Strona 2 z 3

Re: Wielkie Polowanie w Borysowie.

PostNapisane: 03 cze 2021, 09:31
przez Maurycy Orański
Rankiem dotarł pan wojewoda sandomierski razem z towarzyszami. Jak kilku innych szlachciców miał on przy sobie łuk z sajdakiem. Jego dworzanie również uzbrojeni byli w łuki, a pachołcy w łuki i rohatyny.

Re: Wielkie Polowanie w Borysowie.

PostNapisane: 03 cze 2021, 11:05
przez Samuel Radziwiłł
Książe witał każdego z przybyłych, a gdy sporo już osób było, dał znak- POLOWANIE ROZPOCZĄĆ CZAS, PANOWIE!!! Ruszajmy zatem w borysowskie lasy!

Re: Wielkie Polowanie w Borysowie.

PostNapisane: 03 cze 2021, 20:21
przez Miguel de Catalan
Ruszył Jego Królewska Mość, na swym wierzchowcu. Nie śpiesząc się, jechał konno przez Borysowskie lasy. Jako, że był początek czerwca, gdzieniegdzie można było spostrzec, rosnące rośliny oraz chowające się po krzakach zające lub inną mała zwierzynę. W polowaniu towarzyszyli Królowi jego słudzy.

Myśliwi dojeżdżali do końca lasu. Zatrzymali się a Michał dał znak aby zsiąść z koni. Dalej ruszyli pieszo. Doszli w końcu do polany. Pasło się tam kilka saren i jelonków. Wszyscy przycupnęli i wyjęli strzały z kołczanów.
Wtem sarny podniosły głowy i zaczęły bacznie nasłuchiwać. Strzelcy wypalili jednak nie byli zbyt dokładni dlatego zranili zwierzęta i sarny rozpoczęły bieg. Król dał znak i myśliwi wyjęli pistolety którymi dobili biegające ranne sarny. Potem Wzięto ubite zwierzęta i załadowano na konie. Wracając JKMość upolował z łuku zająca. Zadowoleni z siebie Król i szlachta powracała radośni do Borysowa.

Powróciwszy do Borysowa, zwierzyna upolowana do kuchni miała trafić, a potem na stoły. :D

Re: Wielkie Polowanie w Borysowie.

PostNapisane: 04 cze 2021, 11:45
przez Maurycy Orański
Wczesnym rankiem można było spotkać wojewodę sandomierskiego przy koniach. Doglądał on pachołków którzy troczyli do dwójki koni jucznych sporej wielkości płat grubego materiału. po zakończeniu tej czynności podano znak do odjazdu. Niewielki oddział spokojnie wyruszył w kierunku borysowskich lasów. Obok koni biegły na smyczy psy św. Huberta. Myśliwi rozmawiali o czekającym ich wyzwaniu:
-Z łukiem na niedźwiedzia. Czyste samobójstwo! Tu trzeba dobrej rusznicy-odezwał się pan Biedrzyncki
-Książe tak zarządził więc tak będzie-odparł Orański
-Czyżbyś się Panie Bracie lękał?-dodał po chwili
-Ależ nie. Bardzom rad zostać wieczerzą dla leśnej bestyi-uśmiechnął się dworzanin
Zdążyli jeszcze omówić szczegóły polowania nim dotarli na skraj lasu i wszyscy zsiedli z koni. Przy koniach pozostał baron de Haar jako że niezbyt sprawna noga nie pozwalała mu wziąć udziału w pieszym polowaniu. Dojeżdżacz podał psom do powąchania kawałek niedźwiedziego futra. Psu niepewnie ruszyły w kierunku lasu. Dojeżdżacz dosiadł konia i pojechał za nimi. Reszta ruszyła pieszo. Naraz psy zerwały się do biegu. Podobnie uczynili ludzie
-Mamy go, Mości Krzysztofie-Krzyknął uśmiechnięty podskarbi
Po kilku minutach dojeżdżacz dał znak że widzi zwierzę. Psy oskrzydliły niedźwiedzia. a dojeżdżacz wyprzedziwszy go wypuścił pierwszą strzałę, co sprawiło że stworzenie zawróciło w kierunku myśliwych którzy natychmiast przygotowali łuki do strzału
-Czekaj-powtórzył kilkukrotnie wojewoda
-Ognia-krzyknął wreszcie. Strzała Maurycego drasnęła jedynie niedźwiedzia w lewą łapę, natomiast Krzysztofa wbiła się w prawą. Niedźwiedź wsiał się na tylne łapy. Na to czekali myśliwi. Cała grupa szykował łuki do strzału. Obaj łowcy unieśli prędko oręż i wystrzelili. Strzały trafiły gdzie trzeba-prosto w serce. Niedźwiedź padł z hukiem. Następnie pachołkowie podnieśli razem kilkusetkilogramowe zwierzę na przygotowanej uprzednio płachcie. Po kilku minutach niosący zmienili się. Teraz było to dwóch pachołków i obaj szlachcice. Zmiana dokonywała się jeszcze dwa razy. Następnie płachta została przytroczona do jucznych koni które poniosły zdobycz do zamku.

