Nobody expects the spa… Przepraszam, nie ta bajka, nie ten porządek. Ale czy ktoś tęsknił? Mogłabym jeszcze ponownie anglicyzmem zarzucić (witajcie makaronizmy!) i zapytać: Miss me?(Licząc że ktoś w realnym świecie ma podobne zainteresowania serialowe, jak i znaczna część redakcji). W każdym razie akapit ten, ma jedno znaczenie: Charcik powraca.
Redakcja co prawda nie do końca jest pewna o czym pisać może, bo jakiś taki zastój w Rzeczypospolitej. Trzeba przyznać, że spotkanie redakcyjne, które odbyło się przy asyście świątecznych mazurków znalazło się spraw kilka, o których warto napisać. Niektóre odległe, inne bliższe. I, co najpiękniejsze, wszystkie nadają się do rozdmuchania i rozplotkowania. Zacznę chronologicznie, aczkolwiek od tyłu.
Na systemach gospodarczych nie znamy się w ogóle. Ale czytanie dyskusji Sebastiana von Tauera i Michała Franciszka Lubomirskiego-Lisiewicza (tym razem dotyczących waluty) zawsze dostarcza takich samych wrażeń. Zastanowiłabym się nawet za pomysłem ustalenia takich potyczek słownych sportem narodowym Rzeczypospolitej, bo co jak co, ale możemy być pewni, że przy większości dyskusji i wątków, pojawią się ci dwaj panowie (akurat nie z Werony), aby zaprezentować odmienne stanowiska. Niektórzy oglądają zapasy albo inne formy pojedynkowania się, a tu rozrywka za darmo i w dodatku bez rozlewu krwi. Co w przypadku dam może być jeno korzyścią. Do niczego jeszcze Panowie nie doszli, a pytania Króla mogą dolać oliwy do ognia; a zatem: resztki mazurków (czy serników, jak kto woli) na talerzyki i czekamy na rozwój wydarzeń.
Nie mamy prawa nikogo w tej kwestii potępiać, bo tu redakcja również się nie popisała, ale coś licho życzenia świąteczne wypadły w tym roku… Przynajmniej ja czekałam na słynny, kwiecisty potok staropolskich życzeń, a tu cisza. A jak już głos w tej sprawie został zabrany to mało kwieciście*.
Jest jeszcze sprawa, która przedawnić się już, z racji braku aktywności, powinna (a tu redakcja ją na światło dzienne wywleka; a to za sprawą poglądów jednej z redakcyjnych dam; prosimy nie pytać o personalia, będziemy milczeć jak grób): otóż, po tym jak przydługim wstępie, pojawił się w Rzeczypospolitej turysta, który wszystkim towarzyszuje. Ale jak na razie nic z tego nie wynikło… Czekaliśmy trochę na próbę połączenia dwóch porządków, ale nic takiego jeszcze miejsca nie miało… (A niektórzy już czerwone chusteczki nieśmiało z kieszenie wyciągali).
Byśmy zapomnieli o najważniejszym: po licznych problemach i wydarzeniach niesprzyjających, mamy nowego Króla. O literackim imieniu Konrad. Mamy więc nadzieję, że ktoś prześwietlił kandydata pod kątem: pochodzenia i ewentualnej chęci do zdrady, żony zamkniętej w wieży, braku histerycznego i kochliwego brata bliźniaka imieniem Gustaw i bycia piratem. To tylko wskazówki oczywiście. Poza nimi, jako redakcja możemy obiecać, że starać się będziemy nie naprzykrzać i zbytnio nie krytykować.
Jak na powrót bardzo krótko. Ale będziemy od dzisiaj przyglądać się wydarzeniom z większą uwagą, żeby jak najszybciej móc kolejne Charciki pisać, mając nadzieję, że są one rozrywką nie tylko dla redakcji.
*Ale spokojnie nikt tu się gniewać nie będzie, bo to w sumie dobry znak, że w Święta nikt stale przed komputerem nie siedzi.