Tego dnia...

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 14 paź 2020, 15:25

14.10
1140 – Papież Innocenty II potwierdził bullą protekcyjną biskupstwo pomorskie z siedzibą w Wolinie (później Kamieniu Pomorskim).
1413 – Wielki mistrz zakonu krzyżackiego Heinrich V von Plauen został obalony za sprawą wielkiego marszałka i komtura Królewca Michaela Küchmeistera von Sternberga, zwolennika dalszych układów z Polską, który został nowym zwierzchnikiem zakonu.
1587 – Wojska zgłaszającego pretensje do polskiego tronu Maksymiliana III Habsburga rozpoczęły oblężenie Krakowa.
1660 – IV wojna polsko-rosyjska: rozpoczęła się bitwa pod Cudnowem.
1672 – IV wojna polsko-turecka: zakończyła się udana wyprawa na czambuły tatarskie hetmana Jana Sobieskiego.
1676 – IV wojna polsko-turecka: zakończyła się nierozstrzygnięta bitwa pod Żurawnem.
1704 – III wojna północna: wojska saskie wraz z polskim pospolitym ruszeniem rozpoczęły oblężenie zajmowanego przez Szwedów Poznania.
1767 – Poseł rosyjski Nikołaj Repnin, aby złamać opór i sterroryzować polskich posłów przeciwnych równouprawnieniu innowierców i zawarciu traktatu gwarancyjnego pomiędzy Rzecząpospolitą i Imperium Rosyjskim, rozkazał oddziałom wojsk rosyjskich porwać przywódców konfederacji radomskiej: biskupa krakowskiego Kajetana Sołtyka, biskupa kijowskiego Józefa Andrzeja Załuskiego, hetmana polnego koronnego Wacława Rzewuskiego i jego syna Seweryna, a następnie zesłał ich do Kaługi, gdzie przebywali do 1773 roku. Pozbawiony opozycji Sejm uchwalił w lutym 1768 prawa kardynalne i przyjął gwarancję rosyjską. Rzeczpospolita stała się tym samym protektoratem Imperium Rosyjskiego.
1773 – Sejm Rozbiorowy powołał Komisję Edukacji Narodowej, pierwszą w Europie władzę oświatową o charakterze współczesnego ministerstwa oświaty publicznej.
1793 – Sterroryzowany przez rosyjskie wojsko Sejm grodzieński przyjął napisany przez Katarzynę II Wielką projekt wieczystego sojuszu polsko-rosyjskiego.
Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 14 paź 2020, 15:30

14.10.1672 r.
IV wojna polsko-turecka: zakończyła się udana wyprawa na czambuły tatarskie hetmana Jana Sobieskiego.


Był to jeden z najwspanialszych zagonów kawaleryjskich w historii polskiej jazdy. Dzięki niemu upokorzona klęskami Rzeczpospolita ponownie poczuła swą moc.

Najazd:

Latem 1672 r. państwo polskie spotkał straszliwy cios. Olbrzymia armia turecka sułtana Mehmeda IV zwanego Myśliwym wtargnęła w granice kraju. Muzułmanie zdobyli po dziesięciodniowym oblężeniu Kamieniec Podolski, a następnie zajęli Podole i Bracławszczyznę. We wrześniu liczne zastępy nieprzyjaciół, dowodzone przez baszę Kapłana, stanęły u bram Lwowa. Polacy zdawali się być oszołomieni serią porażek i całkowicie niezdolni do stosownej reakcji. W owym czasie ich kraj rozdzierały polityczne kłótnie. Nieudolny król Michał Korybut Wiśniowiecki nie potrafił podjąć energicznych działań; obawiał się eskalacji wojny, skłaniał się ku układom z najeźdźcą, do zawarcia pokoju nawet za cenę hańbiących ustępstw. Istotnie na początku października we Lwowie rozpoczęły się rokowania między komisarzami królewskimi a wysłannikami sułtana.

Tymczasem sprzymierzeni z Turkami Tatarzy, posiłkowani przez zbuntowanych Kozaków Piotra Doroszenki rozpoczęli łupieżczy pochód w głąb ziem Korony, systematycznie plądrując i paląc napotykane wsie i miasteczka, wycinając w pień nielicznych obrońców i porywając w niewolę ludność. Tatarskie czambuły następowały w czterech wielkich zgrupowaniach. Siły główne pod wodzą nureddin sołtana Safy Gereja założyły kosz (obóz) w Torkach pod Medyką, skąd prowadziły wypady za San, w stronę górnych dorzeczy Wisłoka i Wisłoki. Ubezpieczała je od północy orda Dżambet Gereja, pustosząca ziemie między Sanem a Wieprzem. Nieco dalej, między Wieprzem a Bugiem operował czambuł, którego zadaniem była osłona tureckiego korpusu baszy Kapłana stacjonującego pod Lwowem. Z kolei na południu ordyńcy Hadży Gereja wtargnęli w rejon dorzecza górnego biegu Sanu, Dniestru i Stryja. Rezultaty tych działań były katastrofalne dla Polaków. Wedle współczesnych wyliczeń historyków, tylko w miastach ziemi przemyskiej zrujnowanych zostało ponad 1/3 gospodarstw oraz blisko połowa warsztatów rzemieślniczych i młynów, zaś na wsi zniszczenia dotknęły aż 70 proc. gospodarstw. Jeszcze straszliwszy los spotkał ziemię sanocką - w gruzach legło tam aż 84 proc. zabudowy wiejskiej i 73 proc. miejskiej. Olbrzymi był również na tych terenach ubytek ludności - wymordowanej, porwanej w jasyr bądź szukającej ratunku w ucieczce.

