Noc pełna napięcia w oczekiwaniu na bitwę nie przyniosła istotnych wydarzeń. Jeno chorągwi pana Stanisława Tauer - Aksak przeniknęła zgodnie z planem do obozy Pawłyszenki. Wokół kozackiego obozu płonęły liczne ogniska, a z każdą godzina przybywało światełek na tle nieprzeniknionych ciemnościach stepu. Z pewnością ten widok spędzał sen z oczu kozaków. Tym czasem nasi żołnierze gorączkowo przygotowywali się do bitwy. Godzinę przed świtem okolicą wstrząsnęły cztery wybuchy, jeden po drugim. To ludzie pana Tauer - Aksak wypełnili swe zadanie wysadzając kozackie zapasy prochu. W ich obozie powstał straszny zgiełk, tym czasem nasza artyleria otworzyła ogień na tabory wzniecając liczne pożary.
Widząc co ostrzał przyniósł spodziewany rezultat, czyniąc kilka wyrw w szyku taborów, kanonadę przerwano a jazda przystąpiła do szturmu na obóz Pawłyszenki. W tym samym czasie żołnierze 2 pułku jazdy koronnej i 2 pułku jazdy lekkiej koronnej dokonali wysadzenia kilku wozów czyniąc przejście dla swoich pułków, które takoż weszły do działania. Zaskoczeni kozacy poczęli organizować obronę, ale wybuch wozów prochowych i niezliczone pożary dezorganizowały ich poczynania. Powstał zamęt, którego kozaccy esaułowie nie mogli opanować. Wdarcie się naszych wojsk jeszcze pogłębiło chaos. Wywiązała się zażarta walka.
Gdy nieco się rozwidniło wśród kozaków wybuchła prawdziwa panika. Dostrzegli bowiem wokół swego obozu ogromne oddziały piechoty szykujące się do natarcia, a w ferworze walki nie byli w stanie rozpoznać ich zamierzeń i zdolności bojowej. Tym czasem pan Samuel Radziwiłł ze swoim pułkiem tocząc boje z chordą chłopstwa dotarł szczęśliwie nad brzeg Dniestru i obaczywszy prom i kilka łodzi, spalił je. Wieść ta co Lachy palą promy obeszła lotem błyskawicy obóz kozacki i wywołała tak chaotyczny odwrót ku rzece że już o żadnej obronie mowy nie było. Chłopstwo przestało słuchać rozkazów esałów i atamanów i chcąc się ratować rzucili się ku rzece tratując jeden drugiego.
Nasze wojsko widząc co się dzieje rzucili się w pogoń, siecząc uchodzących bez litości jakiej. Kozacy dopadłszy promów i łodzi poczęli się przeprawiać przez Dniepr na druga stronę. Ci dla których zabrakło miejsca na jakowymś czółnie próbowali przebyć rzekę w pław. Jednak zimne wody rzeki zabrały ich nędzny żywot niosąc gęsto trupa. Szczęśliwcy co dopadli łodzi i promów ostrzeliwali się nie bacząc na swoich, którzy jeszcze pozostali na brzegu.
Wojska nasze dotarłszy na brzeg Dniepru wybiły resztki chłopstwa i podciągnąwszy artylerię ostrzeliwały cele na rzece, posyłając na dno sporo łodzi. Niedawny obóz Pawłyszemni niemal wyścielony był trupem, a z jego ogromnego wojska niewielu uszło. Wszystko to dzięki słomianej piechocie, sprytnemu fortelowi i waleczności Polskiego Rycerstwa. Około dziesiątej zaczęto przeszukiwać pobojowisko w poszukiwaniu Pawłyszenki dobywając prze tem wiele broni i inkszych łupów wojennych.
