Przed Celebrą ludzie zbierali się w Archikatedrze, a chór śpiewał religijne pieśni. W katedrze obecny był ks. abp. Windsor, który siedział w ławce zanurzony w rozmyślaniu i modlitwie. Może myślał i modlił się czy dobrze czyni? Później wstał i poszedł do zakrystii.
Przy dźwiękach Laudate Dominum rozpoczęła się procesja, na której końcu szedł Prymas Krzysztof Windsor ubrany w biały ornat na który założoną miał białą stułę z krzyżami, na jego piersi wisiał złoty krzyż pektoralny, a na głowie założoną miał białą mitrę z jedwabiu, w ręce trzymał srebrny pastorał.
Dalej celebra trwała tradycyjnie, arcybiskup wygłosił kazanie z ambony :
Umiłowani Bracia i Siostry,
“A Bóg nadziei niech was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego.” Rz 15,13
Ostatnie wydarzenia, które nastąpiły szybko i nagle, przyniosły nieoczekiwane przez nas zwroty akcji. Jesteśmy w trakcie tworzenia MZWCh, która mam nadzieję rozwinie się w niedługim czasie i będzie stanowiła nowy ośrodek skupiający wyznania dla ludzi. Z mojego rozeznania wiem, że w Skarlandzie tworzy się kościół narodowy, któremu będzie przewodniczył kard. Oviedo, ks. biskup Stanisław Wieniawa - człowiek, który wdrożył mnie na ścieżkę duchownego - został biskupem Kościoła Urbino. Patrząc na te wszystkie czyny postanowiłem zrobić coś i ja.
Po wielu przemyśleniach i rozmowach z ludźmi dobrej woli, również i ja chcę utworzyć kościół narodowy. Będę rozmawiał z innymi duchownymi, jaki i z JKM Michałem IV na temat mojej obecności i prowadzenia Kościoła w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, dlatego raz jeszcze zapraszam wszystkich wiernych, duchownych, na synod w Warszawie.
Jak zatytułowałem jest to Celebra pożegnalna, gdyż nią chcę złożyć, tak oficjalnie, urząd Prymasa Rzeczpospolitej Obojga Narodów z ramienia Kościoła Rotryjskiego. Mimo, że Prymasem byłem od grudnia to zdążyłem się dość mocno związać z naszą Najjaśniejszą… Dlatego z lekko zbierającą się łzą w oku podjąłem tę decyzję i wykonuję tę Celebrę. Nie oznacza to jednak, że tę owczarnię moją w RON-ie pozostawię bez duchowego pasterza. Będę nadal tu obecny, chociażby na synodzie, a resztę spraw ustali się “na dniach” z innymi.
Nadchodzi zmiana. Każda zmiana rozpoczyna coś nowego, jednak jak wszystko to nowe rodzi się z czegoś, w tym wypadku my rodzimy się ze starej Rotrii, która nie spełnia oczekiwań nie tylko swoich wiernych świeckich, jak i duchowieństwa. Czy ta zmiana jest słuszna, czy podejmujemy dobre decyzje i czy nasze założenia dotrwają w tej samej postaci osądzi historia i czas, a co za tym idzie, miejmy nadzieję nowe pokolenie, które będzie chciało przejąć to dziedzictwo po nas. Uważam, że wszystko powinno się dokończyć, stąd ta Celebra, która mnie osobowo oraz Metropolii Gnieźnieńskiej dotyczy, kończy pewien związek z Rotrią. Celebra ta jest symboliczna, jeszcze raz zapewniam, nie zostawiam Was, a symbolem, który zaraz wykonam, oddzielam Rotrię od siebie, urzędu Prymasa...
Jeśli w ramach MZWCh Wy zgodzicie się abym mógł być głową kościoła w Sarmacji i trwać przy was jako Prymas RON, a nie będzie to nikomu przeszkadzać mogę się tego podjąć.