Hetman wielki koronny:

W tym czasie dość silne, kilkutysięczne zgrupowanie wojska polskiego zawiązało się pod Krasnymstawem. Dowództwo nad nim sprawował hetman wielki koronny Jan Sobieski. Głównym jego zadaniem miała być osłona rejonu koncentracji polskich sił głównych, w tym pospolitego ruszenia pod Gołębiem, gdzie przebywał też sam król Michał. Wieści o spustoszeniach dokonanych przez Tatarów szybko dotarły do uszu polskich dowódców. O ile król nadal epatował biernością i niedołęstwem, to hetmanowi Sobieskiemu nie odpowiadała rola widza. Nie oglądając się na zgodę monarchy, zdecydował się wystąpić przeciw łupieżcom. Pozostawiwszy część swych oddziałów (w tym 10 chorągwi husarskich) do osłony króla, sam na czele ok. 3 tysięcy żołnierzy wyruszył w pole.

Wydawało się, że hetman wiedzie swych ludzi wprost w paszczę lwa. Liczebność ordy szacowano na od 20 do 40 tysięcy szabel, a w dodatku trzeba było się liczyć z interwencją stacjonującego pod Lwowem korpusu tureckiego. Wszelako siły wroga były rozproszone na dość znacznym obszarze. Sobieski chciał wykorzystać ten fakt, atakując poszczególne czambuły z osobna. Nie znaczy to, że polski wódz nie zdawał sobie sprawy z ryzyka. Przyjdzie cośkolwiek y azardować, dla Wiary wprzód Świętey, miłości Ojczyzny y przysługi W.K. Mości – pisał królowi.

Zagończycy:

Sobieski zdecydował się na wykonanie zagonu, to jest dalekiego i szybkiego rajdu kawaleryjskiego. Wziął ze sobą chorągwie lekkiej jazdy oraz dragonię, nie brakło w jego szeregach również kilkuset husarzy. Hetman - doświadczony zagończyk, weteran niezliczonych bojów z pohańcem - postanowił zastosować przeciw Tatarom ich własną taktykę, opierającą się na szybkim przemieszczaniu się i błyskawicznych atakach z zaskoczenia. Wiedział, że obładowani łupami ordyńcy, wiodący ze sobą tłumy jasyru utracili swój główny atut – nadzwyczajną manewrowość. W ten sposób dotychczasowe sukcesy wroga miały się stać przyczyną jego zguby.

Zgrupowanie Sobieskiego posuwało się „komunikiem” – to jest bez taborów. Każdy jeździec prowadził zapasowego luzaka, celem oszczędzania sił wierzchowców. Umożliwiło to uzyskanie zawrotnego jak na owe czasy tempa przemarszu, przekraczającego 50 kilometrów na dobę (dla porównania ówczesne europejskie armie piesze, spowalniane przez artylerię i tabory, pokonywały średnio od 10 do 20 kilometrów dziennie). Pochód wojska ubezpieczony był przez liczne podjazdy, które przezorny wódz rozsyłał na wszystkie strony, aby patrolowały teren w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od sił głównych. Przemarsz odbywał się w bardzo trudnych warunkach terenowych, po grząskich drogach i bezdrożach (gorszych y większych nie masz w całym świecie – utyskiwał Sobieski w liście do króla), na terenach wyniszczonych przez wojnę, gdzie o chleba bochenek trudniej było niż o tysiąc Tatarów. Trzeba było pokonywać liczne lasy, rzeki i wzgórza. Było zimno, padały deszcze, nocami chwytały już przymrozki. Zapasy żywności szybko wyczerpywały się. Radzono sobie zbierając po polach rzepę i brukiew. Tuż po zmroku hetman zarządzał kilkugodzinne postoje. Z powodów bezpieczeństwa nie rozniecano ognia, żołnierze trzęśli się z zimna owinięci derkami. Zaraz po północy znów siadano na koń.Nie było kłopotów ze zlokalizowaniem oddziałów nieprzyjaciela. Wojsko Sobieskiego kierowało się na łuny płonących miejscowości...

Do boju!

Sobieski wyruszył w drogę w dniu 5 października. Jeszcze tego samego dnia, pod Rawą Ruską doszło do pierwszej potyczki z wrogiem. W nocy pobito Tatarów pod Krasnobrodem, zaś nazajutrz podjazdy Sobieskiego zniszczyły dwa spore czambuły pod Narolem. Uwolniono przy tym parę tysięcy jasyru – szlachcianek, dzieci y ludu pospolitego. Akcja polska nabierała rozmachu. Mnożyły się starcia z tatarskimi „kupami”. 7 października miała miejsce pierwsza duża bitwa. Polacy rozgromili dwutysięczny czambuł Dżambet Gereja. Przy okazji oswobodzono tłum jasyru, szacowany na 12 tysięcy osób!

9 października pod Komarnem napotkano główne siły wroga – olbrzymi czambuł nureddin sołtana Safy Gereja. Jak doniosły pochwycone „języki”, nieprzyjaciel skoncentrował tu aż 10 tysięcy ordyńców, wspieranych przez 400 Lipków (litewskich Tatarów, którzy przeszli na stronę swych krymskich pobratymców), podobną liczbę Kozaków Doroszenki oraz parę setek Wołochów. Tymczasem walki oraz trudy przemarszu mocno uszczupliły siły Sobieskiego. Pod Komarno przyprowadził on zaledwie 2,5 tysiąca żołnierzy. Wszakże mimo czterokrotnej przewagi liczebnej nieprzyjaciela polski wódz wydał mu bitwę.

Chorągwie pułkownika Stefana Bidzińskiego (razem do tysiąca szabel) związały Tatarów walką, skupiając na sobie całą ich uwagę. Potem nastąpił niespodziewany atak półtoratysięcznego oddziału Sobieskiego (w tym husarii) na tyły wroga. Wśród pohańców, całkowicie zaskoczonych takim obrotem sprawy, wybuchła panika; rzucili się do tłumnej ucieczki, gęsto znacząc trupami drogę odwrotu. Ostatecznie z czambułu Safy Gereja ocalało ledwie 1 500 ordyńców. Radość zwycięskich Polaków potęgował jeszcze fakt uwolnienia w tym dniu kolejnych 20 tysięcy jasyru.