Z rana samego z obozu królewskiego, którego próby zdobycia kozacy jeszcze kilkukrotnie w nocy przeprowadzali, dostrzeżono chorągwie. Zarówno Polacy z Niderlandczykami, jak i kozacy mieli nadzieję, że wojska te wesprą w bitwie właśnie ich, gdyż z odległości nie wiedziano, czy to posiłki kozackie z taborem, czy wsparcie dla przeciwnej strony. Wtem w obozie kozackim podniósł się popłoch, gdyż dostrzeżono chorągiew z herbem rodu Wereszczyńskich. Zaporożcy jęli przygotowywać się do obrony, lecz niewiele czasu mieli, nie minęło bowiem nawet kilka chwil po zidentyfikowaniu nadciągającego wojska, a już dywizja pana Jakoba szarżowała na kozactwo. Przebili się oni przez skrzydło armii wroga, zabijając dziesiątki, a raniąc setki przeciwników, a następnie wsparli lewe skrzydło armii królewskiej, dzięki czemu odbito pozycje stracone dnia poprzedniego.
Po tym uderzeniu w armii kozackiej morale spadło tak, że nawet niektóre pułki zaczęły się wycofywać, jednak Nalewajko, wódz obdarzony wielką charyzmą, zajechał drogę uciekinierom i w kwiecistej przemowie wyperswadował im ustąpienie z pola bitwy. Artyleria, według planu pana Orańskiego nieustannie ostrzeliwała kozacki obóz. Walki trwały nadal i mimo że były dość wyrównane, to szala zwycięstwa nieustannie przechylała się na stronę Kozaków. Ci do szturmowania pozycji królewskich używali hulajgorodów, wciąż ponawiając krwawe szturmy. Około 15 hukiem dział dały o sobie znać siły skarlandzkie, które jęły ostrzeliwać kozaków ze znajdujących się nieopodal wzgórz. Dzięki skutecznemu ostrzałowi podpalony został obóz kozacki jak i pole, gdzie żołnierzy niderlandzcy podłożyli łatwopalne materiały. To dało siłom polskim nadzwyczajną sposobność. Kozacy zostali ujęci w kleszcze. Zaraz też Król zebrał przy sobie najwyborniejsze chorągwie, i poprowadził je do szturmu. Przyłączyli się do niego pan Jakob i pan Albert, a pan Lubomirski dźwigał królewski sztandar. Zaraz też rozpędzona jazda spadła na Kozaków.
Zaraz też jęli pni siekać chłopstwo, a życie podczas obrony przed kawalerią straciło wielu atamanów i esaułów. Pan Carlos widząc sposobność sam nakazał szarżę swym wojskom. I spadł on jak grom na tyły buntowników.
Ci nie wiedzieli co się dzieje i w popłochu zaczęli opuszczać pole bitwy. Zaraz też zabrzmiał śpiew rycerstwa chrześcijańskiego: Te Deum laudamus...
Panie Maykowski, dopiero teraz zauważyłem ten opis bitwy, niestety rozkazów żadnych (tylko je bowiem czytam tworząc mapy na kolejny dzień) nie wydał pan, proszę więc mi wybaczyć, że bitwa nie została w nich ujęta.
Książę na Bydgoszczy i Wyszogrodzie Wojewoda Inowrocławski Sędzia Grodzki
Natychmiast też dołączyła się orkiestra i chór wojskowy Jego Katolickiej Wysokości Katola II Wawrzyńca Medycejskiego-Zepa i zaczęła śpiewać najsławniejsze skarlandzkie Te Deum Scarlattiego, które rozniosło się po wszystkich wzgórzach wokół Hadziackiej wsi.
Pio Maria Facibeni vel Karol Wawrzyniec Medici-Zep Doktor Nauk Teologicznych
Zaraz po wysadzeniu stanowisk z prochami w taborze kozackim pan Aksak widział jak większość kozactwa ucieka od szarży jazdy polskej prowadzonej przez imć Hrychowicza. Wśród uciekających znalazł także wzrokiem Pawłyszenkę, w którym widocznie duch podupadł. Hetmana zaporoskiego broniło zaledwie dziewięciu ludzi, choć wyborowych, najlepszych spośród zbuntowanych kozaków regestrowych. Pan Stanisław wiedział, że taka okazja więcej może się nie nadarzyć. Skrzyknął więc, swoich Wołochów i razem z nimi pognał uderzyć na Pawłyszenkę. Wywiązała się zażarta walka, między trzynastoma ludźmi pana Aksaka, a dzięsiecioma kozakami, bo Pawłyszenka też włączył się do walki. Już, już obrona kozacka się załamywała, pan Aksak krzyżował klingi z hetmanem zaporoskim. Jednakże grupa dwudziestu chłopów których nie dotknęła jeszcze szarża jazdy regimentarskiej uderzyła na Wołochów od tyłu. Wszystko tak gwałtownie się rozegrało, że pan Tauer - Aksak, nie zauważył prawie jak spada z konia, a ogromna rana zieje w jego plecach, zadana haniebnie przez jednego z chłopów. Strażnik łęczycki nie miał szczęścia albowiem tylko koszulę chłopską miał na plecach, a ta nie uchroniła go w ogóle od ciosu. Jeno, że szabla ześlizgnęła się po łopatce, co go uratowało, ale mimo to rana i tak była ciężka. Cudem akurat zjawiła się husaria, i nie dopuściła do dobicia pana Aksaka. Zaraz po bitwie odwieziono go w bezpieczne miejsce, i tam opatrzono. Chwile później pan Aksak odzyskał przytomność i wydał rozkazy pilnowania Dniepru i przygotowania się do oblężenia Siczy. Zaraz po tym, królewicz ponownie stracił przytomność od wysokiej gorączki.
(Pewnie zastanawiają się Wpanowie co mnie skłoniło do napisania tego aktu. Nie po to, żeby okryć się sławą, tylko dlatego, że z powodu czysto realnego wyjazdu, nie będę mógł wziąć udziału w oblężeniu Siczy, nie będę mógł zatknąć sztandaru na murach Siczy. Dlatego więc, postanowiłem, wirtualnie zostać rannym, żebym nie wziął udziału w oblężeniu Siczy tylko z powodu rany, a nie wyjazdu.)
/-/ Stanisław von Tauer herbu von Tauer Pułkownik wojsk koronnych Wojewoda łęczycki
[Pięknie to Waćpan umyślił Życzę szybkiego powrotu... do zdrowia ]
To była ciężka bitwa, walki toczyły się wszędzie wokoło...huk i wrzaski... świst szabel...sam Pan Samuel nie stronił od walki z kozakami...ciął swą szablą wraz ze swoim pułkiem. Widział jak Pan Stanisław cięty przez plecy został przez chłopstwo, wydał rozkaz do będących w pobliżu dragonów- Do królewicza!. Ci zaś, co słyszeli biegli co sił w nogach starczało... Po bitwie podstarości miński zebrał swoich, którzy patrzyli na swego dowódcę i tak do nich rzekł:
Rad jestem z was po dzisiejszej walce! Teraz tylko chwila odsapnięcia, lecz na odpoczynek przyjdzie jeszcze czas. Gdy rozprawimy się do końca z tym buntem, wtedy nadejdzie. Pilnować brzegu Dniepru, by nikt się nie przedostał na tamtą stronę, a tych co by z tamtego próbowali się przeprawiać, do mnie podawać.
Wojewoda miński Książe na Borysowie, Nieświerzu i Birżach Obywatel Palatynatu Leocji Pełnomocnik Namiestników Palatynatu
Gdy wieść straszna doszła do uszu Królewskich, ten był na naradzie ze swymi dowódcami. Na słowa gońca o ranie, którą Kozacy zadali jego synowi, Król rzekł jeno:
Zatem widzą panowie, że mimo iż syn królewski, to nie chowa się za plecami swych wojsk, tylko w pierwszym rzędzie do ataku idzie. Jestem z Ciebie dumny, synu!
Mam nadzieję, że szybko powrócisz do zdrowia
Książę na Bydgoszczy i Wyszogrodzie Wojewoda Inowrocławski Sędzia Grodzki
Żołnierze regimentarskiej armii polowej przeczesali pobojowisko nad Dnieprem w poszukiwaniu Pawłyszenki, lecz trupa atamana nie odnaleziono. Wieści jednak krążą co widziano jak ataman postrzelon został podczas ataku 2 pułku jazdy koronnej i przez swoich na wpół żyw zniesion do łodzi, na tamta stronę Dniepru odprawion został. Choć bito w rzekę z dział, onej krypy nie udało się zatopić.
Zebrano za to z pobojowiska wiele broni, sprzętu i inkszych bogactw, które co przydatne do wojaczki przygarnęli żołnierze. Resztę zaś bogactwa i trofeów Hrychowicz kazał odesłać Jego Królewskiej Mości.
Tuż po dwunastej oddziały regimentarskiej armii polowej sforsowały Dniepr i ruszyły na wyznaczone pozycje. Drugi i trzeci pułk jazdy koronnej napotkał resztki rozbitej armii Pawłyszenki i podjął walkę. Osłabione morale sił kozackich i brak organizacji szybko szale zwycięstwa przechylił na naszą stronę. Kozacy poczęli uchodzić z pola bitwy. Niewielki oddział umknął na Step III, zaś najwierniejsi atamanowi widząc nieuchronną porażkę i tego starcia, unieśli swego rannego wodza do twierdzy Hortyca. Nasze pułki ruszyły za nimi zamykając pierścień okrążenia wokół Hortycy. Rozpoczęło się oblężenie.
Kozacy Sirki obaczywszy że wokół twierdzy zacisnął się pierścień Wojsk Koronnych zwołali wiec i uradzili co trza im wypad zrobić na wojska pod twierdzą stojące nim przybędą nowe oddziały i Lachy urosną w siłę.
Głosy nawołujące do umocnienia murów i przygotowania twardej obrony szybko uciszono. Przygotowania do wypadu tez nie trwały długo. Sirko sam zagrzewał maruderów do szybkiego najazdu pozycji wojsk regimentarskiej armii polowej, licząc na efekt zaskoczenia. Tedy jeszcze przed zmierzchaniem ruszyli do boju. Wypadając na przedpole z okrzykiem bojowym mającym wzbudzić strach, poczęli rozwijać front uderzenia. Jednak Hrychowicz to przewidział i trzymał w pełnym pogotowiu bojowym swój 3 pułk jazdy, który bezzwłocznie skierował przeciw nacierającym kozakom. Wywiązała się zacięta walka, która zatrzymała falę kozactwa wylewającą się z twierdzy. Zaraz też do walki włączył się pułk pana Branickiego - Lubomirskiego oraz 2 pułk jazdy koronnej, którego husarze niemal znieśli lewe skrzydło formacji kozackiej. Chłopi którzy dopiero teraz zaczęli wychodzić z twierdzy widząc co pierwsza linia ich natarcia się załamała oddali salwę z samopałów i poczęli się nazat cofać. Nie bacząc na swoich co są w boju uwikłani poczęli wrota twierdzy zamykać. Sirko obaczywszy to rzucił się ku twierdzy i w ostatniej chwili dopadł bramy przed jej zamknięciem. Skutkiem tego kozacy uznali odwrót swego atamana za sygnał do ucieczki i jak on rzucili się ku twierdzy. Nasi umykających kozaków cieli ile wejdzie. Trup pokrył przedpole, a nasz pościg zatrzymała dopiero salwa z murów twierdzy. Prowadzony nieustanny ostrzał zmusił wojska regimentarskiej armii koronnej do odwrotu na pozycje wyjściowe.
Tym czasem przez Dniepr udało się przerzucić wszystkie 32 działa zdobyte na Pawłyszence i poczęto je rozstawiać wokół twierdzy by rozpocząć ostrzał.