Strona 3 z 3

Re: Łowy w Puszczy Białowieskiej

PostNapisane: 13 lut 2015, 20:43
przez AndrzejKmicic
Po rozbiciu namiotów Pan Kmicic wraz ze służba i kompanami ruszyli saniami małą drużką w głąb puszczy oddalając się nieco od głównego polowania,jechali powoli, po około godzinie jazdy ujrzeli przed sobą piękną polanę, a na niej wielkiego jelenia Pan Kmicic chwycił za muszkiet wystrzelił jeleń padł nieżywy zabrali go na drugie sanie Kmicicowi słudzy.

Obrazek

Zjechawszy już z polany w dziewiczą puszcze nagle ich oczom ukazało się bagno było ono zamarznięte więc spokojnie mogli je przejechać. Jeden ze sług zauważył że między rzadko rosnącymi drzewami sylwetkę żubra, stanęli i ich oczom ukazał potężny byk w sile wieku. Patrzyli na niego z podziwem i respektem, nagle zwierze zaczęło biec w ich stronę coraz bardziej szybciej coraz szybciej jeden ze sług krzykną-Szarżuje! Pan Kmicic niewiele myśląc chwycił za muszkiet, przyłożył, wystrzelił. Byk runą na ziemię i przesuwając się po śliskim śniegu aż zatrzymał się przy samych saniach. Słudzy Kmicicowi aż pobledli ze strach, a na głowie żubra było widać ranę między oczami. Załadowali więc zwierze na sanie które aż ugięły się pod jego ciężarem choć były stalą okuwane w trzy konie zaprzęgnięte które z trudem ruszyły.

Obrazek

Obrazek

Zaczęło się już ściemniać więc Pan Andrzej zdecydował że pora wracać bo ciężar ogromny na saniach mieli i długa droga przed nimi. Byli już na polanie którą wcześniej jechali gdy z pobliskich krzaków wyskoczyła watacha wilków przyciągnięta zapachiem krwi, sługa trzymający lejce trzasną batem i konie chodz z trudem zaczeły biec Pan Kmicic dał rozkaz by muszkiet ładować sam zaś strzelał. 7 padło wilków z pod jego ręki.Które zabrali ze sobą.

Obrazek

Noc już nachodziła gdy do obozu zjechali jako ostatni, ogniska już się paliły szlachta piłą i zdobyczami sie chwaliła...

Re: Łowy w Puszczy Białowieskiej

PostNapisane: 15 lut 2015, 19:48
przez Jakob Iwan Wereszczyński-Bagrat
Usłyszawszy głos myśliwskiego rogu pan Wereszczyński spuścił z uwięzi mastiffy do walki szkolone, konia dosiadł i kuszę swą naciągnął. Czym prędzej w las ruszył, a za nim jego świta. Psy zwietrzywszy zwierzynę prędzej, niże konie pomknęły i znikły niebawem z oczu myśliwych.
Nagle skowyt i odgłosy walki zza gąszczy posłyszeli myśliwi. Gdy tylko na miejsce walki dotarli obaczyli tam zakrwawionego psa w kolczastej obroży siedzącego nad trzema martwymi wilkami. Reszta mastiffów dalej w las poszła szukać zwierzyny godniejszej.
Myśliwcy przez psy prowadzeni dotarli niebawem nad babrzysko, gdzie dzików cała wataha w błocie się tarzała. Pięciu jeźdźców niepostrzeżenie wzięło zwierzynę w okrąg. Łowcy poczęli razić gradem bełtów w przerażone stado. Radość zagościła na myśliwskich twarzach, jednak w tym to momencie potężny biały odyniec ruszył w prost na jednego ze sług pana Wereszczyńskiego. Wielki zwierz za nic mając ból i strzał bok jego rwących ztrącił pana Orłowskiego z konia. Reszta myśliwców w mgnieniu oka zeskoczyła ze swych wierzchowców i na pomoc druhowi ruszyła. Wreszcie krwawiące, oszczepem szablą i mieczem zszargane cielsko kabana osunęło się martwe na ziemię.
Obrazek

Wszyscy myśliwi wraz z brudnym i pobitym panem Orłowskim zmów na konie wsiedli i pognali dalej, na bagna. Tam pan Piotrowicz dostrzegł wspaniałego łosia i strzał ku niemu oddał, chybił jednak i teraz rozjuszone zwierzę na pięciu myśliwców pędziło. Konie z łosiem na takim terenie szans nie mają. Niepomny swej przygody z dzikiem Orłowski wycelował w zwierza, jednak pan Wereszczyński powstrzymał go, nałożył bełt na cięciwę i czekał. Pozostali łowcy panikować zaczęli i cofać się z wolna, lecz szlachcic pewien swej ręki strzał oddał dopiero, gdy łoś był zaledwie kilka metrów od niego. Zwierzę padło, a kompani pana na Wereszczynie osłupieli. Pan zaś spojrzał jedynie na zwierze z szacunkiem i rozkazał sługom, by zdobycz na wóz zaciągnęli, a medalion wielkiego badylarza pięknie oprawić i w honorowym miejscu na dworze w Wereszczynie powiesić.
Obrazek

Re: Łowy w Puszczy Białowieskiej

PostNapisane: 17 lut 2015, 21:40
przez Henryk Mikołaj Hrychowicz
Gdy wszyscy zjechali już do obozu zarządzono pokot, co by pochwalić się swą upolowaną zwierzyną i oddać jej szacunek wedle myśliwskiego zwyczaju. Wyłożono tedy kolejno wedle starszeństwa:
4 żubry,
ustrzelone po jednym przez panów
Ivana Dymitra von Kazakova, Jana von Vicis Kazakowa, Krzysztofa Lubomirskiego i Andrzeja Kmicica
1 niedźwiedzia,
trofeum Jego Królewskiej Mości,
10 wilków,
z tego siedem Andrzeja Kmiecica i trzy Jakuba Iwana Wereszczyńskiego
3 łosie,
z tego dwa pana Krzysztofa Lubomirskiego i jeden Jakuba iwana Wereszczuńskiego
4 jelenie,
z tego trzy Jego Królewskiej Mości i jeden Andrzeja Kmiecica
7 dzików,
z tego 5 Mikołaja Godziemby Hrychowicza, jeden Jego Królewskiej Mości i jeden Jakuba Iwana Wereszczyńskiego
1 sarnę
Mikołaja Godziemby Hrychowicza
1 lis
Krzysztofa Lubomirskiego

Potem przy blasku ogromnego ogniska myśliwi świętowali udane polowanie, snując przy tym barwne opowieści o swych wyczynach i wykazanym męstwie w obliczu rozjuszonego dzikiego zwierza.

Obrazek

Re: Łowy w Puszczy Białowieskiej

PostNapisane: 21 lut 2015, 22:44
przez Henryk Mikołaj Hrychowicz
Gdy uczta myśliwych dobiegła końca, Hrychowicz i jego ludzie zwinęli swój obóz i pożegnawszy wszystkich ruszyli w drogę powrotna na Pokucie.

Obrazek

Re: Łowy w Puszczy Białowieskiej

PostNapisane: 22 lut 2015, 01:10
przez Marek Wiktorowicz
Wspaniałe łowy! Dzięki Naszemu Łowczemu i Panu Hrychowiczowi, wszystko wyszło pięknie i zaznawszy uciechy, wracamy ze smutkiem niejakim do Warszawy.