Niezmordowany hetman Sobieski nie spoczął na laurach. Podjął teraz działania przeciw zgrupowaniu Hadży Gereja, do którego dołączył Safa Gerej wraz z niedobitkami spod Komarna. Działania Polaków znalazły swój finał w bitwie pod Petranką i Uhrynowem (14 października). Starło się tutaj 1,5 tys. polskich jeźdźców oraz 4 do 5 tysięcy Tatarów. Po raz kolejny geniusz dowódczy Sobieskiego oraz męstwo jego podkomendnych zniwelowały przewagę liczebną nieprzyjaciela. Ocaleli z pogromu Tatarzy próbowali szukać schronienia w okolicznych lasach. Tu wszakże czekali na nich uzbrojeni chłopi, mszczący się zajadle za doznane krzywdy. Nureddin Safa Gerej zdołał ocalić z klęski zaledwie kilkudziesięciu ordyńców, którzy po tygodniowym przedzieraniu się przez lasy i pustkowia, dotarli w końcu do turecko-tatarskiego obozu w Buczaczu. Ogromna większość jego podwładnych nie miała tego szczęścia. Sobieski raportował królowi: Ostatek z lasów jeszcze dotąd chłopi i czeladź wywłóczą; ale więcej zabijają, osobliwie chłopi, między którymi jest wielka na to pogaństwo zawziętość.

Owoce wyprawy:

15 października pod Uhrynowem odbyło się nabożeństwo dziękczynne dla utrudzonych zastępów Sobieskiego.

W ciągu 10 dni (5-14 października) oddziały hetmana przemierzyły ponad 450 kilometrów, staczając niezliczone walki z większymi i mniejszymi siłami wroga. Trzytysięczna formacja polska zdołała rozgromić czambuły liczące razem ok. 20 000 ordyńców. Uwolniono 44 000 jasyru.

Rezultaty akcji mogły być jeszcze większe, gdyby Sobieski otrzymał należyte wsparcie. Rozgoryczony pisał w liście do biskupa krakowskiego: „Doszedłem teraz tego samą eksperiencją [doświadczeniem], że z Turkami nie jest tak straszna wojna, jakośmy ją sobie imaginowali [...] O, gdyby mi król Jegomość przysłał choć z kilkanaście tysięcy świeżego wojska, o com prosił po kilkakroć, miałem w Panu Bogu nadzieję, że byli i do swych na Dniestrze nie trafili mostów. Ale widzę woleli ichmoście nad Wisłą wojować, gdzie o kilkanaście mil całkowicie zniesiony kraj.”

Wydawać by się mogło, że wyprawa na czambuły nie odmieniła losów Polski. Kilka dni po jej zakończeniu pełnomocnicy króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego podpisali haniebną ugodę w Buczaczu. Rzeczpospolita zrzekała się na rzecz imperium osmańskiego utraconych ziem ukrainnych i zobowiązywała się do płacenia sułtanowi haraczu w wysokości 22 000 czerwonych złotych rocznie.

Wszakże wstrząs, jaki w całym kraju wywołała „hańba buczacka” okazał się uzdrawiający. Sejm odmówił ratyfikowania traktatu. Uchwalono podatki na nową armię. Zakończona sukcesem wyprawa na czambuły pomogła odzyskać narodową dumę i wiarę we własne siły. Wskazała też człowieka, który miał poprowadzić Rzeczpospolitą do nowych zwycięstw.
Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 14 paź 2020, 15:32

14.10.1676 r.
IV wojna polsko-turecka: zakończyła się nierozstrzygnięta bitwa pod Żurawnem.


W sierpniu 1676 wojsko turecko-tatarskie wkroczyło na Pokucie. Jan III Sobieski (ok. 20 tys. żołnierzy) wyszedł naprzeciw ciągnącym pod Stanisławów Turkom i Tatarom (ok. 40-50 tys. żołnierzy). Dnia 24 września jazda polska starła się z Tatarami pod Wojniłowem i Dołhą, po czym cofnęła się do Żurawna.

Wojsko polskie założyło w Żurawnie warowny obóz, osłonięty z tyłu i lewego boku przez Dniestr, a z frontu przez Krechówkę. W dniach 24 września-26 września nadciągnęli Tatarzy z chanem Selimem Girejem, a 28 września-29 września Turcy pod wodzą Ibrahima Szejtana. Dnia 29 września król zmieszawszy piechotę z jazdą, wysunął wojsko między reduty przed obozem. Turcy bezskutecznie usiłowali odciągnąć wojsko polskie od wałów

Zrezygnowawszy z walnej bitwy, Turcy przystąpili do prac oblężniczych. Od 5 października intensywnie ostrzeliwali obóz polski z ciężkich dział. Wojsko polskie znalazło się w trudnej sytuacji, ponosiło znaczne straty od ognia tureckiej artylerii, miało odcięty dowóz żywności i paszy. W nocy na 13 października wojsko polskie opuściło stare reduty i przeszło do nowych, bliżej obozu. Turcy podsunęli swoje aprosze i baterie na strzał pistoletowy od szańców polskich.

W trakcie oblężenia dowódca artylerii polskiej Marcin Kątski zdecydował o manewrze taktycznym rozkazał swoim podwładnym zabrać z pobliskiego zamku stary moździerz oraz pozbierano granaty. Wystrzały z moździerzy zaniepokoiły Turków którzy wiedzieli że Polacy nie mieli wcześniej moździerzy więc wpoiło to w nich przekonanie że nadeszła odsiecz.

Zacięta obrona obozu, duże straty w szeregach tureckich i kolportowane przez Polaków wieści o nadchodzącej odsieczy skłoniły Ibrahima Szejtana do podjęcia rokowań. Dnia 14 października zawarto zawieszenie broni, a 17 października podpisano traktat pokojowy przyznający Polsce jedną trzecią Ukrainy. Turcja ostatecznie zrezygnowała z upokarzającego dla Rzeczypospolitej haraczu.
Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 14 paź 2020, 15:33

14.10.1660 r.
IV wojna polsko-rosyjska: rozpoczęła się bitwa pod Cudnowem.


Sytuacja była krytyczna. Rzeczpospolita, by rozerwać dławiący ją sojusz Szwecji z Moskwą, zgodziła się, w sierpniu 1656 r., na wybór cara Aleksego na tron polski – i to jeszcze za życia Jana II Kazimierza. Idea unii obu państw, „której nikt nie byłby równy”, była od dawna nęcąca, ale Polacy, od czasów Zygmunta III Wazy i jego syna Władysława, na tronie moskiewskim chcieli cara z Polski, a nie odwrotnie.