Mam ogromną nadzieję, że nikt z nas zanim “zajdzie słońce” nie zostanie niepogodzony z bratem.
Następnie arcybiskup poszedł do ołtarza obrócił się i pobłogosławił zebranych : Benedicat vos omnipotens Deus, Pater, et Filius (†), et Spiritus Sanctus.
Po błogosławieństwie zdjął swoją mitrę, którą dostał w Rotrii i zostawił ją u stóp ołtarza, rozpoczęła się procesja wyjścia, w której arcybiskup szedł z pastorałem i w piusce, błogosławiąc i uśmiechając się do wiernych.
Eminencjo, Bracie, przeczytałem i faktycznie, obie homilie są do siebie bardzo podobne... Choć zapewniam, nie czytałem Waszej Co do przyszłości, wolę nie mówić na razie, bo niech się dzieje wola nieba !
(-) abp Krzysztof Windsor-Windsachen HKH Konigprins, Prins af Dravsk
Dziękujemy bardzo za Waszą celebrację oraz za dotychczasową opiekę duchową nad Rzeczpospolitą. Rozumiem Waszą decyzję, choć trochę może smucącą, to zrozumiałą i łączącą się z innymi wydarzeniami.
Dochodzę teraz do wniosku, że nie jest właściwe, iż Rotria wszystkie wspólnoty, które nie są jej podległe, uważa za schizmatyckie. W pewnym sensie tak by można stwierdzić, ale to jest chyba zbytnis przenoszenie myślenia realnego na wirtualny świat.
Kiedyś wysuwałem sugestię wobec kardynała Piusa Marii Medycejskiego, przez 3 kardynałów wybranego ostatnio nowym patriarchą, że myśli o Rotrii za bardzo jak o Kościele Katolickim. On zaś stwierdził, że to nie tak i że jest jednym z większych przeciwników urzeczywistniania Kościoła katolickiego w Rotrii.
Ja jednak dostrzegam tu taką sprawę, że pomimo że Kościół Rotryjski nie ma za zadanie wprost ewangelizować i że nie ma doktryny, jednocześnie wszystkie wspólnoty oddzielone od niego uznaje za schizmatyckie. Czyż to nie jest naśladowanie poniekąd Kościoła realnego, za którego opuszczenie grożą konkretne sankcje? Mam wątpliwości, czy zasadne jest takie nastawienie w Kościele Rotryjskim i takie, a nie inne przepisy kanoniczne. Może powinno się z tego zrezygnować? Przykra jest narracja o schizmatykach, podczas gdy trzeba sobie uświadomić, że to tylko mikroświat, że mikroświat jest słabszy niż dawniej i że warto jest wraz z innymi dawać świadectwo chrześcijańskiej miłości i jedności (także ponad wirtualnymi granicami). Czy stoi faktycznie co na przeszkodzie, by spróbować innej struktury i sprawdzić, jak będzie działać i jakie owoce to przyniesie? Już abstrahując od tego, czy Patriarcha Mikołaj został legalnie obrany, czy faktycznie stoi co na przeszkodzie?
Serdecznie pozdrawiam Braci w Rotrii i zachęcam do przyjaznych stosunków wzajemnych.
Prymasowi naszemu zaś życzę dobrej i owocnej posługi, nawet w nowych wspólnotach.
Z Panem Bogiem!
Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz Kasztelan brzeskolitewski Rector Universitatis Cracoviensis
Amen. Pozdrawiamy księdza Prymasa. To na pewno był dobry czas i na pewno będzie jeszcze dane aby nas kapłan odwiedził. Zawsze zapraszamy i czekamy z otwartymi ramionami.
Skazany na karę infamii i konfiskaty majątku przez sąd grodzki za kloning, zdradę stanu i podszywanie się pod inne osoby.
To taka forma narracji WKM. Przecież w wirtualnym świecie odwzorujemy niejako real. Toczymy spory polityczne, wojny, knujemy intrygi. To sprawia frajdę.
