Nowy rodzaj handlu.

[Jakub Piotr Idyllicz]

A swoją drogą uważam, że konwoje i karawany w celu wypełnienia ich pełnego potencjału powinny być także motorem narracji. W wielu przypadkach przeprowadzanie karawany wymagało od nas natężonego wysiłku w pisaniu postów. Jak widać, bywa z tym różnie...

I właśnie żegluga śródlądowa mogłaby dołączyć do owych konwojów i karawan, jednak wymagana jest zmiana w KSW o Karawanach i Konwojach. Potrzebne jest "stworzenie" o wiele mniejszych jednostek, którymi można by było transportować owe dobra, ponieważ galeony czy inne pinasy fizycznie nie będą w stanie pływać po naszych rzekach. Za przykład mógłby posłużyć mój zakład szkutniczy, gdzie swego czasu w ofercie były łodzie bardziej dostosowane do warunków flisu. Jedynym problemem przy tworzeniu tego spisu były ceny, ponieważ ciężko mi było zrobić je... sensownie.

Inną kwestią jest, że niektóre osoby, które zaczynają zabawę karawanami, dają dosyć liche opisy - cóż możemy z tym zrobić prócz narzekania?

[Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz]

Tak więc... czy cokolwiek, według Państwa, wymagałoby tutaj uregulowania prawnego?

Poza kwestią dodatkowych zarobków "z powietrza" bądź od wirtualnych mieszkańców oraz ceł wszystko można zrobić oddolnie. Jedynie można by rozważyć wprowadzenie jakiegoś procesu spławiania, analogicznego do karawan i konwojów, żeby można było śródlądowo spławiać zboże i inne towary.

O, a dalej ktoś inny mógłby robić konwój np. międzynarodowy z Gdańska, by te towary wywieźć za granicę i sprzedać. Przy okazji mogłoby dochodzić do jakiejś transakcji między sprzedawcą towaru a armatorem wyprawiającym konwój.
Można by ewentualnie pomyśleć nad cłami na rzecz miasta, w którym do takiej transakcji dochodzi, jakiś procent. I nawet nie byłoby dodatkowych zysków "z powietrza", jedynie te z konwojów.

Jak się tak głębiej zastanowić... to nawet nie trzeba by tworzyć nowej instytucji spławiania, skoro zysk by pochodził od sprzedaży towaru wyprawiającemu konwój!
Czyli tutaj na zasadzie: mam swoje zboże, spławiam je Sanem i Wisłą, w Gdańsku sprzedaję komuś, a ten ktoś wyprawia konwój i ma także zysk, choć pomniejszony o to, za co kupił ode mnie zboże.

[Olbracht Łaski]

No cóż, osobiście jestem za rozgraniczeniem żeglugi śródlądowej od transportu lądowego czy konwojów pełnomorskich, bo są podobieństwa wprawdzie, ale również różnice.

To by było ciekawe widowisko, gdyby któryś szalony kapitan galeonu chciał wpłynąć na Wisłę (jak próba wciśnięcia kuli arnatniej do lufy samopału!)

[Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz]

Znaczy się, chodzi mi o to, że taki spław mógłby być zupełnie niezależny od systemu, a zysk z niego przychodzący wynikałby z umowy z narratorem konwojującym.

To by było ciekawe widowisko, gdyby któryś szalony kapitan galeonu chciał wpłynąć na Wisłę (jak próba wciśnięcia kuli arnatniej do lufy samopału!)

Kiedyś się bawiłem z bratem w pływanie kontenerowcem, no i wypływaliśmy ze Stawu Miejskiego w Zgierzu i płynęliśmy Bzurą i Wisłą aż do morza (no i potem dalej). Ciekawa to była zabawa.
... to tak na marginesie

[Friedrich von Baden]

Wg. Mnie to tak, uregulowania prawnego wymagałaby zmiana dot. Miast królewskich.
Co do kwestii takiego spławiania zboża i potem zarobku z cła, to ja naprawdę doceniam pomysłowość, naszego wójta Gdańska, ale obawiam się, że nawet jeśli by to się jakoś wprowadziło, to szlachta będzie mieć to w dopiero i może przez pierwsze dni, tygodnie ktoś coś zrobi. Ale gwarantuje Wam, że później nadejdzie realioza i to będzie tak wyglądać, że nikomu się nie będzie chciało pisać o splawianu zboża itd. A pieniądze będą wójtowi potrzebne na narracyjne wydatki, dlatego też będzie on w miarę regularnie wpisywał sobie zarobki za cła.

Zastanawiam się nad tym może to by było dobre, ale znowu czytam tutaj gdzieś powyżej o ograniczeniach, więc tak nie wiem, nie wiem bo to jest już komplikowanie. System gospodarczy jest w miarę prosty i serio ja jako mieszczanin zarabiam już konkretne pieniądze. Wystarczyło że wziąłem pożyczkę. Jednak spłaciłem swe zobowiązania więc serio jakby Pan wójt sumiennie raz na miesiąc wyprawiał prywatna karawanę to będzie zarabiał 30k denarów. Do tego gdyby szanowny np
Wziął pożyczkę od szlachty czy tronu, i zbudował w Gdańsku na działce przylegającej do wody port morski to też byłby to ogromny zysk, poza tym mógłby szanowny pogadać z kimś bogatym aby wam dał pieniądze na zakup okrętu handlowego i moglibyście wtedy robić konwoje.
Panie Wilhelmie serio nasze obecny system daje możliwości zarabiania dla Pana i jeśli jest Pan mądry, rozsądny, inteligentny, to da Pan sobie radę i w kilka miesięcy będzie bogatym mieszczaninem. Zaś jeśli o miasto chodzi, to cóż, można zajrzeć do KSW i zobaczyć że miasto może zbudować rogatki, dobrze więc byłoby jaki kilka ale serio max kilka rogatek powstało. A nie, że nagle połowę miasta Pan zajmie rogatkami. Poza tym proszę pamiętać, że szkatuły tronu zawsze chętnie wesprze miasta jeśli będzie to sensowne. A poza tym będą przecież te wydarzenia losowe. Więc serio możliwości są. Teoretycznie KSW o karawanach nie zabrania miasto wyprawiać karawan, ale w sumie może możnaby jakoś ją znowelizować, dopracować, aby to wybrzmiało. Wtedy miasta również mogłyby robić karawany.

Także mam nadzieję, że nieco rozjaśniłem sprawy gospodarki i możliwości zarobku.

[Wilhelm Zygmunt von Zugdam]

Co do tematu „znudzenia” się eksportem zboża, to szlachta mogłaby podpisywać coś w rodzaju kontraktów na rok, czy pół roku. Powodowało by to, że szlachcic dostawałby co miesiąc zysk a miasto otrzymywało by pieniądze z cła.

[Konrad Radziwiłł]

Ja mam propozycje taka, szlachta nic by nie robila, ale polska zostalaby podzielona na obszary wplywow miast królewskich. Wtedy Hetmani miast (wojtowie?) Mogliby sobie zliczac ile jest pol ornych na jego strefie wplywow i miec cos w stylu karawany za darmo, ze pisze o tym jak te zboze jest transportowane przez 5 dni a potem moze odliczyc odsetki normalnego dochodu przynoszącego szlachcie (nie zabierajac szlachcie) w tak zwanym cle.

[Wilhelm Zygmunt von Zugdam]

Zatem cóż z handlem i zbożem?

[Stanisław]

Jak mam rozumieć, byłby to po prostu nowy rodzaj taboru handlowego, który zostałby wpisany do konstytucji o karawanach. Po udanym spławieniu towaru poza kupcem zyskiwałoby miasto przyjmujące spław. Zainteresowani niech zawrą to w formie poprawki do rzeczonej konstytucji. Być może na następnym sejmie będzie okazja omówić to a jeśli szlachta da zgodę, wprowadzić.

[Wilhelm Zygmunt von Zugdam]

Mniej więcej tak by to było…