Z kolei unia hadziacka (1658 r.), tworząca trzecią (obok Korony i Litwy) równorzędną część Rzeczpospolitej – Księstwo Ruskie – nie zyskała szerszego poparcia wśród Kozaków. Ojciec chrzestny tej unii Jan Wyhowski, w obawie przed buntem starszyzny kozackiej, złożył buławę i wymknął się do wojsk polskich. Zaporożcy w październiku 1659 r. obwołali hetmanem syna zmarłego Bohdana Chmielnickiego, Jerzego, zwanego nieco ironicznie Jurko lub Chmielniczeńko. Wybór odbył się pod presją wojsk carskich, które przeszły Dniepr pod dowództwem Wasyla Borysewicza Szeremietiewa. Jurko zaprzysiągł wierność carowi.

Jeszcze gorzej działo się na ziemiach litewskich, gdzie 7 stycznia 1659 r. kniaź Iwan Andriejewicz Chowański dotarł do Brześcia, otwierając sobie drogę na Warszawę. Szczęśliwie dla Polski zatrzymał się niepotrzebnie, tracąc impet i siły podczas oblężenia zamku w Lachowicach. Szeremietiew z kolei wdał się w spory ze skłonnymi do anarchii Kozakami. Dzięki temu, po podpisaniu pokoju w Oliwie 3 maja 1660 r., Polacy i Litwini mogli zorganizować solidną obronę. Uderzenie sił hetmana Pawła Sapiehy i regimentarza Stefana Czarnieckiego doprowadziło 28 czerwca do zwycięskiej bitwy pod Połonką i wyparcia Rosjan. Wkrótce cała Litwa została wyzwolona.

Strach jazdą polską?

Pozostało jeszcze wyzwolenie Ukrainy. Plan kampanii ustalono w sierpniu 1660 r. na naradzie króla z obydwoma niechętnymi sobie hetmanami: wielkim koronnym, 81-letnim Stanisławem Rewerą Potockim, i polnym – Jerzym Lubomirskim.

Do walki Polska wystawiła imponujące siły: 28,8 tys. żołnierzy, wspartych 30–40 działami i moździerzami. Zgodnie z zawartym przymierzem, Polaków wspomogło 15–20 tys. Tatarów pod wodzą nuradyna sułtana Safera Gereja. Siły Szeremietiewa, uznanego przez cara za archistratega (coś jak hetman wielki), wynosiły 33–34 tys. żołnierzy. Wspierało go pięć pułków piechoty zaporoskiej – ok. 20 tys. Kozaków. W głębi Ukrainy formował swe pułki Jerzy Chmielnicki: osiągną stan ok. 40 tys. ludzi. Rosjanie i Kozacy mieli również przewagę w działach: sam Szeremietiew miał ich 50, z czego 20 ciężkich.

Polacy i Tatarzy mogli zniwelować tę różnicę sił manewrem i uderzeniami jazdy. Potwierdziła to pierwsza bitwa koło Międzyrzecza. Podjazdy polskie obu hetmanów rozbiły 20-tys. dywizję Werteleckiego. Znakomicie zadziałał polski wywiad płytki. Nieznany nam z nazwiska szlachcic przebrał się za rozbójnika, których na Ukrainie nazywano dejneka. Z Kozakami pił kwartami horiłkę. Od niego i od jeńców dowództwo polskie dowiedziało się, że Szeremietiew z atamanem Tymofiejem Cieciurą ruszyli spod Kotelni na Cudnów, by tam połączyć się z armią Chmielnickiego. Wódz rosyjski zapowiadał marsz blisko 100-tysięcznej armii na Lwów i Kraków oraz ujęcie polskiej pary królewskiej.

Tymczasem siły polskie połączyły się pod Starym Konstantynowem i 14 września obydwaj hetmani wjechali na wzgórze koło Lubaru – posiadłości Lubomirskich. Stamtąd zobaczyli sunącą straż przednią sił nieprzyjaciela złożoną z Kozaków. Do walki jako pierwsze ruszyły czambuły tatarskie, otaczając Zaporożców koło osady Kutyszcze. 600 Kozaków zostało wyciętych, a w ręce polskie wpadł cenny łup: rejestry armii moskiewskiej. Polacy wiedzieli już wszystko o wojskach Szeremietiewa.

Królowa Ludwika Maria, kierująca de facto polityką dworu, wyznaczyła Lubomirskiemu rolę właściwego dowódcy wojsk i wiązała z jego osobą rozległe polityczne plany. Hetman polny, dobrze wiedząc, że Moskwa ze strachu przed husarią będzie unikać starcia w polu, chciał doprowadzić do osaczenia sił carskich i wygłodzenia Rosjan. Manewr doprowadził szybko do braku u nich paszy i wody, którą „z rudy i błota wyciskali”. W obawie przed epidemią Szeremietiew zdecydował się na ruch: przed świtem 26 września zaczął wyprowadzać swe siły spod Werbki na Cudnów, gdzie spodziewał się w końcu nadejścia potężnej armii Chmielnickiego. Tymczasem Jurko wolał „błąkać się koło Białocerkwi” – jak napisał autor „Wojny polsko-moskiewskiej”; obawiał się po prostu starcia z Polakami w polu i przemykał wolno zagajnikami i lasami.

Hulajgorod:

Rosjanie ruszyli spod Kutyszczy ogromnym taborem, zwanym hulajgorodem. Na jego tyły następowała piechota Lubomirskiego, podczas gdy Rewera Potocki nacierał od czoła. Sędziwy hetman wystawiał się stale na niebezpieczeństwo (marzył, by jak Żółkiewski znaleźć śmierć na polu chwały). Polscy hetmani znali doskonale te tereny. Wiedzieli, gdzie wysłać chorągwie na przeprawy przez grząską rzeczkę Ibr, by zablokować tabor rosyjski i kozacki. Po raz pierwszy, na wzór szwedzki, powiązali działania rodzajów sił zbrojnych: jazdy, piechoty, artylerii.

