Rozważania nad Początkiem wokół "Od zarania dziejów" Tylera.

Rozważania nad Początkiem wokół "Od zarania dziejów" Tylera.

Postprzez Andrzej Płatonowicz Ordyński » 08 mar 2021, 15:09

prof. dr hab. Andrzej Swarzewski


Przyczynek do poszukiwania pierwszego Początku.
Rozważania wokół artykułu „Od zarania dziejów” Morfeusza Lucjusza Tylera .


Na wstępie chciałbym podziękować Jego Magnificencji doktorowi Michałowi Franciszkowi Lubomirskiemu-Lisewiczowi, Rektorowi Uniwersytetu Krakowskiego za zaproszenie mnie na konferencję. Temat „Człowiek w mikroświecie” jest ogólny i sprzyja rozważaniom filozoficznym. Mam jednak poczucie, że na teorię poświęciłem już wystarczająco dużo czasu, zwłaszcza w serii wykładów z mikrozofii ogólnej na Uniwersytecie Królewskim w Dreamopolis, ale też w innym wykładach i artykułach, opublikowanych w Bialenii, Batawii i czasopiśmie naukowym „Acta Microsophica”. Tym razem postanowiłem poruszyć temat historyczny. O człowieku można mówić wychodząc od założeń teoretycznych (metafizycznych, antropologicznych, wielkich systemów filozoficznych) lub poprzez skupienie się na jego działalności w historii. Człowiek, jakkolwiek wyobrażamy sobie jego początki, daje wyraz swojej naturze poprzez tworzenie dziejów.

Wybór artykułu, który postanowiłem opatrzyć komentarzem i poprowadzić wokół niego refleksję, był możliwy dzięki Milanowi Trastamancie, który w 2019 r. umieścił kilka artykułów i wykładów w serwisie internetowym Uniwersytetu Królewskiego w Dreamopolis . Jest to jedynie wycinek dziejów dreamlandzkiej nauki, jednak wycinek wystarczająco obszerny, aby posłużyć za wstęp do dyskusji nad dość odległą już historią. Poprzez niniejszą pracę czynię pierwszy krok ku odświeżeniu dreamlandzkich tradycji intelektualnych. Dreamland, według moich informacji, jest drugą polską mikronacją (po Evilstone, przed Raflandią) i pierwszą, która odniosła niewątpliwy sukces. Nie można mówić o początkach Mikroświata bez zgłębiania najstarszej historii Dreamlandu.

Oprócz celów ściśle naukowych, czyli zaspokojenia zainteresować intelektualnych własnych oraz czytelników, a także chęci wywołania dyskusji, mam też cel większy. Jest nim zrozumienie natury pierwszego Początku (ersten Anfang), co być może umożliwi położenie podwalić pod nowy Początek, zwany też Mikroświatem 2.0., trzecim Evilstone, itp. Zapraszam do wspólnych poszukiwań.

Źródłem, które chciałbym omówić jest artykuł sprzed niemal dwóch dekad, autorstwa Morfeusza Tylera, przyszłego (2005 r.) twórcy Solardii. Autor przedstawia dotychczasową historię dreamlandzkiego parlamentaryzmu, starając się udowodnić tezę, że od początku zakładano częściowo demokratyczny charakter dreamlandzkiego państwa. Autor wyraża to dobitnie: „Nikt nigdy nie zakładał, że Dreamland będzie rządzony przez jednostkę lub 'wybrańców', zawsze dążono do oddania przynajmniej części władzy w ręce ludu”. Po chwili jednak stwierdza zgodnie z prawdą, że pierwsze wybory odbyły się w sierpniu 2000 r. Były to wybory „częściowo wolne”, bowiem połowę parlamentarzystów stanowiły osoby powołane przez króla. Dreamland powstał jednak 1 sierpnia 1998 r., a więc dwa lata przed pierwszymi wyborami parlamentarnymi. Moje skromne badania , oparte na wcześniejszych opracowaniach , pokazują jednak, że Dreamland przez niemal dwa lata był monarchią absolutną. Monarchię konstytucyjną, zwieńczającą proces „stopniowej demokratyzacji”, ustanowiono dopiero Konstytucją Najjaśniejszego Królestwa Dreamland z 13 sierpnia 2000 r.