Re: Wielkie Polowanie w Borysowie.

PostNapisane: 04 cze 2021, 14:06
przez Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz
Na polowaniu, będąc w pobliżu Króla Jegomości i jego towarzyszy, Michał jechał na swym wierzchowcu. W pewnym momencie jednak postanowił z niego zsiąść. Pozostali oddalali się od niego i jego konia. Wileński podstoli zsiadł z konia i skierował się ze swoim łukiem i strzałami w pobliskie zarośla, skąd był znakomity widok na nieopodal położoną polanę. Znalazłszy się tam, rozglądał się wokół, słysząc śpiew ptaków i szum drzew. Po pewnym czasie, dostrzegł ruch po drugiej stronie polany. Jakieś sporej wielkości zwierzę ukazało się jego oczom. Gdy skoncentrował swój wzrok, doszedł do wniosku, że to jeleń. Sięgnął po strzałę, napiął łuk, wymierzył i, upewniwszy się, że zwierzę nie wyczuwa zagrożenia a ręka mu nie drży, strzelił. Zanim strzała doleciała do celu, jeleń podniósł głowę, zwęszył zagrożenie i zaczął uciekać. Michał, widząc to, wystrzelił raz jeszcze, ale dalej, spodziewając się, gdzie zwierz dobiegnie. I zaskoczony własną celnością, zorientował się, że tym razem nie chybił. Zerwał się na równe nogi i dobiegł do swej ofiary. Sprawnym ruchem ręki z nożem dobił jelenia. Był to piękny okaz, dorodny osobnik.
Szybko przybiegli towarzysze, którzy zajęli się jeleniem, oporządzając go i przygotowując części do zabrania w drogę.

Kwadrans później, Michał z towarzyszami jechali już do Borysowa z drogą powrotną. Ustrzelono w trakcie drogi jeszcze dwa zające. Już niebawem miano dojechać do zamku.

Re: Wielkie Polowanie w Borysowie.

PostNapisane: 04 cze 2021, 17:29
przez Bruno Petrowicz Catalan
Petrowicz ruszył na polowanie pełen animuszu. Bory przynależne do Borysowa to rozległy kompleks leśny więc myśliwi tropiąc zwierza rozeszli się w różnych kierunkach. Dwaj ludzie towarzyszący Petrowiczowi zauważyli tropy jelenia więc wszyscy ruszyli ich śladem. Po trzech godzinach trop urwał się na moczarach. Intuicja mówiła jednak Petrowiczowi że gdzieś tu on jest, więc postanowił się zasadzić i czekać. Minęły kolejne trzy godziny gdy całkiem niedaleko dał się słyszeć trzask łamanych gałęzi. Momentalnie wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku. Za drzew wyłonił się piękny buk. Petrowicz gestem reki zakazał jednak strzelać by zwierze wyszło na dogodniejszą linie strzału.

Obrazek

Petrowicz już złożył się, już brał na cel i palec na spust położył, gdy nagle huk z boku niby grom przeszył ciszę lasu. Petrowicz spojrzał w bok gdzie stali jego towarzysze polowania, a z rurki muszkietu jednego z nich jeszcze smuszka dymu szła. Jeleń skoczył w las i tyle go było widać. Późno już było więc, Petrowicz choć z pustymi rekami postanowił wracać na zamek, ale nie omieszkał poczynić wyrzutów pechowemu strzelcowi.