Od zupełnego pogromu stłoczonych w jarze wojsk moskiewsko-kozackich uratowali je Tatarzy, którzy nagle przestali hałłakować, łapać na arkany i siec szablami. Podejrzewano, że wzięli upominki od Szeremietiewa, jak mieli w zwyczaju. Ale równie zasadne jest przypuszczenie, że ordyńcy krymscy, żyjący z jasyru i łupów, nie chcieli aż tak zdecydowanego zwycięstwa Polaków. Chcieli natomiast, by te wojny trwały wiecznie i uzasadniały rację bytu ordy.

Szeremietiew, utraciwszy na przeprawach część taborów, porzucił je, ale tym samym ocalił większą część armii. Tymczasem w nocy z 26 na 27 września spadła ulewa, którą Polacy przetrzymali w polu, a obaj hetmani, tym razem zgodnie, „obydwa w jednej karecie noc przesiedzieli” – jak czytamy w diariuszu z wyprawy. Wódz rosyjski odpierał z trudem ataki wypoczętych ordyńców. W końcu doszedł do rzeki Teterew, przez którą się przeprawił. Wojska moskiewsko-kozackie były tak zmęczone, że nie zdołały zająć zamku w Cudnowie. Wyprzedziła je, na rozkaz polskiego hetmana wielkiego, dragonia obersta Jana Henryka de Alten Bokuma, zajmując tę małą twierdzę. Szeremietiewowi pozostało okopać się na prawym brzegu Tetery.

Na rozkaz hetmana wielkiego wojska polskie oskrzydliły nieprzyjaciela szerokim łukiem. Zadanie ustawienia artylerii powierzono chorążemu koronnemu Janowi Sobieskiemu i pisarzowi polnemu koronnemu Janowi Sapiesze. Zadanie wykonali znakomicie: armaty rozmieścili w górujących nad okolicą sadach, co zapewniało świetne pole ostrzału.

Złapał Kozak Tatarzyna...

Jednakże dobry nastrój Polaków zmieniła wieść od rotmistrza Teodora Szandyrowskiego, wysłanego na daleki podjazd. Okazało się, że Chmielnicki stanął w Przyłukach, 87 km od Cudnowa. Hetmani szybko wysłali listy, zgodnie z intencją króla obiecujące Kozakom amnestię i przywrócenie łask, powrót do majątków i przywilejów. Zwołano radę wojenną: zwyciężyła koncepcja kontynuacji oblężenia Szeremietiewa i przełamywania jego obrony. I tak, 28 września, kombinowane uderzenie polsko-tatarskie znów przerwało szyki rosyjskie: Polacy i orda wtargnęli do obozu, zmuszając siły Moskwy do odwrócenia frontu. Odznaczył się wtedy pułk Sobieskiego pod dowództwem rotmistrza Stefana Bidzińskiego. Tylko brak wsparcia ze strony Potockiego uchronił armię Szeremietiewa i Cieciury od zupełnej zagłady.

W początkach października walki przybrały charakter pojedynku artyleryjskiego. Jan Sapieha wysunął projekt zmiany biegu Teterewa, by zalać wojska moskiewsko-kozackie. Ale przekraczało to ówczesne możliwości inżynieryjne. Zmuszenie do kapitulacji poprzez zagłodzenie było łatwiejszym sposobem, gdyż Rosjanom brakowało „wiszaru i chrustu”, czyli trawy rosnącej na bagnach i opału. 6 października Szeremietiew znów usiłował wyrwać się z oblężenia, ale próba nie powiodła się.

Tymczasem kolejny, potężny podjazd Dymitra Wiśniowieckiego wrócił z wiadomością, że Jerzy Chmielnicki z 40 tys. Kozaków i 30 działami stanął w osadzie Słobodyszcze, 27 km od Cudnowa. Na radzie wojennej uznano, że najlepiej rokujący był projekt hetmana Lubomirskiego. Zakładał rozdzielenie sił koronnych: hetman Potocki miał blokować Szeremietiewa, podczas gdy Jerzy Lubomirski miał cichcem wyjść z obozu i zaatakować Chmielnickiego. Jak zwykle w takich wypadkach, pojawiły się animozje: obydwaj wodzowie polscy chcieli ozdobić skronie laurem niekwestionowanego triumfatora. Narada trwała całą noc, a o jej temperaturze świadczy wypowiedź Lubomirskiego pod adresem jednego z pułkowników hetmana Potockiego: „Waszmościowie nauczyliście się każdą imprezę przegrać... z wielką ruiną Rzeczypospolitej... bić się nie chcecie”.

Aby lepiej osłonić siły Potockiego, tabor polski przesunięto za Teterew, podczas gdy 7 października, o świcie, hetman polny ruszył komunikiem, bez taborów, na Słobodyszcze. Wiódł ze sobą ok. 10 tys. żołnierzy, obok przemykało 6 tys. ordyńców. Armia Chmielnickiego liczyła ok. 41 tys. ludzi. Szybki pochód kolumn Lubomirskiego spowodował, że znajdujące się w awangardzie jazda Jana Wyhowskiego i Tatarzy zaskoczyli zupełnie nieprzygotowanych i nieobwarowanych Kozaków, pasących i pojących konie.

Problemem dla dywizji polskiej stało się przebrnięcie przepraw przez błota rzeki Hniłopiat. Pod osłoną ognia artylerii do akcji weszli dragoni porucznika Patryka Gordona, autora obszernego „Tagebucha”, i Tatarzy, którzy spędzili kozacką obronę przeprawy. Zdołano też naprawić most i Lubomirski mógł natychmiast rozwinąć swe siły do walki. Przedpole oczyścił pułk Sobieskiego, po czym wojska miały atakować pod górę, gdyż Chmielnicki rozłożył siły na wzgórzu.