Kolejnym faktem, który Tyler przedstawia niejako przeciw własnej tezie, jest wybuch rewolucji „w trzecim dniu kadencji, tj. 3 września 2000”, zakończonej rozwiązaniem parlamentu, stworzeniem Tymczasowej Rady Narodowej i regencją księcia Nimitza. B. de Kekuć we wzmiankowanym w drugim przypisie dziele określa rewolucję we wrześniu 2000 r. jako konflikt pomiędzy „aktywistami” a „ojcami-założycielami”. Jest to znamienne, bowiem konflikty tego typu występują do dziś. Tyler się jednak w sprawę nie zagłębia. Można natomiast śmiało stwierdzić, że pierwsze podejście Dreamlandu do demokracji zakończyło się niepowodzeniem, co przeczy tezie Tylera o częściowo demokratycznym charakterze Dreamlandu od zarania dziejów. Demokracja była wówczas ideą niewypróbowaną, trudną do ziszczenia.

W następnych akapitach autor referuje Wielką Księgę Dreamlandu, ograniczę więc streszczenie streszczenia do minimum: przez kolejne pół roku rolę parlamentu pełniła Tymczasowa Rada Narodowa. Zaplanowano podział parlamentu na Sejm i Senat. Kilkukrotnie przesuwane wybory odbyły się 10 marca 2001 r. Warta zauważenia jest frekwencja, wahająca się między regionami od 2% do 32%, co daje pewną wskazówkę, z jaką ostrożnością powinniśmy traktować gigantyczne niekiedy liczby obywateli w mikronacjach z odległej przeszłości. Wybory miały dwóch zwycięzców, którzy otrzymali taką samą liczbę głosów – Dreamlandzką Partię Sukcesu (pod przywództwem Kefasa, czyli obecnego Helwetyka Romańskiego) i Demokratyczną Partię Dreamlandu (której przewodził autor omawianego artykułu). Jako, że w artykule wspomniane jest o sporze, czy glosy liczone mają być na zasadach systemu proporcjonalnego, czy większościowego, zauważyć można, jak ogólne było ówczesne prawo. Dziś nawet „yoyonacje” cierpią na inflację prawa, nieznanego często nawet przez ustawodawców. Okres drugiej kadencji Tyler określa jako początek złotego wieku dreamlandzkiego parlamentaryzmu.

Partie pracowały zgodnie, stworzono ustawy: o gospodarce, kodeks karny, o kulturze, o deportacji. Przeszkodą, „choć do przejścia”, miał być tylko regent Nimitz. Powstawały koalicje, a dojrzała dreamlandzka demokracja miała jakoby prowadzić do wzrostu potęgi tego kraju. Koalicja rządowa rozpadła się jednak z powodu sporu o służbę zdrowia. Dziś takie kwestie w ogóle nie są podnoszone, a jeśli są, to tylko w ramach niezobowiązującej narracji, która nie stanowi przedmiotu polityki. Muszę przyznać, że żywe spory światopoglądowe, nawet mające swoje podłoże w realnych poglądach danych polityków dreamlandzkich (choć równie dobrze mogły stanowić tylko przykrycie dla prywatnych animozji tych działaczy, dziś już trudno to stwierdzić), mogły nadawać polityce sens. Dziś mikronauci kłócą się albo wprost personalnie, albo o sprawy tak fundamentalne, że ciężko po takim konflikcie działać dalej w jednym kraju, np. o przyłączenie państwa X do państwa Y, o radykalną zmianę ideologiczną, o stworzenie od zera nowego ustroju. Kłótnie o służbę zdrowia między, jak można sądzić, młodymi zwolennikami UPR-u i Samoobrony, choć w warunkach Pollinu mogą wydawać się zabawne, nadawały mikronacyjnej polityce namacalność.

Dalej Tyler opisuje „wychodzenie z sali obrad”, czyli czas „swoistego dreamlandzkiego liberum veto”, stawiając tym samym kłam wcześniejszemu perorowaniu o dojrzałej demokracji. Była to jednak demokracja niewątpliwie żywa. Sejm dokonał samorozwiązania, a 15 sierpnia 2001 r. TomBond ogłosił Traktat Federacyjny, zatwierdzony przez obywateli w referendum (o czym autor nie wspomina). Ogłoszone nowe wybory parlamentarne, które zakończyły się fiaskiem. Udało się przeprowadzić je tylko w trzech prowincjach, wobec czego parlamentu nawet nie rozpoczął prac. Parlament zastępowała Rada Regencyjna, jednak i tę szybko zlikwidowano.

1 lipca 2002 r. przywrócono Senat, ale już bez Sejmu. Senat stał się jedynym ustawodawczym organem federalnym. Tyler wspomina natomiast o sukcesach demokracji na szczeblu lokalnym, w Weblandzie, którego pierwszym prezydentem został eMBe. Istniała też Rada Republiki, jednak nie była ona parlamentem, a jej członkowie nie byli wybierani w wyborach powszechnych. Sejmik istniał też w Księstwie Solardii. Co ciekawe, w wyborach uzupełniających „wygrał niespodziewanie członek Dreamlandzkiej Fedracji Anarchistycznej, co wprawiło w zdumienie nawet Solardyjczyków. Poseł ów znacznie zachwiał pracami, ale w efekcie nie zagroził stabilności parlamentu”.

