Tu na targu sprzedawano za dwa grosze szklanke kwasu. Przygrywał kataryniarz z małpką (...) Tuż obok, wprost na ulicy, strzyzono za sześć groszy. Koło straganów kręcili się amatorzy różnych lekkich zarobków, przygodni sprzedawcy ubrań zachwalali swój towar. Albo sami go ukradli albo pośredniczyli w sprzedazy kradzionego za bezcen.
Targowiska w Warszawie istniały od zawsze. Zmieniały nazwy, lokalizację, ale istniały i świetnie prosperowały. Tu zawsze się kłębiły tłumy. Z handlu żył spory procent mieszkańców. Reszta się zaopatrywała we wszelkiego rodzaju wiktuały.
W 1835 roku w lewobrzeżnej Warszawie było 16 targowisk. W 1837 roku władze postanowiły wprowadzić porządek w handlu. Wszystkie targowiska podzielono na cztery obręby i każdemu wyznaczono rogatkę, przez którą można było dowozić towary. Ustalono również, jakimi produktami będzie można handlować na poszczególnych placach.
Pierwszy obręb obejmował Stare i Nowe Miasto z szeregiem targowisk. Były one zlokalizowane na placu na Dunaju, przy Nowomiejskiej róg Podwala, na Piwnej, na Wolnicy przy Franciszkańskiej, na pl. Krasińskich i Krakowskim Przedmieściu koło kolumny Zygmunta. Na Rynku Starego Miasta i Wolnicy handlowano żywnością, pod kolumną Zygmunta drewnem i węglem. Na roku Nowomiejskiej i Podwala drewnem, obręczami i klepkami, na placu Krasińskich drewnem, owocami, kwiatami i wełną.
Obręb muranowski obejmował wielkie targowisko na placu Muranowskim, gdzie w piątki odbywały się targi końskie. Na Gęsiej i Twardej istniały place targowe tylko dla ludności żydowskiej. Sprzedawano tu żywność, w jatkach było mięso koszerne. Kupującymi byli głównie Żydzi. Chrześcijanie rzadko w te miejsca zaglądali. Na targowiska wjeżdżano przez rogatki marymonckie i powązkowskie.
pokaż powiększenie
Obręb grzybowski miał targi na Rynku Grzybowskim, za Żelazną Bramą, przy Chłodnej i na placu Zielonym. Na Rynku handlowano głównie sianem, słomą i zbożem. Za Żelazną Bramą sprzedawano żywności i artykuły gospodarskie. Na Chłodnej handlowano zbożem, drewnem, węglem, obręczami i klepkami. Na placu Zielonym zaopatrywano się w jarzyny, drób i ryby. Znajdowały się tutaj również jatki mięsne. Towary były dostarczane przez rogatki wolskie i jerozolimskie.
Czwartym obrębem był Nowy Świat. Należało do niego wielkie targowisko na placu Trzech Krzyży, gdzie handlowano żywnością, drewnem, sianem i słomą oraz duże na Dynasach. Mniejsze targi były na Solcu, Ordynackiem i Sułkowskiem.
Plac Trzech Krzyży był bardzo popularny wśród wieśniaków. Zawsze był zastawiony furkami, z których sprzedawano bezpośrednio. W latach 60-tych po uwłaszczeniu chłopów targowisko weszło w okres rozkwitu. Wzrost zamożności okolicznych wsi przyczynił się do powstania dużej ilości sklepów wokół placu. Furmanki już się tu nie mieściły, wylewały się aż na Hożą i Mokotowską. W tej sytuacji w 1868 roku na przyległej do placu posesji powstał targ żywnościowy z porządnymi jatkami, sklepami z nabiałem i warzywami.