W sztuce wojennej niezwykle ważne jest, przy przewadze przeciwnika, skupienie wysiłku na wybranym odcinku rokującym sukces. Lubomirski gros sił rzucił na lewe skrzydło – 4 tys. jazdy – powierzając dowództwo Janowi Sobieskiemu. W centrum stanęła piechota i dragonia, na prawym 2 tys. kawalerii pod chorążym lwowskim Andrzejem Sokolnickim; odwód zapewne stanowił pułk Dymitra Wiśniowieckiego.

Szturm pod górę, pod gradem kozackich kul, był niezwykle ryzykowny. Ale opłacił się sowicie. Najpierw wdarli się dragoni porucznika Gordona, za nimi piechota i chorągwie jazdy. Kozacy nie wytrzymali gwałtownego ataku i w panice zaczęli uciekać. Jurko miał wtedy poprzysiąc, że jak ocaleje z pogromu, pójdzie do monastyru. Słowa dotrzymał.

Polacy przegrali jednak z żądzą łupów. Żołnierze niższych znaków zaczęli grabić obóz. I byłoby im się to udało, gdyby na uciekających Kozaków nie spadły ukryte w lesie czambuły tatarskie. Wtedy przerażeni, acz zdeterminowani mołojcy zawrócili do obozu i wypchnęli z niego plądrujących Polaków.

8 października Lubomirski otrzymał list hetmana wielkiego, wzywający go na pomoc, gdyż Szeremietiew usiłował wyrwać się z okrążenia. Wódz moskiewski wiedział, co się dzieje pod Słobodyszczem, gdyż był informowany listownie przez Chmielnickiego, który radził wojskom carskim ruszyć na Piątek, gdzie i on zamierzał maszerować. Hetman polny zablokował więc tysiącem Tatarów i pułkiem Sapiehy drogę ewentualnego podejścia Szeremietiewa i ruszył pod Cudnów, uprosiwszy bogatymi podarunkami Safera Gireja, by jego Tatarzy, wraz z kilkoma chorągwiami polskimi, zablokowali siły Chmielnickiego.

Te Deum!

Walki 14 października 1660 r. okazały się przełomem w kampanii. Najpierw moskiewską straż przednią zaatakowali husarze. Lubomirski jeszcze nie dotarł, więc Szeremietiew po czterech godzinach uporczywych walk zdołał przedrzeć się przez polskie umocnienia. Ale i dywizja hetmana Potockiego przetrwała nawałę ogniową kontratakując. Polacy znów sformowali szyki i tym razem szarże husarii okazały się skuteczne. Tabor rozerwano, ale znów Tatarzy, przywołani spod Słobodyszcz strzałami armat, zajęli się łupieniem obozu, co umożliwiło Szeremietiewowi odbudowę obrony.

Jednakże wielu ogarniętych paniką Kozaków zaczęło uciekać z taboru. Armia rosyjska została przyparta do lasu i ostrzelana przez artylerię gen. Fromholda de Ludinghausena Wolffa. Naprzeciw sunącej ospale i z niewiarą 12-tysięcznej dywizji Chmielnickiego hetmani pchnęli wydzielony pułk Dymitra Wiśniowieckiego. Na wieść o porażce Rosjan, nie doszło nawet do walki. Szeremietiew sam, z uporczywą odwagą bronił się jeszcze przez dwa tygodnie pod Rośnicą, podczas gdy Chmielnicki poprosił o pokój.

Zabrzmiało uroczyste „Te Deum laudamus”. Strony polska i kozacka zgodziły się na przywrócenie traktatu hadziackiego, ale bez tworzenia trzeciego członu Rzeczpospolitej – Księstwa Ruskiego. Kozacy i cały lud Ukrainy mieli zaprzysiąc posłuszeństwo królowi polskiemu. Do Polski wracała Ukraina Prawobrzeżna. Obie strony wydawały się zadowolone, a wino, rozlewane szczodrze przez Lubomirskiego do pucharów na bankiecie, zdawało się przemawiać do serc mołojeckich.

Po czym nastąpił zgrzyt. Chodziło o Kozaków Cieciury, stojących w obozie obok Szeremietiewa. Gdy uzgodniono już ich odejście od Rosjan, nagle na wymykających się zza wałów Kozaków spadły czambuły tatarskie. Cieciurę zdołano uratować, ale wielu Kozaków Tatarzy zaszlachtowali lub powlekli w jasyr. Szeremietiew, nie mogąc się doczekać odsieczy carskiego wojewody Kijowa kniazia Jurija Boratyńskiego, przymuszony buntem własnych oddziałów, rozpoczął pertraktacje. 1 listopada armia rosyjska kapitulowała, oddając broń i płacąc 300 tys. okupu chanowi; tajny układ polsko-tatarski przewidywał wydanie Szeremietiewa chanowi. I znów najbardziej zawodni sojusznicy polscy otoczyli wychodzących Kozaków i w iście dantejskiej scenerii 9 tys. mołojców powlekli do niewoli. Także na bezbronną kapitulującą armię moskiewską chronioną przez Polaków, w nocy z 4 na 5 listopada, spadł wściekły atak ordy. Na zarzuty polskie o złamanie zasad wojennych murza Kammechmet odrzekł, że było to dzieło prostych ordyńców i kismet – los tak chciał...

Car nie wykupił Wasyla Szeremietiewa za proponowane przez chana 50 tys. talarów. Przez 20 lat będzie on cierpieć w niewoli, ale zniesie wszystko i umrze w podeszłym wieku w ojczyźnie, we wsi Czerkino. Jeśli już oceniać wodza carskiego, to do klęski przyczynił się nie on, umiejętnie i uporczywie dowodząc wojskami w obronie, ale bardziej Chmielnicki ze swą nieporadnością i unikaniem walki.

Cudnów i Słobodyszcze to jedne z największych, a mało znanych zwycięstw polskich. „Dawni żołnierze, moskiewskie, inflanckie, pruskie wojny pamiętający, nie pomną tak pięknej i ciężkiej wojny; bo przez siedm niedziel w każdy dzień wolno się było bić” – napisał autor diariusza. Zwycięską kampanię uwiecznił w obszernym poemacie pułkownik Samuel Leszczyński: „Weselże się Ojczyzno, z tak wielkiej wygranej, Pokój w Polszcze! Do Rusi do ziemie obiecanej, Masz przystęp, jeno umiej postępować”.

