|
Wyprawy wojskowe mające na celu ujarzmienie dzikich ostępów nowych ziem.
przez Hubert Szablarczyk - Hrychowicz » 13 cze 2020, 18:46
„Jeździec” jakoby młody delfin ślizgał się po falach, gnając ku Puerto Zafiro, gdzie stacjonować miał okopany rozpaczliwie Piotr Winter. Panu Hubertowi był on już niestraszny; wielu ludzi musiał potracić, a i wielkiej fortecy wznieść nie był w stanie; rzecz zdawała się dla niego straconą i chyba tylko litość gubernatora oraz wicekróla mogłaby ocalić mu życie - bo z pewnością nie wolność. W końcu załoganci brygu dojrzeli umocowaną plażę; pale sterczały z dala, a za nimi bryłę drewnianą. Ostatnia nadzieja przemytników. - Pomieszany ten Gdańszczanin, ale fantazji mu odmówić nie można. Przyjdzie rozpruć tą faszynę - mruknął pan Hubert poglądając przez perspektywę na obóz. Statek zbliżał się ku fortowi, nie kryjąc się zbytnio ze swemi zamiarami. Tedy pojrzał pan Hubert na wypuszczoną skądś flotę łodzi - bez załogi, co budzić musiało podejrzenia. Dopiero po chwili spostrzegł płomienie na łodziach. A i zza palisady świtały śpieszące się sylwetki winterowych towarzyszy - zza otworów sterczały działa. - Znam ja tych kanonierów, celować nie umieją! Cztery działa na nich, reszta w łodzie, nim burty dostąpią! I tak artylerzyści ze sterburty poczęli walić kulami ku miejscom skąd szykowały się pociski artylerzystów winterowych oraz w mizerną armadę, która jednak poczynała tonąć spokojnie i cicho, jeno z trzaskiem płomieni trawiących drewno. Jakkolwiek plan Wintera się nie spełnił, na krótko łodzie „Jeźdźca” wstrzymały - linia tonących a płonących łajb utrudniała bliższe podpłynięcie ku palisadzie, co pozwoliłoby na atak gorączkującej się już okrętowej piechocie. Jednakże kule sięgały doskonale, przeto pan Hubert nie ustawał w wydawaniu rozkazów obsłudze dział. - Cel, pal, tam, już, ach! Przebóg! Patrzcież, jeszcze dłubanki ślą, spuśćcież im manto! Kula wysłana w kierunku jednej z kolejnej serii łodzi, tym razem chyba wypuszczonych w geście desperacji, minęła cel. Uderzyła jednak nieco dalej, u podnóża palisady, nieco nad taflą wody. Trafić musiała w czuły punkt konstrukcji, bo za chwilę palisada zapadła się tak, że złamane w pół pale z wsadzonymi na nie pochodniami spadły na nieoddalone jeszcze od umocnień łodzie. Proch na tych musiał jeszcze być w miarę suchy, bo wraz huknęły, wznosząc społem w górę strumienie wody, dym i pył. Sternik teraz walił dziobem prosto w powstałą chmurę. Odradzał mu to stanowczo gubernator, wrzeszcząc przekleństwa, ten jednak nie słyszał niczego, przez huk ogłuszony. Jeno oczy sternika pozostały sokolimi - bryg wbił się pięknie w powstały od eksplozji wyłom w palisadzie, stając niestety na mieliźnie. - Pod kilem galeonu przeciągnę nieudacznika! Ale nic to! Na Wintera, panowie! Oszaleli najwidoczniej marynarze spuścili się po linach, po drabinach do szalup, a kto nie chwycił w porę wiosła, ten szablą biczował wodę, byle dotrzeć do plaży jak najprędzej. Od dobicia do plaży do pierwszych trupów po stronie Wintera minęło kilka sekund. Nie zdzierżę, idę! - zakrzyknął pan Hubert, ruszając wraz z żołnierzami do boju. Żółty piasek spłynął krwią, a dym pistoletów przesłaniał widok, toteż pan Hubert robił szablą na wszystkie strony, doglądając zza dymu choćby tylko śladu winterowego lica. Nie mógł go znaleźć.
Wicekrólu, pomóżcie złapać niecnotę
(-) kadm. Hubert Mikołajowic Szablarczyk - Hrychowicz herbu Godziemba, miecznik wołyński, gubernator Santa Maria, pan na Łucku.
-
-
- Zmarły
-
- Posty: 667
- Dołączył(a): 09 maja 2017, 18:17
- Medale: 7
-
-
-
- Godności Kancelaryjne: .
- Stopień: Kontradmirał
przez Hubert Szablarczyk - Hrychowicz » 16 cze 2020, 12:47
Bandyctwo padało jako muchy, tak że w parę minut ci, którzy pozostali przy życiu, pochowali się gdzieś w zakamarki fortu. Doniesiono panu Hubertowi o tym że Jego Wicekrólewska Mość również dokazuje, toteż pobiegł ku jego ludziom co sił w nogach. A dostawszy się na mur, zakrzyknął: - Jakże miło mi was widzieć! Szaleniec on Winter, jeno gdzież on jest? - Leży! Zabit! - zakrzyknął któryś z żołnierzy z dołu - Nie może być! Gubernator powrócił na pole bitwy i upewnił się w swej racji - jeden z zabitych w boju nie był Winterem, a żołnierz który o tym donosił musiał herszta przemytników i na oczy nie widzieć. Powłóczył jeszcze pan Hubert po bladych twarzach tej czy owej strony - przeklętego gdańszczanina nie dojrzał. - Nie daj Bóg by miał zwiać! Szukać! Wszędzie! I żołnierze gubernatorowi rozpierzchli się po całym forcie, a trzech nawet wróciło na „Jeźdźca”, obawiający się czy nie przyszłoby owemu obłąkańcowi na myśl statek pojmać.
Sebastian von Tauer
(-) kadm. Hubert Mikołajowic Szablarczyk - Hrychowicz herbu Godziemba, miecznik wołyński, gubernator Santa Maria, pan na Łucku.
-
-
- Zmarły
-
- Posty: 667
- Dołączył(a): 09 maja 2017, 18:17
- Medale: 7
-
-
-
- Godności Kancelaryjne: .
- Stopień: Kontradmirał
przez Sebastian von Tauer » 16 cze 2020, 16:04
Kiedy pan Winter wymknął się z pola bitwy, nie przewidział, że jego decyzja będzie brzemienna w skutkach. Oto bowiem uciekł w głąb wyspy, gdzie spotkał tubylców. Ci widząc białego, pojmali go i zaprowadzili do wodza, który nakazał Wintera rozebrać (wolał bowiem sobie zostawić wcale wytworne, jak na nowokurlandzkie warunki, szaty Piotra). Długo starszyzna plemienna nie wiedziała, co z nim zrobić. W końcu jednak zdecydowano, by wydać Wintera innym bladym twarzom, które chyba go szukały (wiele bowiem patroli krążyło po dżungli). Dwóch plemiennych wojowników odprowadziło Wintera do wicekróla, który rozkazał go uwięzić. Piotr miał w lochach Fortu Jakuba czekać na sądowy wyrok.
Mości panowie, oto skończyliśmy naszą przemytniczą przygodę. Bardzo wam dziękuję za uczestnictwo w tym, dość nietypowym, wydarzeniu!
Książę na Bydgoszczy i Wyszogrodzie Wojewoda Inowrocławski Sędzia Grodzki
-
-
- Wojewoda
-
- Posty: 4937
- Dołączył(a): 21 lip 2014, 18:04
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Medale: 23
-
-
-
-
-
-
-
-
- Godności Kancelaryjne: Hetman Wielki
- Stopień: Hetman Wielki
kuchnie na wymiar kalwaria zebrzydowska
Powrót do Wyprawy
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości
|
|