Gdy już pójdą potępieni
Napisane: 05 lut 2023, 16:24
Powiem szczerze, że jak na skazanego na śmierć w Urbino Stanisław Wieniawa nadzwyczaj obficie obdarza rotryjczyków wszelkimi środkami stylistycznymi, z których najczęściej pojawia się chyba hiperbola i nadmierna stylizacja biblijna, a przy okazji inwektywy rzucane w stronę Rzeczypospolitej. Instynkt mówiłby raczej, żeby nie obrażać ludzi, który skazali cię na śmierć. Ale instynkt można olać.
Redakcyjnie przejrzeliśmy tę celebrę potępieńczą i muszę szczerze przyznać, że wierni musieli być mocno na niej zaskoczeni, kiedy tak kardynał zaczął z ambony zaczął grzmieć o Sodomie i Gomorze, która podobno w Rzeczypospolitej schronienie znalazła. A to wszystko doprawione fragmentem Dies Irae z Messa da Requiem Verdiego. Tak się zastanawiam czy miał to być przekaz podprogowy, biorąc pod uwagę fakt komu Verdi ten utwór zadedykował. Naprawdę chętnie się dowiem czy historia Alessandra Manzoniego miała jakikolwiek wpływ na wybór tego requiem, bo przecież wiadomo, że Mozarta lepszy. Tu koniec rozważań z pograniczna historii muzyki i włoskiej literatury, nie chcę nikogo zanudzić.
Widać tu tylko, że muzyka wcale nie łagodzi obyczajów, bo ciąg złorzeczeń wypowiedzianych przez kardynała stanowczo przekroczył próg złorzeczeń, który jest w stanie przyjąć ludzki umysł, a przede wszystkim ludzkie uczucia. Nikt nie uciekł w popłochu z kościoła? Nie? Dziwne…
I tak ważniejsi mieszkańcy RON’u zostali nazwani Judaszami, szatanami, złodziejami, oszustami i jedyne co mi się należy to ognie piekielne. Nie powiem, świetny sposób na przekonanie błądzących, w mniemaniu kardynała, wiernych na powrót na łono Kościoła. I na jakiekolwiek ratowanie sytuacji międzynarodowej również. Słowem wszystkim od razu zrobiło się od tych słów lepiej… A tak naprawdę pewnie tylko jemu zrobiło się lepiej, bo przecież wiadomo, że takie wyrzucenie z siebie negatywnych emocji działa oczyszczająco. I prawie udało mu się to zrobić na poziomie… Jako redakcja zastanawiamy się na jedną sprawą: skoro uczynki wielmożnych panów z Rzeczypospolitej zadały Rotrii tyle ran, to powinna się raczej wykrwawić, ewentualnie udać się na skomplikowaną kurację, a nie wykrzykiwać obelgi na prawo i lewo. To już cud czy może zadziałał tu ktoś z rogami?
Potem pojawił jest kolejny tekst nawiązujący do sytuacji. Tym razem adresowany do księcia Urbino. Czytam, czytamy: jakbyśmy już gdzieś to czytali; zdania takie do czegoś podobne, inwektywy na czymś wzorowane. I nagle olśnienie na redakcję spada i znowu przed oczyma duszy naszych widzimy step, Kozaków, słońce i pisanie listu. Ale tym razem to nie Kozacy, ucieleśnienie nieposkromionych żądzy, to człowiek wykształcony, chciałoby się rzec na poziomie, kardynał, odziany w eleganckie szaty, Wieniawa. Nie wiem jak panom, ale damom w naszej redakcji uszy zwiędły. Jedna nawet, ta największa idealistka, płakać poczęła, nad tym jak nienawiść znajduje pożywienie w ludzkich sercach…
Można by zadać pytanie czy słudzy Kościoła, słudzy Boga powinni się tak zachowywać w stosunku do innych wiernych (w końcu niezależnie od sytuacji, modlą się do tego samego Boga). Można by…
Ale przecież to nie jest prawdziwa rzeczywistość. Nikt tak naprawdę żadnej herezji nie popełnił, nie trzeba nikogo nawracać. Ponownie chyba konwencja przejęła kontrolę nad czyimś życiem i doprawdy jest to dużo bardziej niepokojące niż tworzenie w mikronacji odrębnego Kościoła…
A na koniec powstrzymać się nie mogę i wrzucam link do tego jedynego requiem. Panie i panowie, przed Państwem Mozart wraz z Requiem d-moll KV 626.
Dies Irae dla przeciwwagi
A tu coś dla świętych na poprawę humoru
Redakcyjnie przejrzeliśmy tę celebrę potępieńczą i muszę szczerze przyznać, że wierni musieli być mocno na niej zaskoczeni, kiedy tak kardynał zaczął z ambony zaczął grzmieć o Sodomie i Gomorze, która podobno w Rzeczypospolitej schronienie znalazła. A to wszystko doprawione fragmentem Dies Irae z Messa da Requiem Verdiego. Tak się zastanawiam czy miał to być przekaz podprogowy, biorąc pod uwagę fakt komu Verdi ten utwór zadedykował. Naprawdę chętnie się dowiem czy historia Alessandra Manzoniego miała jakikolwiek wpływ na wybór tego requiem, bo przecież wiadomo, że Mozarta lepszy. Tu koniec rozważań z pograniczna historii muzyki i włoskiej literatury, nie chcę nikogo zanudzić.
Widać tu tylko, że muzyka wcale nie łagodzi obyczajów, bo ciąg złorzeczeń wypowiedzianych przez kardynała stanowczo przekroczył próg złorzeczeń, który jest w stanie przyjąć ludzki umysł, a przede wszystkim ludzkie uczucia. Nikt nie uciekł w popłochu z kościoła? Nie? Dziwne…
I tak ważniejsi mieszkańcy RON’u zostali nazwani Judaszami, szatanami, złodziejami, oszustami i jedyne co mi się należy to ognie piekielne. Nie powiem, świetny sposób na przekonanie błądzących, w mniemaniu kardynała, wiernych na powrót na łono Kościoła. I na jakiekolwiek ratowanie sytuacji międzynarodowej również. Słowem wszystkim od razu zrobiło się od tych słów lepiej… A tak naprawdę pewnie tylko jemu zrobiło się lepiej, bo przecież wiadomo, że takie wyrzucenie z siebie negatywnych emocji działa oczyszczająco. I prawie udało mu się to zrobić na poziomie… Jako redakcja zastanawiamy się na jedną sprawą: skoro uczynki wielmożnych panów z Rzeczypospolitej zadały Rotrii tyle ran, to powinna się raczej wykrwawić, ewentualnie udać się na skomplikowaną kurację, a nie wykrzykiwać obelgi na prawo i lewo. To już cud czy może zadziałał tu ktoś z rogami?
Potem pojawił jest kolejny tekst nawiązujący do sytuacji. Tym razem adresowany do księcia Urbino. Czytam, czytamy: jakbyśmy już gdzieś to czytali; zdania takie do czegoś podobne, inwektywy na czymś wzorowane. I nagle olśnienie na redakcję spada i znowu przed oczyma duszy naszych widzimy step, Kozaków, słońce i pisanie listu. Ale tym razem to nie Kozacy, ucieleśnienie nieposkromionych żądzy, to człowiek wykształcony, chciałoby się rzec na poziomie, kardynał, odziany w eleganckie szaty, Wieniawa. Nie wiem jak panom, ale damom w naszej redakcji uszy zwiędły. Jedna nawet, ta największa idealistka, płakać poczęła, nad tym jak nienawiść znajduje pożywienie w ludzkich sercach…
Można by zadać pytanie czy słudzy Kościoła, słudzy Boga powinni się tak zachowywać w stosunku do innych wiernych (w końcu niezależnie od sytuacji, modlą się do tego samego Boga). Można by…
Ale przecież to nie jest prawdziwa rzeczywistość. Nikt tak naprawdę żadnej herezji nie popełnił, nie trzeba nikogo nawracać. Ponownie chyba konwencja przejęła kontrolę nad czyimś życiem i doprawdy jest to dużo bardziej niepokojące niż tworzenie w mikronacji odrębnego Kościoła…
A na koniec powstrzymać się nie mogę i wrzucam link do tego jedynego requiem. Panie i panowie, przed Państwem Mozart wraz z Requiem d-moll KV 626.
Dies Irae dla przeciwwagi
A tu coś dla świętych na poprawę humoru