Na sejmie wiosennym 1661 r. hetman Stanisław Rewera Potocki( :D ) rzucił do nóg króla 137 zdobytych sztandarów; Stefan Czarniecki – 190.

Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 14 paź 2020, 15:37

14.10.1066 r.
Normanowie pokonali pospolite ruszenie anglosaskie w bitwie pod Hastings.


Bitwa rozegrała się 14 października 1066 roku. Zmierzyli się w niej król Anglii Harold II oraz normandzki książę Wilhem I. Stawką była korona Anglii. Liczebnie siły były wyrównane. Naprzeciwko siebie stanęły dwie siedmiotysięczne armie.

Obie strony wyposażone były podobnie, lecz istniały pewne różnice. Elitą wojsk anglosaskich byli tzw. houscarlowie. Lata walk z Celtami i wikingami uczyniły z nich doskonałych żołnierzy, lecz oni przede wszystkim walczyli pieszo w przeciwieństwie do wojów Wilhelma, który posiadał jedną z najlepszych w Europie kawalerii. Pomimo tego że wielu houscarlów używało mieczy, ich ulubioną bronią był topór.

Rankiem Harold ustawił swych wojów wzdłuż osiemsetmetrowego stromego grzbietu wzgórza Senlac. Wiedział, że taka stromizna będzie dość poważną przeszkodą dla normańskiej kawalerii. Przemieszał swych, zaprawionych w bojach, pancernych houscarlów z gorzej uzbrojonymi członkami pospolitego ruszenia.

Angielska armia stworzyła szeroki na 8 - 10 szeregów mur z tarcz, pozostawiając sobie przestrzeń do swobodnego posługiwania się toporami. Harold wiedział także o tym, że w otwartym polu jego ludzie nie mogą równać się z zawodowcami Wilhelma. Rozkazał więc utrzymywać zwartość muru z tarcz i zaciekle bronić wzgórza.

Ze względu na gęste lasy na obu flankach Wilhelm miał tylko jedno wyjście: atak frontalny. Plan był prosty. Pod osłoną z deszczu strzał książę chciał wysłać swą ciężkozbrojną piechotę do rozerwania linii Anglików. Potem do akcji miała wkroczyć elitarna normańska kawaleria. Tak wyglądała teoria.

Około godziny 9:00 ciężkozbrojna normańska piechota zaczęła maszerować ku szczytowi wzgórza. Pierwsza chmura strzał nie wyrządziła większych szkód angielskiemu murowi z tarcz. Kiedy Normanowie dotarli na szczyt, Anglicy zarzucili ich toporami, włóczniami, maczugami i kamieniami z proc. Przez dłuższy czas trwała zażarta walka. Piechota została odparta.

Wilhelm musiał wysłać kawalerię. Siła jej uderzenia została zredukowana przez stromiznę wzgórza i zacięty opór Anglików. Ciała poległych zaczęły tworzyć wał, który dodatkowo utrudniał atak konnicy. Zasłona z angielskich tarcz była tak gęsta, że martwi i ranni nie mogli nawet upaść na ziemię. Bretońscy sojusznicy Wilhelma walczyli na lewej flance. To oni pierwsi zaczęli uciekać w dół zbocza.

W pogoń ruszyła spora grupa wojów Harolda. W liniach Normanów wybuchła panika. Być może gdyby Harold rzucił do boju całą swoją armię i wykorzystał chaos, pokonałby Normanów. Lecz wtedy właśnie zginęli jego bracia i szansa na przejęcie inicjatywy przepadła. Po utracie dowódców Anglicy pozostali na szczycie wzgórza. Harold przeniósł część sił z lewego - na prawe skrzydło, co jednak chwilowo osłabiło mur z tarcz.

Chaos panował także w szeregach Normanów. Wilhelm spadł z konia. Pojawiły się plotki, że nie żyje. Wciąż żyjący jednak książę wskoczył na innego wierzchowca i zerwał z głowy hełm. Galopując wzdłuż szeregu wojsk krzyczał, wzywając swych wojów do zwycięstwa. Był to punkt zwrotny bitwy. Wilhelm poprowadził bretońską kawalerię do ataku na Anglików, którzy teraz wyszli zza bezpiecznego muru z tarcz i ruszyli do walki. Jak obawiał się Harold, jego piechota nie była w stanie w otwartej walce oprzeć się wojom Wilhelma. Mimo to późnym popołudniem siły Normanów wciąż nie potrafiły się przebić.

Wojska Wilhelma topniały, natomiast Harold w każdej chwili spodziewał się posiłków. W pewnej chwili książę Normandii podzielił swoje oddziały na małe dwudziesto-trzydziestoosobowe grupki i zmienił taktykę. Grupki te pędziły w stronę muru z tarcz, aby po krótkiej walce zawrócić, wciągając w ten sposób Anglików w pościg i łamiąc szyk obrony. Po chwili zawracali i wycinali swych niedawnych prześladowców. Teraz normańska kawaleria i piechota walczyły razem wśród zakrwawionych ciał i odrąbanych kończyn.

To była jatka. Wilhelm znajdował się w samym jej centrum, zachęcając swych wojów do większego wysiłku. Harold natomiast utknął w środku własnych linii obronnych, nieświadom postępów Normanów na obu skrzydłach. Zacięte walki na szczycie trwały jeszcze ponad godzinę. Mur z tarcz powoli topniał i linie obronne były coraz słabsze, jednak Anglicy wciąż stawiali zacięty opór.

O zmierzchu Wilhelm postawił wszystko na jedną kartę. Rozkazał swoim łucznikom strzelać po bardzo stromej trajektorii w mur z tarcz Harolda. Strzały, spadające z góry, stopniowo redukowały ich liczbę. Wtedy Wilhelm uderzył po raz ostatni. Kierując się prosto na znaki Harolda, normańska szarża przebiła linię Anglików. Ludzie Wilhelma wdarli się w powstałą wyrwę. Doszło do zaciętej walki wręcz. Mur z tarcz runął pod normańskim naporem. Anglicy stawiali teraz rozpaczliwy opór w małych niezorganizowanych grupach.

