Na wesele do majątku Pana Lubomirskiego-Lisewicza przybył późnym wieczorem Król Jegomość. Pierwsze, co zrobił, pozdrowił weselników i podszedł do Państwa Młodych. Tuż za nim natychmiast zjawił się giermek, niosący dużą, drewnianą skrzynię.
- Pani Beato, Panie Michale, to wielka przyjemność uczestniczyć w Waszym weselu, a jeszcze większa widzieć Wasze szczęście. Przez resztę Waszego v-życia będziecie sobie drogowskazem, myślą przewodnią, muzą. Będziecie czerpać radość z radości współmałżonka i współdzielić z nim smutek. Wierzę, że ta sama miłość, która Was połączyła, przezwycięży wszystkie trudności, które w przyszłości się pojawią. Życzę Wam na Waszej nowej drodze życia wszelkiej pomyślności i szczęścia.
To rzekłszy, Król Jegomość kiwnął na giermka, który podszedł do Państwa Młodych, ukłonił się i otworzył wieko skrzyni.
- Przyjmijcie, drodzy Nowożeńcy, ten podarunek, wykonany na moje specjalne zamówienie przez najwspanialszych profesjonałów z nowokurlandzkiego San Alberto. Niechże ten zestawik do herbaty osłodzi Wam wspólnie spędzane popołudnia.
Po wymienieniu jeszcze paru słów z Młodą Parą, Król Jegomość dołączył do weselników, wspólnie tańcząc, bawiąc się i kosztując doskonałych potraw, którymi były usłane weselne stoły.