W Eskwilinii będzie prowadzona seria artykułów p.t. "Apokalipton". Oto pierwszy z nich:
"Wśród zgliszczy cywilizacji eskwilińskiej"
"Zagłada przyszła jak złodziej w nocy. Niespodziewanie przewróciła do góry nogami rzeczywistość jednego z najlepiej prosperujących państw mikroświata. My – ostatni obywatele eskwilińscy, stoimy oto wśród ruin naszej dawnej potęgi i siły i kręcimy z niedowierzaniem głowami. Co chwila któryś z nas w przebłysku nagłego szaleństwa, będącego wynikiem doznanej traumy, zaczyna w sposób opętańczy odbudowywać to, co zostało mu zabrane. Jednak działania te są nieskordynowane i osamotnione, przez co osoba taka szybko przekonuje się, iż zamiast być przykładem naraża się na śmieszność i ostracyzm reszty (a raczej – pozostałej garstki) obywateli. Dopadły nas Weltschmerz paraliżuje nas – uniemożliwiając nam działanie, co powoduje narastanie w nas paniki i przyspiesza dzień ogłoszenia śmierci naszej cywilizacji. Czy jednak dzień faktycznie jest nieunikniony?
Nie – odbudowa państwa jest możliwa. Ale by było to możliwe musimy uświadomić sobie, iż to co było już nie wróci. Liczenie na powrót starych obywateli, którzy odbudują państwo, jest naiwnością. Jesteśmy tylko my – i tylko od nas zależy istnienie naszego państwa. To, co dopadło nas, dopada wiele innych mikronacji – można powiedzieć, iż wpisuje się w pewien stały trend wyludnienia mikronacji. Z opublikowanych ostatnio w dreamlandzkim Kurierze danych statystycznych dotyczących polskich mikronacji wynika, że w ciągu ostatnich miesięcy mikronacyjny świat stracił wg łagodnych szacunków – 20 mieszkańców, co przy obecnym rozmiarze mikroświata (ok. 330 mieszkańców, z czego połowa to mieszkańcy 3 największych mikronacji), karze z niepokojem patrzeć w przyszłość.
Ale na tle tych katastrofalnych wieści są też pewne przebłyski dobrych wieści – są państwa, które nie tylko nie poddają się kryzysowi, ale wręcz zwiększają swoją populację. Przede wszystkim jest to młoda mikronacja Niderlandów, której po pewnych pertubacjach udało się po raz kolejny rozwinąć skrzydła. Całkiem nieźle radzi sobie także nasz sąsiad – Królewstwo Nordii, które konsekwentnie realizując plan odbudowy państwa zaproponowany przez JKW Einara I, aktywnie rozwija się wewnętrznie, zyskując tym samym także w oczach opinii międzynarodowej. Można więc przełamać kryzys i odbić się od dna. Jak do tego doprowadzić?
Jak już mówiliśmy, należy zapomnieć o starych czasach i skupić się na tym co jest tu i teraz. Wszak pozostało nas w Eskwilinii jeszcze kilku. Jeśli razem rozruszamy zastałe tryby naszego państwa – prosperita sama przyjdzie. Jednak wymaga to, aby każdy z nas wziął na siebie ciężar odpowiedzialności za losy państwa. Okres kryzysu przetrwają tylko mikronacje pracowite. Jeśli będziemy patrzeć na to, aż ktoś za nas uzdrowi państwo- obudzimy się kiedyś w przeświadczeniu, iż to właśnie przez nas państwo eskwilińskie upadło.
Od Res Publici: Wydawnictwo Res Publica ma przyjemność zaprezentować swym ostatnim Czytelnikom pierwszy artykuł z serii „Apokalipton”. Seria ta stawia sobie za cel relacjonowanie wysiłków władz państwowych w odbudowie upadłego państwa eskwilińskiego. Będziemy oceniać i komentować zarówno obiecujące, jak i bezowocne inicjatywy państwowe i społeczne. Postaramy się też poszukać odpowiedzi na pytanie o przyczyny obecnej kondycji naszego państwa. Cokolwiek by się nie stało – „Apokalipton” będzie z wami do końca. "
Jak widzimy może to oznaczać koniec kolejnej mikronacji. Niektóre dane w tym materiale są nieaktualne