Konwoje

[Wilhelm Orański]

Dzień 4/7
Kucharz Jerzy zaskoczył dzisiaj wszystkich i przyrządził obiad, składający się niemalże z samych owoców morza. Nowokurlandzkie specjały przypadły do gustu członkom załogi, również tym, którzy po raz pierwszy uczestniczyli w konwoju.

[Wilhelm Orański]

Dzień 5/7
Piąty dzień minął nad wyraz szybko i spokojnie. W większości spędzano go na graniu w karty i słuchaniu opowieści starego marynarza Kazimierza, który z takim przejęciem opowiadał morskie legendy, jakby wydarzyły się naprawdę.

[Wilhelm Orański]

Dzień 6/7
Załoga z rana sprawdzała zabezpieczenia towarów, które zabrano pod pokład, zaś wiczorem powoli przygotowywała się do jutrzejszego przybycia do Nowej Kurlandii. Wszyscy nauczyli się również nowej przyśpiewki, którą przez najbliższe dni będą wyśpiewywać w nowokurlandzkich karczmach.

[Wilhelm Orański]

Dzień 7/7
Już z rana konwój zawitał do wybrzeży Nowej Kurlandii. Załoga była podekscytowana gorącym klimatem, tak bardzo odbiegającym od mroźnej, polskiej zimy. Szybko rozładowano towary, aby następnie można było je rozprowadzić do kupców.

[Maurycy Orański]

W tym miesiącu konwój handlowy zaczyna się na terenach Nowej Kurlandii-domu większości załóg statków. Pod pokłady załadowano ryby, owoce, kakao i rum. Konwój skierował się do Austro-Węgier.

[Maurycy Orański]

Kolejny dzień minął spokojnie. Starsi załoganci w wolnych chwilach opowiadali młodszym o przygodach w dalekich krajach które przeżyli pod obecną trójkolorową banderą albo w czasie wcześniejszej służby w marynarce holenderskiej, skarlandzkiej czy polskiej.

[Wilhelm Orański]

Dzień 1/7
Nowokurlandczycy bardzo cenią sobie polskie wyroby i surowce, bowiem co kilka dni spływa nowa lista zamówień od lokalnych handlarzy. Dlatego właśnie statki kupieckie Wilhelma Orańskiego znów wypływają na pełne morze w kierunku kolonii Rzplitej. W ładunkach znajdują się różne towary, chociaż tym razem najwięcej zabrano bursztynu, gdyż obecnie w Nowej Kurlandii zapanowała moda na biżuterię, wykonywaną z bursztynu właśnie.

[Wilhelm Orański]

Dzień 2/7
Kolejnego dnia starsi członkowie załogi dzielili się z młodszymi swym doświadczeniem. Uczyli ich wiązać trudniejsze supły marynarskie i radzili jak zachowywać się, gdy pogoda nie sprzyja takim wyprawom. Młodsza część załogi uważnie słuchała, aby, gdy nadarzy się okazja, móc wcielić w życie cenne rady.

[Maurycy Orański]

W kolejnym dniu także nie wydarzyło się nic poza zwykła marynarską służbą. Niektórzy załoganci w wolnym czasie z własnej inicjatywy ćwiczyli w wolnym czasie walkę wręcz, a inni oddawali się rozrywce: rozmowom, śpiewom, tańcom i hazardowi. Wczesną nocą zgodnie z planem jednostki znalazły się w pobliżu brzegów Skarlandu.

[Maurycy Orański]

Czwarty dzień na morzu statki spędziły na południe od ziem Królestwa Skarlandu. mimo zabobonnego już lęku marynarzy przed tymi wodami do wieczora żaden niebezpieczny incydent nie miał miejsca.