Puentą artykułu jest zachęceniem Dreamlandczyków do aktywnego udziału w następnych wyborach do Sejmu Dreamlandu. Tyler wspomina, że liczba 18 mandatów do podziału jest abstrakcyjna. Wspomina też o wyborach jako o nadziei na aktywizację, co jest kolejnym odległym w czasie przykładem problemów z aktywnością. Niemniej, pozostawał optymistą i liczył na barwną kampanię.
Czytając artykuł zwróciłem uwagę przede wszystkim na dużą niestabilność ówczesnego Dreamlandu. Podobne odczucia miałem też przy lekturze Wielkiej Księgi. Zwróćmy uwagę na tezę Tylera, który napisał artykuł z konkretnej pozycji ideowej (republikańskiej), chcąc wykazać słuszność i odwieczność dreamlandzkiej demokracji i parlamentaryzmu. Nie mam wątpliwości, że to nieprawda. Dreamland był silnie monarchistyczny. Ciężko mi wskazać jakąś współczesną mikronację, która byłaby mniej demokratyczna od ówczesnego Dreamlandu. Nic z resztą dziwnego, że demokracja budziła opory, skoro prowadziła do utraty stabilności. Już nawet jeden anarchistyczny poseł potrafił sparaliżować parlament prowincji (znamienne, że w ogóle istniał).

Są też takie elementy artykułu, które nie zaskakują (zaskakują najwyżej w kontekście jego daty), mianowicie narzekanie na aktywność, konflikt między obywatelami starszymi i młodszymi (ubrany w formę antynomii monarchii i republiki). Takie kwestie bez problemu mógłby omawiać współczesny dziennikarz. Widząc takie podobieństwa między mikroświatem z 2002 i z 2021 roku, nasuwa się pytanie natury antropologicznej, zgodnie z tematem konferencji. Czy wciąż te same problemy i nawet te same pojęcia używane do ich opisu, wynikają z niezmiennej natury ludzkiej, czy są piętnem pierwszego Początku? Czy pierwsi mieszkańcy Dreamlandu popełnili grzech pierworodny, przez który musimy narzekać na permanentny kryzys aktywności, uczestniczyć w nieustającej szarpaninie ustrojowej i toczyć konflikty „międzypokoleniowe”?

Zachęcając uczestników konferencji do głośnego wyrażenia własnego zdania, pozwolę sobie zacząć dyskusję od przedstawienia swojego stanowiska. Dreamlandczycy ukształtowali mikroświat taki, jakim go znamy. Pierwszy książę Sarmacji był wcześniej Dreamlandczykiem. Raflandia, którą możemy z przymrużeniem oka nazwać protoplastą późniejszych yoyonacji, wzorowała się ponoć na Dreamlandzie. Instytucje i zachowania społeczne wypracowane przez Dreamland, jak i same słownictwo używane w publicystyce i debacie publicznej, zostały przekazane dalej. Dalsze obserwacje i migracje sprawiły, że pierwszy Początek rozszerzył się na cały Mikroświat. Myślę, że żaden okres na wywarł takiego wpływu na kształt Mikroświata, jak najstarsze dzieje Dreamlandu. My wszyscy z nich. Dzięki ich osiągnięciom ukształtował się Mikroświat zdolny do przetrwania ćwierćwiecza. Ale ich błędy zostały utrwalone i dziś nie potrafimy myśleć o Pollinie w inny sposób. Miewam wątpliwości, czy my, mikronauci wychowani w państwach „postdreamlandzkich”, jesteśmy w stanie wyjść poza to dziedzictwo. Może musimy wyczekiwać „najazdu Hunów” z jakichś facebookowych lub discordowych symulacji politycznych. Ten sceptycyzm nie zwalnia nas jednak z intelektualnego obowiązku poszukiwań.



Gość zagraniczny
 
Posty: 47
Dołączył(a): 25 lut 2013, 21:31
Medale: 1
Ord Przyjaźni i Współpracy III (1)

Re: Rozważania nad Początkiem wokół "Od zarania dziejów" Tyl

Postprzez Wilhelm Orański » 08 mar 2021, 15:37

AndrzejSwarzewski napisał(a):Jest nim zrozumienie natury pierwszego Początku (ersten Anfang), co być może umożliwi położenie podwalić pod nowy Początek, zwany też Mikroświatem 2.0., trzecim Evilstone, itp.

