Husaria: b10 o6
Pancerni: b8 o5
Wybrane liczby:
Lubomirski 9
Von Vincis-Kazakov 4
Modyfikatory zatem to:
9 bitność+1
4 organizacja +2
Ostateczne statystyki po modyfikacji to:
Husaria: b10 o8
Pancerni: b9 o5
Wygrała husaria pana Jana von Vincis-Kazakova, ale pancerni wykonali odwrót, ponosząc umiarkowane straty i szybko udało się ich zreorganizować.
Poranek nieopodal Fromborka był mglisty. Chmury całkowicie przesłoniły błękit nieba. Chłód przenikał do kości, mimo, iż początek marca był wyjątkowo pogodny i nie było już śniegu po ostatnim ociepleniu.
Oddziały pana Krzysztofa maszerowały brzegiem morza. Pan Krzysztof, choć w dowodzeniu wprawionym wielce nie był, zachował ostrożność i wysłał niewielki zwiad. Nie chciał jednak w miejscu czekać na jego powrót - zakładał, na podstawie wcześniej zebranych informacji, w tym tych przekazanych od króla, że pan Jan jest jeszcze dość daleko.
Zaczął padać deszcz. Przybierał szybko na sile, aż wreszcie opad stał się tak rzęsisty, że mocno ograniczył widoczność. Zaniepokoiło to pana Krzysztofa, zwłaszcza, że nadal nie powrócili zwiadowcy.
Coś było nie tak. Pan Krzysztof czuł to, uciszył więc gestem swoich towarzyszy i nakazał całkowite milczenie. Chwilę nasłuchiwał, aż wreszcie dotarło to do niego: wróg był blisko i nadciągał, tętent kopyt przebijał się z wolna przez deszcz.
Pan Krzysztof rozejrzał się. Rozstawił ludzi tak, by obserwowali każdą stronę. Wkrótce w dali zamajaczyły sylwetki szarżującej husarii - grunt nie rozmókł jeszcze na tyle, by utrudnić im poruszanie się.
Ludzie pana Krzysztofa zaczęli zgłaszać obecność wroga z każdej strony. Wyglądało na to, że pan Jan zamierza odciąć wszelkie drogi odwrotu i przyprzeć oddział pana Krzysztofa do brzegu morskiego, a ostatecznie zepchnąć go w objęcia fal.
Mimo, iż bez większego doświadczenia, pan Krzysztof znał jednak aż za dobrze historię wielkich bitew. Nakazał trąbić odwrót i błyskawicznie zorganizował swoich ludzi, prowadząc ich w kierunku zachodnim z zamiarem odwrotu. Wiedział, że w przeciwnym razie całkowity pogrom spotka pancernych.
W pełnym galopie ludzie pana Krzysztofa umykali, zachowując jednak pełen porządek. Dopiero ogon będącej w odwrocie chorągwii starł się z ludźmi pana Jana; kilku z nich związało ludzi pana Krzysztofa walką, a reszta nadciągała szybko, by nie dać umknąć przeciwnikowi.
Sam pan Krzysztof nakazał ludziom kontynuować odwrót, a sam zawrócił ku tym, którzy walczyli. Związani już walką stawili zacięty opór, nie zamierzając dać się wybić w trakcie odwrotu. Garstka walczących pancernych zatrzymała husarię na tyle długo, że większość pancernych wycofała się, nim ostatecznie została rozbita. Pan Krzysztof ogłuszony, został rozbrojony, a reszta walczących pancernych leżała ranna bądź bez ducha.
W starciu poległ jeden z pancernych. Kilku odniosło rany, podobnie jak kilku husarzy. Kiedy tylko ucichł zamęt walki, rozległa się królewska trąba i z ulewy wychynął oddziału Gwardii Królewskiej z królem na czele.
- Starcie zakończonym uznajemy. Zwyciężył pan Jan, czego mu z serca gratulujemy. Opatrzyć rannych! - krzyknął król do swych medyków - A szczególnie o pana Krzysztofa zadbać. Dzielnie się dziś spisał, bez dwóch zdań.
Medycy przystąpili do opatrywania rannych, a król zwrócił się do pana Jana.
- Bardzo sprytnie, panie Janie. Pospieszył Pan wczora wieczór swoich ludzi i szybko się zbliżył do pana Krzysztofa. Widać nie spodziewał się tego i nie dziwota. Zwiad jego w złym miejscu Waści szuka.
- Tak było, Miłościwy Panie - pan Jan skłonił głowę.
- Dobra robota. Świetnie to Waszmość obmyślił. Miód w beczkach dla dzielnych wojów pana Jana! Proszę świętować. Zasłużyliście sobie. Wypocznijcie, bo jeszcze was starcia w tym turnieju czekają.
Wiwaty rozległy się wśród husarzy. Wkrótce nadciągnęli pancerni, którzy się wycofali, w pełnym szyku. Król pochwalił ich karność i organizację, po czym do uczty ich zaprosił. Pod namiotami nieopodal stoły zastawiono, gdzie wszyscy siedli, a król zdrowie pana Jana i Krzysztofa wypił ze wszystkimi.