August Medycejski napisał(a):Dla nas właśnie ta umowa jest aktem, który wytycza naszą politykę wobec tych państw, które chcą ulokować się na Vaarlandzie. Jako ostanie państwo konwencji postanowiliśmy niejako utrzymać ją w mocy i jej podporządkować naszą politykę zagraniczną (w odniesieniu do Vaarlandu). Jak pisałem wyżej, Berlin może utrzymywać, że jest naszym sąsiadem. Rzeczpospolita jednak nie uznaje państwowości IV Rzeszy, więc i jej położenia na naszym kontynencie. Jeśli przez pół roku projekt nie upadanie, zapewne Sejm będzie optował za uznaniem IV Rzeszy, a wtedy z przyjemnością zaproponujemy władzom w Berlinie dołączenie do konwencji.
Ekscelencja zdaje się nie rozumieć, że jedno państwo nie może być stroną umowy. Z prawnego punktu widzenia ta umowa jest wygasła. Są w Rzeczypospolitej prawnicy i na pewno się ze mną zgodzą. Nie dotyczy więc ona ani Rzeczypospolitej, ani tym bardziej państwa, które nigdy nie było jej stroną, jak IV Rzesza. Patrząc na sprawę całkowicie z zewnątrz - RON może, co może i chce. IV Rzesza może, co może i chce. Oba państwa mogą być swymi sąsiadami, niezależnie od tego, czy któreś z nich tego chce, ponieważ każde z nich kontroluje swoje terytorium, a nie terytorium cudze. Tam, gdzie widać i sami to pokazujecie, granice Rzeczypospolitej, tam kończy się władza Rzeczypospolitej. Taka jest natura granicy. To co za nią nie należy do tego, kto rządzi przed nią. Może i to chce Pan podważać?
August Medycejski napisał(a):Już zupełnie inną sprawą, pewnym międzynarodowym standardem, jest zapytanie ewentualnych sąsiadów, czy chcą nowy podmiot przy swoich granicach. IV Rzesza tego nie uczyniła. O ile się nie mylę, podczas wizyta niemieckiego notabla w Elderlandzie KIK zaprojektował mapy, na których IV Rzesza została naszym zachodnim sąsiadem. Kto dał tej dreamlandzkiej instytucji prawo do decydowania o tym, z kim Rzeczpospolita ma graniczyć?
Jak wskazałem wyżej - to co przed granicą to jest Rzeczypospolitej i może Rzeczypospolita robić z tym co chce. Nie może jednak wybierać sobie sąsiadów, skoro nie kontroluje tego, co za jej granicą, bo gdyby kontrolowała, to granica byłaby dalej, a potencjalnie - Rzeczypospolita byłaby państwem o nieskończonej powierzchni. Jedyne, co jest cywilizowanym standardem to przedstawianie się sobie, co IV Rzesza uczyniła w tym wątku. Rzeczypospolita nie musi uznawać IV Rzeszy, ale nie może jej mówić przez to, w którym miejscu ziem niczyich może leżeć, a w którym nie może, no chyba, że Rzeczypospolita zgłasza do tych ziem roszczenia i ubiegła IV Rzeszę. Ale chyba nic takiego nie ma miejsca.
KIK zaprojektował taką mapę, jaką życzyła sobie IV Rzesza. Jestem wykonawcą zlecenia, a nie decydentem w tej sprawie. Powinien Pan to już wiedzieć. Tak więc to IV Rzesza zdecydowała, że chce leżeć w tym konkretnie miejscu. Rzeczypospolita może przedstawić roszczenia do tego terytorium. Jeżeli oficjalnie przedstawi to wtedy nakreślę je na mapie jako terytoria sporne.
(-) Daniel von Witt