Wspomina Pan o "trzecim Evilstone". Ciekawość nie pozwala mi nie zadać pytania, co było drugim Evilstone?
Wilhelm Jan Orański
wojski pomorski
pan na San Alberto
komodor Marynarki Wojennej


Obrazek



Avatar użytkownika
Miecznik
Miecznik
 
Posty: 1068
Dołączył(a): 17 lip 2015, 15:17
Lokalizacja: San Alberto
Medale: 11
Królewski Order Złotej Ostrogi (1) Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1)
Order Zasługi RON V (1) Order Zasługi RON VI (1) Order Przyjaźni i Współpracy I (1)
Krzyż Monarchii I (1) Krzyż Monarchii II (1) Medal Bene Merentibus (2) (1)
Medal Bene Merentibus (1) (1) Medal 100 lat niepodległości (1)
Godności Kancelaryjne: Podkanclerzy
Stopień: Komodor
Gadu-Gadu: 53381222

Re: Rozważania nad Początkiem wokół "Od zarania dziejów" Tyl

Postprzez Andrzej Płatonowicz Ordyński » 08 mar 2021, 15:42

W czasie II Szczytu Rady Państw Nordaty starałem się udowodnić, że drugim Evilstone był Rohan. Uzasadniam to tym, że Nordata była (jest?) czymś odmiennym od tzw. Starego Mikroświata, rządzi się swoimi prawami i obie "generacje" mikronacji jedynie z trudem mogą się między sobą porozumiewać.

Tu tekst prelekcji: http://spolecznosc.bialenia.org.pl/show ... p?tid=1023



Gość zagraniczny
 
Posty: 47
Dołączył(a): 25 lut 2013, 21:31
Medale: 1
Ord Przyjaźni i Współpracy III (1)

Re: Rozważania nad Początkiem wokół "Od zarania dziejów" Tyl

Postprzez Wilhelm Orański » 08 mar 2021, 18:32

AndrzejSwarzewski napisał(a):Miewam wątpliwości, czy my, mikronauci wychowani w państwach „postdreamlandzkich”, jesteśmy w stanie wyjść poza to dziedzictwo. Może musimy wyczekiwać „najazdu Hunów” z jakichś facebookowych lub discordowych symulacji politycznych. Ten sceptycyzm nie zwalnia nas jednak z intelektualnego obowiązku poszukiwań.

O ile jesteśmy w stanie dostrzec, że jesteśmy zamknięci w klatce państw „postdreamlandzkich”, o tyle nie jesteśmy w stanie wytworzyć niczego, co mogłoby stanąć w kontrze do nich. Po pierwsze, nie potrafimy zgodnie zdefiniować Mikroświata 2.0; po drugie, jesteśmy mentalnie uzależnieni od obecnego stylu mikronacji i niektórzy nie są w stanie się od tego uwolnić; po trzecie, nie ma wśród nas wyrazistego lidera, który byłby w stanie czuwać nad całym procesem powstawania Mikroświata 2.0 (a w mojej opinii obecność takiego lidera jest niezbędna); po czwarte, większość ludzi zamieszkujących obecnie mikroświat to starzy wyjadacze, którzy osiągnęli, co mieli osiągnąć, w sumie im tutaj dobrze, myślą raczej o emeryturze, niż rewolucji, a cena, którą mieliby zapłacić za stworzenia alternatywnego mikroświata jest w ich ocenie za duża lub po prostu brakuje im na to chęci i czasu. To takie moje luźne spostrzeżenia.
Niemniej, mam cichą nadzieję, że jeszcze za mojego v-życia (lub z realowych zaświatów) dane mi będzie oglądać ten swego rodzaju zryw.
Wilhelm Jan Orański
wojski pomorski
pan na San Alberto
komodor Marynarki Wojennej


Obrazek



Avatar użytkownika
Miecznik
Miecznik
 
Posty: 1068
Dołączył(a): 17 lip 2015, 15:17
Lokalizacja: San Alberto
Medale: 11
Królewski Order Złotej Ostrogi (1) Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1)
Order Zasługi RON V (1) Order Zasługi RON VI (1) Order Przyjaźni i Współpracy I (1)
Krzyż Monarchii I (1) Krzyż Monarchii II (1) Medal Bene Merentibus (2) (1)
Medal Bene Merentibus (1) (1) Medal 100 lat niepodległości (1)
Godności Kancelaryjne: Podkanclerzy
Stopień: Komodor
Gadu-Gadu: 53381222