Wilhelm zauważył Harolda, walczącego pod swoimi znakami bojowymi. Książę zabrał szybko czterech rycerzy i ruszył w pościg, lecz zaledwie chwilę wcześniej zbłąkana strzała ugodziła Harolda w twarz. Dzieła zniszczenia dokonali czterej żołnierze, ćwiartując ciało angielskiego króla. Wyczerpani woje Harolda walczyli do końca, lecz po śmierci króla ich opór nie miał już sensu. Po dziesięciogodzinnej walce na wzgórzu pozostały cztery tysiące ciał. Wilhelm został zwycięzcą.



Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 15 paź 2020, 22:25

15.10
1432 – Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie zawarły unię grodzieńską, będącą jednym z aktów unii polsko-litewskiej.
1578 – I wojna polsko-rosyjska: wojska rosyjskie rozpoczęły oblężenie Wenden.
1654 – Poświęcono kościół św. Teresy w Wilnie.
1816 – W ramach Armii Królestwa Kongresowego utworzono żandarmerię.
Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 15 paź 2020, 22:28

15.10.1080 r.
Walka o tron niemiecki: Nad rzeką Elsterą doszło do walnej bitwy sił królewskich Henryka IV Salickiego z wojskiem antykróla Rudolfa Szwabskiego. Bitwę wygrali przeciwnicy Henryka IV. Z powodu odniesionych w walce ran dzień później zmarł Rudolf Szwabski (Rheinfelden). W ten sposób przegrana przez Henryka IV bitwa okazała się zwycięską.

"...Dnia 15 października wrogie wojska uderzyły na siebie nad Elsterą. Oddziały Rudolfa prowadzone były przez zaprawionego w bojach Ottona z Northeim, jedynego ówcześnie, rzeczywistego wojskowego dowódcę. I to co nie powinno się było zdarzyć, zdarzyło się. Król Henryk IV przegrał bitwę i musiał uciekać z pola walki. Radość Sasów i ich sojuszników przerwała wiadomość o śmierci króla Rudolfa na polu walki. Otrzymał cios włócznią, ale oprócz tego zadano mu ranę o symbolicznym znaczeniu: stracił w boju prawą rękę. Dla ludzi tamtych czasów był to pewny znak sądu bożego. Utracił tę rękę, którą podnosił w chwili składania przysięgi na wierność królowi Henrykowi, królowi, którego później zdradził, sam mianując się królem..."
Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Miguel de Catalan » 15 paź 2020, 22:29

15.10.1432 r.
Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie zawarły unię grodzieńską, będącą jednym z aktów unii polsko-litewskiej.


Postanowienia unii mówiły o przekazaniu rządów w Wielkim Księstwie Litewskim Zygmuntowi Kiejstutowiczowi oraz potwierdzały wcześniejsze postanowienia unii horodelskiej z 1413 r. Strona polska obiecała także pomoc wojskową dla Zygmunta Kiejstutowicza prowadzącego wojnę ze Świdrygiełłą i wspierającymi go Krzyżakami.
Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.



Avatar użytkownika
Skazaniec
 
Posty: 3427
Dołączył(a): 09 lut 2020, 15:04
Lokalizacja: Kamieniec Podolski
Medale: 10
Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Zasługi RON VI (1) Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Amarantowa Wstążka (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Pułkownik
Gadu-Gadu: 70637937
Wykształcenie: mgr. net. Historii

Re: Tego dnia...

Postprzez Maurycy Orański » 15 paź 2020, 22:45

Kocham po prostu godła z realistycznymi ycznymi koronami. :roll:
(-) Maurycy Wilhelm Jerzy Orański-Nassau
wicekról Nowej Kurlandii
wojewoda sandomierski,
pan na Tarnowie,
admirał królewskiej floty koronnej

Obrazek



Avatar użytkownika
Wojewoda
Wojewoda
 
Posty: 3763
Dołączył(a): 21 kwi 2016, 14:36
Lokalizacja: Tarnów
Medale: 21
Order Świętego Stanisława (1) Order Virtuti Militari III (1) Królewski Order Złotej Ostrogi (1)
Order Zasługi RON II (1) Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON V (1)
Order Świętego Jerzego III (1) Order Księcia Włodzimierza III (1) Krzyż Monarchii I (1)
Krzyż Monarchii II (1) Krzyż Zasługi dla Kultury III (1) Medal Bene Merentibus (4) (1)
Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1) Medal Bene Merentibus (1) (1)
Medal za Długoletnią Służbę I (1) Medal z Długoletnią Służbę III (1) Amarantowa Wstążka (1)
Medal 100 lat niepodległości (1) Gwiazda Inflant (1) Gwiazda Mołdawii (1)
Godności Kancelaryjne: .
Stopień: Admirał
Gadu-Gadu: 60564017
Wykształcenie: Wojskowe

Re: Tego dnia...

Postprzez Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz » 15 paź 2020, 23:03

To jest piękne. :)
A dodatkowo herby te są „przejrzyste”, bez nadmiaru elementów.
Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz
Kanclerz Wielki
Kasztelan brzeskolitewski
Rector Universitatis Cracoviensis


Obrazek



Avatar użytkownika
Kasztelan
Kasztelan
 
Posty: 3401
Dołączył(a): 05 sty 2018, 17:19
Lokalizacja: Białowieża
Medale: 13
Królewski Order Złotej Ostrogi (1) Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1)
Order Zasługi RON V (1) Order Świętego Jerzego III (1) Krzyż Monarchii I (1)
Krzyż Monarchii II (1) Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1)
Medal Bene Merentibus (1) (1) Medal za Długoletnią Służbę II (1) Medal z Długoletnią Służbę III (1)
Medal 100 lat niepodległości (1)
Godności Kancelaryjne: Kanclerz Wielki
Stopień: Regimentarz
Gadu-Gadu: 50331381
Wykształcenie: bakałarz mikrozofii

Poprzednia stronaNastępna strona

kuchnie na wymiar kalwaria zebrzydowska

Powrót do Archiwum Państwowe

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

cron