Wasza Ekscelencjo, narracja narracją, jednak chyba nie trzeba iść w aż tak twarde "hardcore rp", żeby odgrywać zabetonowanie na wszystko co obce. Jak Jego Królewska Mość wspomniał, mikronacje, a zwłaszcza te historyczne, obniżyły swoje loty (i nie, nie będę tutaj zwiastował Apokalipsy, bo jednak wciąż utrzymują się na pewnym pułapie od dłuższego czasu). Jednak to właśnie te kraje, a zwłaszcza Rzeczpospolita, gdzie duchowieństwo rotryjskie miało ważną rolę oraz wszyscy wierni w mikroświecie, powinny wymagać wsparcia od Kościoła, a w zamian tego mamy wieczne spory, rozłamy oraz kłótnie na forach zagranicznych. Widać, że obecnie Państwo Kościelne Rotria zamieniło się w prywatny folwark, na którym dzieją się dantejskie sceny, tak jakby faktycznie mieli zaraz odgrywać tam reformację i wojny religijne, nie ma natomiast przekazywania nauk o miłosierdziu, braterstwie i wzajemnej pomocy, co smuci.
Cóż, kryzysy i schizmy były i w realu. Można powiedzieć, że przyczyna jest ta sama. Buta, niechęć do zmian ze strony elity Kościoła Rotryjskiego, swego rodzaju zamordyzm i przekonanie, że tylko oni mają rację. Chyba warto założyć nowe v-wyznanie, aby pokazać, że radzimy sobie lepiej bez nich. Może to coś da, skłoni do przemyślenia własnej sytuacji? Choć Rotrii nigdy na diecezjach nie zależało. Nigdy. Przynajmniej za dyktatury Dredera.
Narracja narracją, ale akurat mnie nie cieszy zabawa w symulację takich konfliktów religijnych. Wydaje mi się, że chrześcijaństwo w mikroświecie jest nie po to, by być wykorzystywane do symulacji sporów i konfliktów, a po to, by działać w zgodzie z chrześcijańskimi wartościami, innym te wartości przybliżać i przyciągać innych do Pana Boga. Taka zabawa w spory religijne, będące w zasadzie politycznymi, mnie nie cieszy.
Stanisław Wieniawa napisał(a):Cóż, kryzysy i schizmy były i w realu. Można powiedzieć, że przyczyna jest ta sama. Buta, niechęć do zmian ze strony elity Kościoła Rotryjskiego, swego rodzaju zamordyzm i przekonanie, że tylko oni mają rację. Chyba warto założyć nowe v-wyznanie, aby pokazać, że radzimy sobie lepiej bez nich. Może to coś da, skłoni do przemyślenia własnej sytuacji? Choć Rotrii nigdy na diecezjach nie zależało. Nigdy. Przynajmniej za dyktatury Dredera.
Niestety, schizmy i kryzysy były i są w realu. Czy przyczyna jest ta sama? Czy zawsze chodzi o butę i niechęć do zmian? Wątpię. Różnica między realnym Kościołem Katolickim a Kościołem Rotryjskim jest taka, że ten pierwszy ma pełnię Prawdy jest to rzeczywiście Kościół Chrystusowy. Oczywiście nie przeczę, że nieraz powodem rozłamów czy sporów mogła być niechęć czy buta dostojników Kościoła. Tak więc schizma w świecie realnym nie mogłaby być dobrą sprawą. Jeśli jednak chodzi o świat wirtualny, to tak właściwie nie widzę przeciwwskazań, by utworzyć nową wspólnotę, byleby tylko z innymi trwała w pokoju. Nie podobają mi się jednak aspiracje Rotrii do bycia Kościołem jakby powszechnym i nie podoba mi się uznawanie innych wspólnot za schizmatyckie.
Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz Kasztelan brzeskolitewski Rector Universitatis Cracoviensis