Pan Lubomirski długo już czekał na pojawienie się ludzi Jego Królewskiej Mości. To już pięć dni, gdy nie nadchodzą. Wpływ na to mógł mieć ulewny deszcz, który zamienił całą okolicę w morze błota. Nawet pancerni pana Krzysztofa zapadali się w błocie, ten więc, gdy wysyłał ich w podjazdy by badać okolice, kazał im zdejmować pancerze tak, iż wyglądali jak jazda kozacka. Wtem do pana Krzysztofa przygalopował zmęczony jeździec:
-Husaria panie! cała chorągiew! W pancerzach jadą, dlatego mieli takie opóźnienie.
Pan Krzysztof nakazał poderwać całą chorągiew i ruszył na spotkanie króla.
Gdy zaś dwie chorągwie stanęły od siebie na odległość strzału z łuku, pan Krzysztof nakazał swoim ludziom Wystrzelić z łuków i bandoletów i popędził do ataku. Drzewka chorągwi królewskiej na niewiele zdały się w boju - pod ciężarem husarza konie zapadały się w błocie, a bez odpowiedniego pędu kopii nie sposób użyć. Husaria broniła się dzielnie, ale na nic to było przeciw śmigłej jeździe pana Lubomirskiego, która bez opancerzenia radziła sobie dobrze w trudnych warunkach. W końcu Król, widząc nonsens dalszej walki, w której tylko koniom jego sił działa się krzywda, kazał trąbić do odwrotu, uznając tym samym zwycięstwo pana Krzysztofa.
Król walczył husarią o bitności 10, pan Krzysztof pancernymi o b. 8.
Wylosowałem tablicę 4. Król wybrał 4 (b-1) a pan Lubomirski 9 (b+2)
tak więc w ostateczności:
husaria b.9, pancerni b.10
Gratulacje!