Najporządniejsze targowisko było na Rynku Staromiejskim. Sprzątano je raz na tydzień. Przekupki staromiejskie słynęły z wygadania i złośliwości. Dużo też przysparzały sądom grodzkich problemów, gdyż często kłóciły się a nawet biły. Często były skazywane na karę chłosty.
pokaż powiększenie
Ciekawie pisze o nich Kazimierz W. Wójcicki:
Niedaremne naszych Mazurów przysłowie, że „wygadana jak przekupka warszawska”, i zaprawdę nikt z nią pod tym względem porównania wytrzymać nie potrafił. Głównym siedliskiem był Rynek Starego Miasta i brama Krakowska; tu cała śmietana tych pań zasiadała (…). Każda z nich, zwykle dobrej tuszy, zasiadała przy straganie swoim, na którym sprzedawała owoce, jarzyny wszelkiego rodzaju, drób, pieczywo i zwierzynę. Rzadko gdzie kwiaty ujrzałeś, bo o bukiecie nikt ani pomyślał, a po domach obywatelskich hodowano tylko w doniczkach skromne geranium, pokrzywę, gwoździki i róże miesięczne z rezedą.
Na placu Żelaznej Bramy było najbrudniej. Wszystkie odpadki całymi latami były rzucane na bruk. Nikt już nawet nie pamiętał, że to było utwardzone miejsce. Aby wiosną i jesienią przejść suchą nogą, kupcy rozkładali deski. W latach 40-tych plac Żelaznej Bramy częściowo uporządkowano, powywożono śmieci, bruk znów znalazł się na właściwym miejscu. O tym targowisku mówiło się, że jest brzuchem Warszawy.
W 1841 roku u zbiegu Gnojnej i Skórzanej powstał bazar "Gościnny dwór", przeznaczony dla zamożniejszych handlarzy żywnością i artykułami codziennego użytku. Powstał on nakładami dwóch wspólników: A. Kropiwnickiego i J.Gaya. W zamian za poniesione koszty mieli prawo użytkowania budowli przez 25 lat, do roku 1866. Potem Gościnny Dwór miał przejść na własność Magistratu. Znajdowały się w nim 84 sklepy spożywcze, 84 kramy oraz 150 stołów na dziedzińcu. Dwór był cały z żelaza, półowalny, z galerią handlową wokół, gdzie sklep tkwił przy sklepie. Bazar ten miał rozładować tłok na placu Żelaznej Bramy. Mimo, że bogatsi kupcy przenieśli się, Żelazna Brama cieszyła się niesłabnącym powodzeniem.
pokaż powiększenie
W 1845 roku powstał bazar na Sewerynowie. Ruch tu był jednak niewielki i z czasem sklepy pozamieniano na pomieszczenia mieszkalne. Pozostał tylko targ z żywnością i starzyzną.
Raz w roku, około połowy czerwca, odbywały się targi na wełnę. Początkowo handlowano nią na rynku staromiejskim. Potem zostały przeniesione na plac Krasińskich. Targi te były okazją do wielkiego zjazdu ziemiaństwa i fabrykantów. W mieście kwitło wówczas bujnie życie towarzyskie.
Po 1865 roku nastąpiły duże zmiany w organizacji targowisk. Wiele dzielnic odległych od centrum nie miało bazarów. Postanowiono stworzyć nowe place, aby powiększyć dochody miasta. Magistrat nie miał pieniędzy na utrzymanie Warszawy w czystości.
Place targowe podzielono na stanowiska, które kupcy nabywali w dzierżawę w drodze licytacji publicznej. Najwięcej miejsc było za Żelazna Bramą, ponad 500. Na Rynku Starego Miasta ponad 350 ale na rynku nowomiejskim już tylko 72. Z czasem na niektórych targowiskach powstały wielkie hale targowe. Choć zmieniał się ich charakter, zawsze gromadziły wielkie ilości sprzedawców, pośredników i drobnych wytwórców. Jedni robili interesy groszowe, inni obracali setkami i tysiącami rubli.