Re: Rozważania nad Początkiem wokół "Od zarania dziejów" Tyl

Postprzez Andrzej Płatonowicz Ordyński » 08 mar 2021, 20:13

Mi też wydaje się, że wyjście poza dotychczasową formułę nas przerasta. Pojawiają się oczywiście ciekawe pomysły, które nawet dobrze rokują, ale ich realizacja jest problemem nie do przejścia. Stworzenie czegoś "nowego" wymagałoby dużego wysiłku. Im dłużej ktoś w mikroświecie siedzi (mi już leci jedenasty rok), tym ciężej byłoby się przestawić. Wystartowanie z czymś jakościowo odmiennym wymagałoby sporej grupy ludzi, wliczając w to też solidne zaplecze informatyczne. Innowacyjny projekt mógłby się udać, ale też mógłby okazać się ślepym zaułkiem. Starym wyjadaczom nie chce się podejmować takiego ryzyka. Ale nie tylko "emerytom" się nie chce, bo Nordata też nie może wybić się na oryginalność, woląc podążać po koleinach wydrążonych przez wcześniejsze mikronacje.

Te nasze rozważania mogą się wydać pesymistyczne, wręcz fatalistyczne. Ale takie nie są. Naszym celem nie musi być od razu stworzenie ex nihilo Mikroświata 2.0., bo taki projekt jest chyba skazany na niekończące się dyskusje, jak ów Drugi Początek ma wyglądać. Wystarczy, że będziemy promować refleksyjne podejście do utartych schematów. Wiele można osiągnąć poprzez badania historyczne, które wskazać mogą na początek pewnych schematów, pojęć, całego tego imaginarium, które nad nami ciąży.


Z artykułu Tylera, ale i jeszcze wcześniejszych źródeł dreamlandzkich, możemy dowiedzieć się, że pojęcie "kryzysu aktywności' pojawiło się zaraz po powstaniu mikroświata. I fascynacja liczbą postów pozostała nam do dziś (ja też nie jestem od tego wolny). Właściwie z tego fetyszu aktywności wyłamują się głównie ci, którzy aktywności już nie są w stanie tworzyć - dyktatorzy po wyrzuceniu z kraju połowy obywateli i słabi przywódcy, którzy nie potrafią zmobilizować społeczności do działania. Jest to z ich strony wyraz rezygnacji i godzenia się z losem, a nie zmiany paradygmatu. A przecież aktywność wcale nie musi być "celem", tak się tylko przyjęło.


Kolejnym fetyszem mikronautów, również rozpoczętym już w czasach starodreamlandzkich, jest "demokratyzacja". To akurat w dużej mierze zostało przywleczone do mikroświata z reala. Mikronacje cały czas się demokratyzują, cały czas "zrzucają kajdany". Z tym, że żadnych kajdan przecież nie ma, każdy jest w mikroświecie z własnej woli. Monarchie, dyktatury, czy nawet "totalitaryzmy" mają takie samo prawo istnienia - wszystkie biorą się z "umowy społecznej" uczestników projektu, która to umowa może zostać w każdej chwili jednostronnie zerwana przez emigrację.


Takich schematów jest oczywiście dużo więcej. Jednym z nich, którego akurat w starym Dreamlandzie się dotychczas nie dopatrzyłem, jest "profesjonalizacja". Im więcej prawa stanowionego, tym lepiej (nawet jak nikt go nie czyta). Im bardziej kraj przypomina korporację, tym bardziej cywilizowany jest. Być może ta tendencja wzięła się z podejmowanych przez mniejsze państwa prób "dorównywania" Sarmacji.


Jak te wszystkie elementy naszej intelektualnej niewoli zbierzemy, okaże się, że niewiele zostało ze słynnego sloganu "w mikroświecie możesz zostać kim chcesz, ogranicza cię jedynie wyobraźnia". Bo niestety, nawet na Nordacie w stosunku do której przez długi czas żywiłem nadzieje (może w jakimś stopniu dalej się z tego nie wyleczyłem), pierwszym celem nowego państwa jest: stworzyć rozbudowany system prawny, uzyskać uznanie międzynarodowe i szacunek starszych państw, a następnie to już (o ile państwo nie jest demokratyczne od początku) kombinowanie z demokratyzacją ustroju. Po osiągnięciu celów (co następuje coraz szybciej) pozostaje dzielenie państw na jeszcze mniejsze, konflikty wewnętrzne, a po znudzeniu się tego wszystkiego - nudy i dekadencja. Gdzie tu miejsce na wyobraźnię?



