Uroczystą celebracją odprawioną przez x. bp. Gagika Bagratowicza rozpoczął się synod warszawski.
MISSA DE SPIRITU SANCTO
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
W imię Boże otwieramy dziś synod, który - jeśli Najwyższy pozwoli - da początek nowej wspólnocie. W imię Boże, bo Bogu na chwałę, ludziom na pożytek służyć ma ona, nie zaś czyimkolwiek ambicjom czy pysze. Dlatego też zbieramy się dziś w świątyni i prosimy Ducha Świętego, by natchnął nas pokorą, ofiarnością i bojaźnią Bożą, a nade wszystko - mądrością.
Jesteśmy tu by służyć, nie zaś po to, by toczyć wojnę z kimkolwiek. Nie atakujmy nikogo; jeśli czyni coś, co nam nie odpowiada - jest to jego sprawa. Baczmy raczej na to, co my czynimy, byśmy nie stali się jak ci, co widzą drzazgę w oku brata, nie dostrzegając belki we własnym, wedle słów Ewangelii.
Pragnę powitać wszystkich obecnych nie jako gospodarz, którym nie jestem, ale jako brat i współtowarzysz drogi. Szczególnie serdecznie witam władcę Niemiec, Jego Cesarską Mość Augusta, wszystkich mieszkańców Rzeczypospolitej oraz członków Kościoła Rotryjskiego i innych Kościołów, jeśli i oni są dzisiaj z nami. Niech Bóg Trójjedyny nas wszystkich błogosławi i obdarzy swoim pokojem. Amen.
Jest nas już ośmiu; myślę, że nadeszła pora, byśmy rozpoczęli obrady, choć oczywiście nadal pozostajemy otwarci na tych, którzy postanowią dołączyć do nas w przyszłości. Nie uważam, byśmy na synodzie potrzebowali formalnego przewodniczącego, pragnąłbym bowiem, byśmy do decyzji dochodzili nie drogą głosowań, lecz konsensusu.
Problem niezaspokajania naszych potrzeb v-religijnych jest wszystkim znany; w ostatnich dniach aktywnie posługują w Rzeczypospolitej rotryjscy kapłani z Sarmacji, za co należy im się szczególna wdzięczność, bowiem nie jest to ich obowiązek. Musimy jednak szukać rozwiązań, które trwale, a nie jedynie prowizorycznie, uwolnią nas od tego problemu.
Myśl jest początkiem wszelkiej ludzkiej aktywności, dlatego też przed wszystkim innym potrzebujemy zmiany myślenia. Kapłani muszą nauczyć się myśleć, że głównym celem ich posługi jest chwała Boża i pożytek ludzki, zaś wierni świeccy - że również oni sami są odpowiedzialni za żywotność Kościoła. Każdy z nas winien zrobić w duchu rachunek sumienia, zapytując samego siebie, czy nie jest współodpowiedzialny za kryzys Kościoła?
Gdy już odpowiemy sobie na to pytanie, będziemy mogli przejść do wynikających stąd wniosków praktycznych: w jaki sposób możemy skutecznie służyć Bogu i bliźnim w Kościele? Na tej kwestii skoncentruje się nasza dyskusja na synodzie.
Osobiście sądzę, że to na wspólnotach lokalnych powinniśmy opierać się my, działając w Kościele; dlatego też on sam na nich musi być zbudowany. Celem zwiększenia poczucia współodpowiedzialności za wspólnotę warto nadać w niej większe znaczenie jej świeckim członkom, w tym wpływ na wybór ich pasterzy i na ich obecność w swojej owczarni. Niech biskup będzie członkiem wspólnoty, a nie tylko ambasadorem innego państwa!
Innym sposobem aktywizacji wiernych i włączenia ich w życie wspólnoty mogą być rozmaite bractwa i stowarzyszenia pobożne, które stanowić będą pole do działania dla świeckich. Ich istnienie może być związane z każdą dziedziną mikronacyjnego życia, zatem mamy tu znaczną przestrzeń do zagospodarowania.
Jeśli ktoś pragnie zabrać głos, proszę go, aby to uczynił.
Cesarstwo Niemieckie jest młodym państwem. Choć historycznie kojarzy się z kraj protestanckim, to u nas jest prualizm religijny. Uważam, że państwo powinno popierać rozwój religijny, a jak nie popierać to na pewno nie blokować. Rotria powinna być traktowana tak jak każda inna religia.
JCM August von Hohenzollern z łaski Bożej cesarz niemiecki, król Prus, etc... etc...