W 1913 roku targ z Rynku Staromiejskiego został przeniesiony na Mariensztat. Targ na placu Muranowskim zmniejszył się, gdy środkiem poprowadzono linię tramwajową i urządzono skwer. Pozostał tu tylko handel artykułami żywnościowymi. Furmanki chłopskie przeniosły się na plac między Pokorną, Sierakowska i Inflancką. Na pobliskim placu Broni znajdował się targ przeniesiony z ulicy Wałowej. Handlowano tutaj głównie starzyzną, tandetą, skórami, czapkami itp.
W roku 1867 powstało wielkie targowisko na placu Kercelego. Projekt utworzenia bazaru w tym miejscu istniał jeszcze przed wybuchem Powstania Styczniowego. Wtedy to Józef Kerceli wraz z Hermanem Jungiem zaproponowali utworzenie targu zbożowego przy rogatkach wolskich. Właściciele tych terenów gotowi byli oddać bezpłatnie miastu 32700 łokci kwadratowych ziemi. Zobowiązali się też wybrukować własnym kosztem chodniki i kanał odpływowy oraz pożyczyć kasie miejskiej pieniądze na zabudowanie placu. W owym czasie na Woli stały wiatraki. Miedzy rogatkami wolską i powązkowska było ich aż 180. Na Kercelak przeniosły się stragany z placu Grzybowskiego, gdy rozpoczęto budowę kościoła Wszystkich Świętych. Handlowano produktami spożywczymi, tandetą, ubraniami. Na pobliskim placu Witkowskiego początkowo handlowano zbożem, sianem i słomą, potem zaczęto sprzedawać żywność. Z czasem na przełomie lat 1907/1908 wybudowano ogromne hale. Wówczas część handlu przeniosła się w Aleje Jerozolimskie koło rogatek a potem na ulicę Starynkiewicza. Tu powstało wielkie targowisko, na które przyjeżdżało po kilkaset furmanek. Gdy zaś skasowano targowisko na placu Żelaznej Bramy, cały ruch przeniósł się na plac Mirowski do nowoczesnych hal.
Targowiska warszawskie były bardzo barwne. Handlarze i przekupki mieli swoje ustalone rewiry, nie wszędzie mogli sprzedawać Żydzi. Zachował się ciekawy opis targowisk XIX-wiecznej Warszawy sporządzony przez niemieckiego publicystę, Goehringa w książce "Warschau, eine russische Stadt", zamieszczony przez prof. Bystronia w publikacji "Warszawa"
pokaż powiększenie "Oto więc na pierwszym planie przekupki z pieczywem, Żydówki i chrześcijanki (na Rynku Starego Miasta wolno stać tylko chrześcijankom), towar leży na matach słomianych, czasem wprost na ziemi. Dalej widać kolonistki niemieckie z masłem i serem, potem budy z obuwiem. Handel drobiem znajduje się prawie w rękach żydowskich. Gdzie indziej znów stoją wozy włościańskie z ogórkami itd.; pomiędzy wozami kobiety gotują barszcz, do którego wrzucają długie kawałki kiełbasy lub flaki. Inna znów grupę stanowią ogrodniczki z kwiatami, owocarki pod stosami owoców, włościanki rozkładające lniane płótna z jajami i prostym serem. Handel śledziami znajduje się wyłącznie w rękach żydowskich. W środku targowiska znajduje się zazwyczaj szereg bud, w których Żydzi sprzedają towary łokciowe, kapelusze itp.
Wszędzie żywy, bezładny ruch; pełno chłopów, Żydów obnoszących tandetę, a także dziewczyn ulicznych i złodziei; pod nogami plączą się Żydowięta sprzedające sztuczne kwiaty do ozdoby włościańskich kapeluszy. Wśród tej ciżby przewijają się mieszczki ze służącymi niosącymi zakupione towary".
Na przełomie XIX i XX wieku największy dochód miastu przynosiły Hale Mirowskie. Hale na Koszykach, trzecie w mieście, nie cieszyły się początkowo powodzeniem.