Gość zagraniczny
 
Posty: 47
Dołączył(a): 25 lut 2013, 21:31
Medale: 1
Ord Przyjaźni i Współpracy III (1)

Re: Rozważania nad Początkiem wokół "Od zarania dziejów" Tyl

Postprzez Ametyst Faradobus » 08 mar 2021, 20:21

Mi się wydaje, że w mikroświecie w pewnym stopniu trudno jest uniknąć demokratyzacji. Narzucanie swojej woli np przy wykorzystaniu kontroli nad infrastrukturą zamiast starania się o konsensus jest odbieraniem sobie przyjemności z tej zabawy, której fundamentem są stosunki pomiędzy obywatelami i praca w grupie.
PROCESOR DOKTÓR NAUK NET. MAGISTER
Ametyst z rodu Faradobusów

Król Hirschbergii i Weerlandu, Prezydent Republiki Bialeńskiej

Obrazek



Avatar użytkownika
Gość zagraniczny
 
Posty: 177
Dołączył(a): 02 mar 2015, 18:21
Medale: 1
Ord Przyjaźni i Współpracy III (1)
Gadu-Gadu: 28373368
Skype: ametyst.faradobus
Wykształcenie: UH

Re: Rozważania nad Początkiem wokół "Od zarania dziejów" Tyl

Postprzez Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz » 08 mar 2021, 20:55

Ja uważam, że slogan „w mikroświecie możesz zostać kim chcesz, ogranicza cię jedynie wyobraźnia” jest tylko w części uzasadniony, gdyż w dużej mierze ograniczają nas także umiejętności czy predyspozycje. Mimo to jednak uważam, że jest w dość istotnej części sensowny.

Rozbudowany system prawny uważam za część charakteru pewnych państw, w tym właśnie, chyba przede wszystkim, Księstwa Sarmacji. Nawet dziwnie by dla mnie było, gdyby mocno uprościli ten system (choć w pewnym stopniu należałoby uprościć). Być może jednak to jest jakiś mój nie do końca uzasadniony sentyment? Nie wiem.

W Rzeczypospolitej na przykład wypracowano inny system prawny, który najwyraźniej jest sprawny.

Szybkie nawiązanie relacji z innymi państwami uważam raczej za całkiem sensowną rzecz, tyle że właśnie — pociągać to może to, że nowe mikronacje idą śladami starych mikronacji, podążając ścieżką nie wolną od błędów.

Uważam, że w warunkach mikronacyjnych demokratyzacja ustroju w pewnym stopniu jest potrzebna, skoro ma to być zabawa wspólna. Z mikronacji, które rozwijają się, a są zarazem monarchią absolutną znam Rotrię. Jest także diarchia absolutna, Leocja. W zasadzie jednak, w tych przypadkach, wydaje mi się, że zabawa mikronacyjna nie musi się wiązać z życiem politycznym. Szczególnie w Leocji. W tym właśnie kraju widać, że stawiają raczej na zabawę niż na politykę i różnorakie układy.
Dlatego po pewnym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że demokratyzacja nie jest konieczna. Tyle że właśnie, jeśli nie chce się prowadzić rozbudowanego życia politycznego. Także w przypadku Palatynatu Leocji widać, że prawo, jakie tworzą, też nie jest jakoś bardzo rozbudowane. I w zasadzie, widzę w tym kraju jakiś nowy rodzaj mikronacji. Jakby powiew świeżości w mikroświecie.

Tylko postawmy sobie zasadnicze pytanie: czy z mikroświatem jest tak źle? Czy dotychczasowa forma państw wirtualnych się wypaliła? Czy rzeczywiście popełniono takie błędy?
Ja sądzę, że jeśli państwo ma potencjał na prowadzenie narracji, jeśli państwo ma swój klimat i kulturę, wreszcie — a może przede wszystkim — tworzące ją osoby tworzą społeczność, to wtedy państwo wirtualne może funkcjonować. Wtedy możliwe jest funkcjonowanie tej wspólnoty ludzkiej, jaką jest społeczność państwa wirtualnego.

Może nie trzeba toczyć takich teoretycznych dywagacji, tylko spojrzeć na konkretne mikronacje i zastanowić się — czy tworzą klimat i kulturę, czy są sprawy, które łączą ich mieszkańców, czy ci mieszkańcy tworzą wspólnotę i co należy zrobić, by tak właśnie było.

Zgadzam się, że mikroświat się starzeje, a nowi mikronauci w sposób ograniczony tworzą jego państwa, wzorując się na istniejących, a przy tym te państwa nie mogą się wzbić na wyżyny, nie mogąc doścignąć mimo wszystko mikronacji starych.