Re: Wielkie Polowanie w Borysowie.

PostNapisane: 04 cze 2021, 21:13
przez Ludwik Potocki Catalan

Na polowanie wyruszył także królewicz Ludwik. Jechał on konno przez las. W borze panowała względna cisza. W dzisiejszym polowaniu towarzyszyli Potockiemu, łowczy z Litwy oraz kilku szlachciców wraz z kilkoma chartami. Jechali tak trochę czasu, poszukując zwierzyny. Wreszcie zobaczyli stojącego nieopodal dzika. Ludwik przymierzył swój muszkiet i wypalił, jednak pocisk minął o centymetry cel i dzik uciekł gdzieś w krzaki. Myśliwy jednak się nie zraził i jechał dalej. Mijał kolejne drzewa, krzaki, i inne rośliny a tu nadal nic. Jednak coś usłyszał. Dźwięk zza krzaków wydawał się być niepokojący, gdyż należał do groźnego drapieżnika. Gdy tylko sie zbliżyli, zauważyli stado lisów uciekające przed wilkiem. Myśliwi sięgnęli po swe strzelby i wypalili do zwierzęcia, jednak ten nie przeraził się jakoś mocno. Dlatego Ludwik rzucił w niego nożem.
- Spuść, charty - krzyknął do łowczego.
Psy wraz z łowczym i kilkoma myśliwymi ruszyły za rannym wielkim wilkiem. Zaś Ludwik pozostał z lisami. Ujrzał, iż starszy lis jest mocno ranny i umiera. Aby oszczędzić zwierzęciu męki, dobił go kordem. Zaś samicę i młode puścił wolno. Martwe ciało lisa, zakopał przy jednym z drzew.
Obrazek

Tymczasem psy i jeźdźcy dogonili wilka na polanie. Ranny drapieżnik nie był mocnym przeciwnikiem i charty zagryzły go. Jednak aby być pewnym łowczy wypalił do niego z małego pistoletu.
Szlachcice wzięli trupa ze sobą i podjechali do nadjeżdżającego Ludwika. Ten zażądził powrót do posiadłości Księcia Samuela. Tak oto uradowani myśliwi powracali z pieśnią na ustach.:


Re: Wielkie Polowanie w Borysowie.

PostNapisane: 04 cze 2021, 22:32
przez Samuel Radziwiłł
Wielu z polowania wracało, jedni ze zwierzętami jakie udało się upolować , inni z pustymi rękami (Niesamowicie ujęło mnie nieudane polowanie JKM Bruna Petrowicza Catalana :) ). Książe czekał na kolejnych Panów Braci i Gości a jego ludzie zajmowali się upolowaną zwierzyną. Na zamku szykowano już wielką ucztę...

Re: Wielkie Polowanie w Borysowie.

PostNapisane: 05 cze 2021, 22:22
przez Ametyst Faradobus
Trzy lata temu przebywałem w innym wymiarze w kraju bardzo podobnym do ZSKHiW i tam też był Borysów. Ciekawa sprawa...

Re: Wielkie Polowanie w Borysowie.

PostNapisane: 06 cze 2021, 13:14
przez Józef Wilhelm Potocki
Polowanie rozpoczęło się nagonką. Psy rzuciły się w pogoń, zwęszywszy zwierza. Nagle z gęstej knieji lasu wyłoniła się potężna sylwetka niedźwiedzia. Drapieżnik wspiął się na tylne łapy, rycząc i łamiąc gałęzie okolicznych drzew. Najbliżej niego stał Józef Wilhelm razem ze swym adiutantem. Obaj ujrzawszy ostre pazury zwierza, jednocześnie wystrzelili ze strzelb. Niedźwiedź ciężko runął na ziemię. Jeszcze sapał, lecz były to już jego ostatnie chwile.

Obrazek


Myśliwi, wracając z polowania, mogli ujrzeć piękno Borysowskich lasów. Widoki były wspaniałe i na pewno zapadną w pamięci każdego, który je zobaczył.

Obrazek