Wzgórze Wawelskie przemierzył miarowy i posępny stukot obcasów Jego Królewskiej Mości Stanisława, poprzedzany nieprzyjemnym chrzęstem leciwego klucza do Skarbca Koronnego. Na twarzach obecnych można było zauważyć mimowolne wzruszenie i smutek, którym nie pomagała jesienna pogoda, malująca tego dnia Kraków w bladych i ciemnych barwach. Był to początek kolejnego już bezkrólewia, z którym musiała zmierzyć się Rzeczypospolita.
Oczy całej Korony i Litwy powoli zwracały się w stronę podwarszawskiej Woli, którą Jaśnie Wielmożny Interrex Konrad Radziwiłł wyznaczył na miejsce zbliżającego się sejmu elekcyjnego, celem obrania nowego króla i wielkiego księcia. Do Warszawy poczęli wyprawiać się mieszczanie, ambasadorowie i kupcy, jednak prym w tym wszystkim wiodła szlachta, hucznie zjeżdżająca się z Korony, Litwy, Prus i Kurlandii. Na ulicach i placach Królewskiego Stołecznego Miasta, po okalających je wsiach i osadach, ujrzeć można było kakofoniczny tłum, oczekujący w nerwowej atmosferze na wybór nowego monarchy.
Owa atmosfera udzielała się w całym kraju, nie mijając majętności Jakuba Piotra Idyllicza, leżących na sielankowym pograniczu. Euforyczne i niespokojne rozmowy na temat przyszłości kraju niosły się po grywałdzkich i kluczkowickich zagrodach, chatach, szynkach i karczmach, ale także i w dworku pana tych ziem.
Dwór Idylliczów, leżący na uboczu wsi Grywałd, również przepełniony był gwałtownością, związaną jednak z przygotowaniami do wyjazdu pana Jakuba do stolicy w celu stawienia się na sejmie elekcyjnym. W całym dworku pakowano kufry, w oddalonych stajniach przygotowano konie i wozy, a szlachcic samodzielnie dobierał ludzi, którzy wyprawią się z nim w podróż. One przygotowania trwały kilka dni, jednak w końcu znalazły swój koniec.
Rankiem, kiedy promienie wyłaniającego się zza wzgórz słońca powoli zaczęły wpadać do izb, a opadające z drzew liście mieniły się ciepłymi barwami, orszak Jakuba Piotra Idyllicza powoli wybył z Grywałdu, kierując się gościńcem do Krościenka, a dalej wzdłuż Dunajca, by za kilkanaście dni dotrzeć na zachodni brzeg Wisły nieopodal Warszawy, gdzie wyznaczono miejsce dla przybyłych Koroniarzy.