Co do mikronacji typu dreamlandzkiego, zastanawiam się, jak to w zasadzie jest. Czym się one tak naprawdę wyróżniają i jakie są ich błędy? Na czym wreszcie polega ich podobieństwo do Królestwa Dreamlandu? Czy na skłonności do demokratyzacji? Czy na gonieniu za aktywnością?
Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz
Kanclerz Wielki
Kasztelan brzeskolitewski
Rector Universitatis Cracoviensis


Obrazek



Avatar użytkownika
Kasztelan
Kasztelan
 
Posty: 3405
Dołączył(a): 05 sty 2018, 17:19
Lokalizacja: Białowieża
Medale: 13
Królewski Order Złotej Ostrogi (1) Order Zasługi RON III (1) Order Zasługi RON IV (1)
Order Zasługi RON V (1) Order Świętego Jerzego III (1) Krzyż Monarchii I (1)
Krzyż Monarchii II (1) Medal Bene Merentibus (3) (1) Medal Bene Merentibus (2) (1)
Medal Bene Merentibus (1) (1) Medal za Długoletnią Służbę II (1) Medal z Długoletnią Służbę III (1)
Medal 100 lat niepodległości (1)
Godności Kancelaryjne: Kanclerz Wielki
Stopień: Regimentarz
Gadu-Gadu: 50331381
Wykształcenie: bakałarz mikrozofii

Re: Rozważania nad Początkiem wokół "Od zarania dziejów" Tyl

Postprzez Ametyst Faradobus » 08 mar 2021, 21:20

Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz napisał(a):Z mikronacji, które rozwijają się, a są zarazem monarchią absolutną znam Rotrię. Jest także diarchia absolutna, Leocja.


De iure jest, w praktyce nie do końca (co zresztą doskonale odzwierciedla status realowego papieżaka).

Ja siebie znajduję w sytuacji o tyle ciekawej, że w dzisiejszych czasach mikroświat jest rozrywką dosyć staroświecką, a młodsi odbiorcy są przyzwyczajeni do dużo bardziej skonwencjonalizowanych i wymagających mniejszej kreatywności form rozrywki zbiorowej (gry, portale społecznościowe), które mnie z kolei właśnie z powodu tych ograniczeń nie do końca satysfakcjonują. Z drugiej strony mamy w naszych czasach fenomen Minecrafta - gry wizualnie totalnie odstającej od większości dostępnych na rynku i opierającej się na kreatywności. A mimo to dzieci na to poleciały. Widzę więc jakąś nadzieję dla nas - oczywiście nadzieję na przyciągnięcie pewnej grupki niszowych odbiorców.
PROCESOR DOKTÓR NAUK NET. MAGISTER
Ametyst z rodu Faradobusów

Król Hirschbergii i Weerlandu, Prezydent Republiki Bialeńskiej

Obrazek



Avatar użytkownika
Gość zagraniczny
 
Posty: 177
Dołączył(a): 02 mar 2015, 18:21
Medale: 1
Ord Przyjaźni i Współpracy III (1)
Gadu-Gadu: 28373368
Skype: ametyst.faradobus
Wykształcenie: UH

Re: Rozważania nad Początkiem wokół "Od zarania dziejów" Tyl

Postprzez Andrzej Płatonowicz Ordyński » 08 mar 2021, 23:56

Ametyst Faradobus napisał(a):Mi się wydaje, że w mikroświecie w pewnym stopniu trudno jest uniknąć demokratyzacji. Narzucanie swojej woli np przy wykorzystaniu kontroli nad infrastrukturą zamiast starania się o konsensus jest odbieraniem sobie przyjemności z tej zabawy, której fundamentem są stosunki pomiędzy obywatelami i praca w grupie.

Zgadzam się, że konsensus jest konieczny. Ale demokracja nie jest konieczna, równie dobra może być monarchia stanowa albo jakiś łagodny autorytaryzm. Z kolei demokracja może być totalitarna.

Generalnie nikt chyba nie ma wątpliwości, że przywódca mikronacji nie może być tyranem, bo po prostu ludzie sobie od niego pójdą i będzie dyktatorem pustego forum.

Nie chcę też wchodzić w dyskusję, jaki ustrój jest najlepszy, bo tego nie rozstrzygniemy. Krytykuję fetysz demokracji jako jedynego słusznego ideału do którego wszyscy muszą zdążać. Że jakiś naród wybierze ją jako najlepiej odpowiadającego jego duchowi, nie ma w tym nic złego. Z resztą, jak Kolega wie, jako Bialeńczyk też byłem demokratą.

Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz napisał(a):Także w przypadku Palatynatu Leocji widać, że prawo, jakie tworzą, też nie jest jakoś bardzo rozbudowane. I w zasadzie, widzę w tym kraju jakiś nowy rodzaj mikronacji. Jakby powiew świeżości w mikroświecie.

