini ostrzeliwani ogniem piechoty i artylerii szwedzkiej nie zauważyli obchodzących ich skrzydła muszkieterów, którzy wyszli na ich tyły i rozpoczęli niespodziewany ogień ze skrzydeł, który wywołał popłoch wśród litewskich żołnierzy. W tej sytuacji Sapieha nakazał odwrót na Walmojzę, zatrzymując swych żołnierzy kilometr przed miasteczkiem. Tu Litwini ponownie uszykowali się do bitwy. Szwedom udało się powtórzyć manewr oskrzydlający z muszkieterami w roli głównej. Atak muszkieterów ze skrzydeł połączony z frontalnym natarciem wywołał panikę w wojskach litewskich. Uciekła cała jazda zostawiając w obozie działa i osamotnioną piechotę, która była bardzo nieliczna i nie miała żadnych szans w walce.

Swoje pierwsze w dziejach zwycięstwo z armią Rzeczypospolitej Szwedzi zawdzięczali długoletnim reformom wojskowym (organizacja piechoty wzorowanej na najlepszej w owych czasach piechocie holenderskiej oraz zmiana taktyki jazdy, która zarzuciła karakol i tak jak polska i litewska jazda stosowała szarżę) a także geniuszowi wojennemu swego króla Gustawa Adolfa, który wielką sławę zdobyć miał dopiero podczas wojny trzydziestoletniej. W bitwie pokonani Litwini stracili 500-1000 żołnierzy, a ich wódz zapadł na chorobę psychiczną.

ObrazekObrazek

Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Poprzednia stronaNastępna strona

kuchnie na wymiar kalwaria zebrzydowska

Powrót do Archiwum Państwowe

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości