Strona 2 z 3

Re: Na Nowym Lądzie

PostNapisane: 09 lis 2019, 17:10
przez Hubert Szablarczyk - Hrychowicz
Wykurowan już całkowicie królewicz wynidł nad ranem z kajuty, a pośniadawszy rozpoczął przygotowania do wypłynięcia. Kogo chciał zatrzymał przy sobie, reszcie polecił statek opuścić, zaczym zeszedł jeszcze na ląd ażeby się pożegnać z ostałymi w Nowej Kurlandii. Był matem, a morze mu obce nie było, drżały mu jednak wczas waledycyj ręce jakoby szczurowi lądowemu pierwszy raz na statku zamieszkać mającemu. Widzieli to pewnikiem towarzysze, nic jednak politycznie nie rzekli, a i pan Hubert ani myślał się do obaw swych przyznawać.
Wciąż miał na myśli owo dziwo morskie, przez które wcześniej mało życia nie stracił. Czyli to klabaternik, czyli inny morski krzat, czyli dusza potępiona zmarłego marynarza, a może i drwala który drzewo na deski pokładu ścinał - snuć domysły było można do woli. Dość że gdy powaga hetmańska ostała na lądzie, pośród marynarzy już głośno o morskim czarcie deliberowano, a co pobożniejsi modlili się szczerze gdy tylko fale na sile zaczynały przybierać, alboli też gdy tuman morze nachodził.
Pan Hetman, spoglądając na oddalającego się Świętego Januarego w pełni zaprezentowanym ożaglowaniu, nawet nie mógł przypuszczać jaka bojaźń żałosna na jego okręcie panowała!
Gdy zachodził pierwszy mrok, lubo woda spokojna była, pan Hubert wołał kapelana i spowiadał się, ukradkiem prosząc nawet o namaszczenie - bez odzewu...
Gadali marynarze na nocnej warcie, że przez całą noc na żaglach siadały kruki, czepiały się ich i krakały złowróżebnie. Skądże kruki tu, hen daleko od rodzinnych gniazd? Dyć przylecieć musieli...

Re: Na Nowym Lądzie

PostNapisane: 10 lis 2019, 13:25
przez Maurycy Orański
Obrazek

Skoro świt Orański obudził ludzi do kontynuacji prac nad fortem. Część poszło ściąć jeszcze więcej drzew, a reszta zabrała się do stawiania palisady. Do wieczora mur stał, brakowało jedynie bram i galerii strzeleckich

Re: Na Nowym Lądzie

PostNapisane: 10 lis 2019, 18:01
przez Sebastian von Tauer
I jak tam panie Hubercie, płyniecie do Europy?

Re: Na Nowym Lądzie

PostNapisane: 10 lis 2019, 19:22
przez Hubert Szablarczyk - Hrychowicz
Płyniem, płyniem. Na razieśmy jeszcze na oceanie.

Re: Na Nowym Lądzie

PostNapisane: 11 lis 2019, 21:35
przez Samuel Radziwiłł
Już drugi dzień szli ludzie pod dowództwem panów Samuela i Karola. Nie wszystkim odpowiadała droga wzdłuż wybrzeża, ale cóż... czasami nie ma innego wyjścia. Ludzi tutejszych dotychczas nie spotkali, choć mieli wrażenie, że ktoś ich śledzi zza drzew palmowych. Słońce było coraz bliżej horyzontu, gdy ktoś krzyknął
-Tam jest ziemia!
Wszyscy się zatrzymali a Jegomość Radziwiłł sięgnął po lunetę i spojrzał we wskazanym kierunku. Z oddali majaczył obraz ziemi. Ciwun szybko sięgnął po swoje mapy, rozwijał jedną po drugiej, aż wreszcie przyglądając się kolejnej stwierdził:
-Prawdopodobnie jesteśmy na mniejszej z wysp archipelagu, Isla Sonador. Jeśli pojdziemy jeszcze jeden dzień wzdłuż brzegu, powinniśmy trafić na miasto San Martin.
Zaraz też wydano polecenie rozbicia małego obozu, rozstawiono warty... Przy rozpalonym ognisku usiadł pan Samuel i rzekł:
-Dawniej, kiedy byłem ambasadorem, La Palma była niezwykle ciekawym miejscem...

Re: Na Nowym Lądzie

PostNapisane: 11 lis 2019, 23:06
przez Maurycy Orański
Kolejny dzień upłynął na budowaniu pozostałych elementów muru. Doszło niestety do wypadku. Brama południowa, prawie już ukończona, runęła. Na szczęście obaj pracujący pod nią robotnicy zostali w porę wyszarpnięci przez towarzyszy z obrębu niebezpiecznego terenu. Nic nikomu się nie stało, ale niektóre belki złamały się. Szkody zostały szybko naprawione.
Do końca dnia rozpoczęto już budowę budynków wewnątrz fortu oraz portu.

Re: Na Nowym Lądzie

PostNapisane: 12 lis 2019, 01:20
przez Karol von Tauer - Sienicki
Niewątpliwie ktoś tam jest Panie Samuelu... sam spać nie będę bo nie ufam tutejszym...o ile tacy jeszcze tu są... -rzekł podejrzliwie Pan Karol.

Re: Na Nowym Lądzie

PostNapisane: 12 lis 2019, 20:13
przez Samuel Radziwiłł
...Mości Panie Karolu, w stolicy La Palmy jest, a raczej była restauracja czy cafeteria do której sam El Presidente przychodził. A wie Pan, że ten sam Presidente w borysowskich lasach polował?... takie były nocne rozmowy...

Następnego poranka wszyscy żwawo ruszyli w dalszą drogę. Szli już dość długo i znudził się także widok wody i palm. Z daleka widać było wyraznie inni ląd, a w oddali można było też ujrzeć jakieś dziwne pagórki. Z nich wystawały jakieś wieże czy coś podobnego. Kiedy zbliżali się, Jegomość Samuel wysłał dwóch ludzi co by rozejrzeli się po tych dziwadłach. Po kilkunastu minutach przybyli niosąc ze sobą jakiś kawał metalu, dość płaskiego i kolorowego. Wojewoda miński przyglądał się dość uważnie a następnie zaczął czytać, to co zobaczył: A..N...M...A...T...I...
-Co to może być?- ktoś rzucił pytanie
-To musi być nazwa tego miasta- SAN MARTIN- musimy powiadomić Pana Hetmana, gdzie wylądowaliśmy.
Panie Karolu, proszę wziąść ze sobą trzech ludzi i pospieszyć się ku budowanemu fortowi, by oznajmić, że jesteśmy na Isla Sonador. Proszę wziąść tę mapę.



Re: Na Nowym Lądzie

PostNapisane: 12 lis 2019, 20:58
przez Karol von Tauer - Sienicki
Bo całonocnej podróży Pan Karol oraz jego najwierniejsi towarzysze ujrzeli przed sobą początki fortu przez Pana Maurycego stawianego. Natychmiast przedstawił mapę na stole w kwaterze Hetmana Sebastiana i rzekł:
-Hetmanie dziadku, melduję, że po naszkicowaniu na mapie naszego położenia wyraźnie stąpamy po Isla Sonador, zaś zwiad prowadzony przeze mnie i Pana Samuela dotarł już do okolic San Martin. Biegłem całą noc aby o świcie zdążyć!

Re: Na Nowym Lądzie

PostNapisane: 12 lis 2019, 21:28
przez Maurycy Orański
Jakie początki? :x Fort stoi, jeno nadal w namiotach mieszkamy.