Tu się mogę poniekąd zgodzić, Leocja rzeczywiście jest oryginalna, dobrze zorganizowana i wybija się pozytywnie na tle większości państw. Muszę zacząć ich uważniej obserwować, może ich przykład będzie inspirujący.

Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz napisał(a):Tylko postawmy sobie zasadnicze pytanie: czy z mikroświatem jest tak źle? Czy dotychczasowa forma państw wirtualnych się wypaliła? Czy rzeczywiście popełniono takie błędy?

Czy jest źle, to kwestia głęboko subiektywna. Jak ktoś się dobrze bawi, to odpowiedź będzie oczywiście przecząca.

Jest jednak grupa osób, przekraczająca chyba aktualnie czynnych mikronautów, które chciałyby uczestniczyć w mikroświecie, bo odnajdują ideę państw wirtualnych jako pasjonującą, ale absolutnie nie widzą siebie w obecnych państwach. Ja znam takich osób naprawdę wiele. Co jakiś czas wracają i znowu wyparowują, bo aktualna forma nie sprawia im frajdy.

Ktoś powie, że gdyby naprawdę chcieli, to by coś swojego rozkręcili. Może i tak. Ale czy wtedy nie ma sensu rozmawiać nad możliwościami innej formy Mikroświata?

Michał Franciszek Lubomirski-Lisewicz napisał(a):Co do mikronacji typu dreamlandzkiego, zastanawiam się, jak to w zasadzie jest. Czym się one tak naprawdę wyróżniają i jakie są ich błędy? Na czym wreszcie polega ich podobieństwo do Królestwa Dreamlandu? Czy na skłonności do demokratyzacji? Czy na gonieniu za aktywnością?

To nie konkretna podgrupa w zbiorze mikronacji. Albo, mówiąc inaczej, to zbiór wszystkich mikronacji rzeczywistych. Poza tym zbiorem są tylko mikronacje urojone. :lol: Aczkolwiek "każda rzecz jest niejako w przestrzeni możliwych stanów rzeczy". Rozważania nad "innym Początkiem" są siłą rzeczy rozważaniami nad rzeczami, które nie zaistniały, ale znajdują się w przestrzeni możliwych stanów rzeczy. Są to rozważania nad Nicością, a więc wymykają się metodzie naukowej. Jednak Heidegger stwierdził, że byt powstaje na skutek nicowania nicości. I chyba mianem nicowania - aczkolwiek nie w ściśle heideggeriańskim znaczeniu - można nazwać poszukiwania nowego Początku.


Absolutnie nie chciałbym zostać zrozumiany tak, że obwiniam Dreamland o cokolwiek. KD darzę dużą sympatią i szacunkiem, historia tego kraju jest niezwykle bogata, wartościowa i pouczająca. Pierwsi Dreamlandczycy dali Mikroświatu "pierwszy Początek", który nie był przecież zły, wręcz przeciwnie -dał wielu wiele miłych przeżyć, a niewielu daje je do dziś. Nie znaczy to jednak, że wszystko poszło dobrze, co oczywiście nie jest niczyją winą, bo nikt sprzed 20 lat nie mógłby przewidzieć, jakie będą skutki jego niewinnych czynów i słów.


Panie Rektorze,
Odnosząc się jeszcze zbiorczo do Pańskich uwag nt. systemów prawnych, demokracji i relacji międzynarodowych, w Pańskich słowach jest wiele mądrości. Obawiam się jednak, że zostałem nieco mylnie zrozumiany. Biorąc pod uwagę, że obaj z prof. Faradobusem zrozumieli mnie Koledzy tak samo, być może źle się wyraziłem. Nie krytykuję tych zjawisk jako takich. Nie mam nic przeciwko temu, żeby gdzieś prawnicy bawili się w tworzenie skomplikowanego systemu, czy żeby gdzieś panowała demokracja, a tym bardziej żeby nawiązywano relacje. Dostrzegam natomiast pewien schemat, który zdaje się uchodzić za powszechnie obowiązujący. Ten schematyzm jest negatywny, nie same zjawiska. Są chlubne wyjątki i jestem tego świadomy. Chwała Rzeczypospolitej za to, że trzyma się swojego klimatu i nie dostosowuje do schematu.



Gość zagraniczny
 
Posty: 47
Dołączył(a): 25 lut 2013, 21:31
Medale: 1
Ord Przyjaźni i Współpracy III (1)


kuchnie na wymiar kalwaria zebrzydowska

Powrót do Konferencja naukowa „Człowiek w mikroświecie”

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość